Hybrydy: hamulce muszą tak szybko korodować?
REKLAMA
REKLAMA
Samochody hybrydowe mają szereg zalet. Oferują niskie spalanie, cichą pracę silnika w trybie elektrycznym oraz wysoki poziom bezawaryjności. Co z wadami? Kierowcy bardzo często wskazują na układ hamulcowy, w którym już pod dwóch latach eksploatacji potrafi dojść do korozji elementów ciernych. I choć problem wydaje się naprawdę poważny, nie wynika z ułomności materiałowej części stosowanych fabrycznie. Jego przyczyna leży gdzieś indziej i dotyczy w większości przypadków nowych nawyków eksploatacyjnych kierowców.
REKLAMA
Rekuperacja w ruchu miejskim zastępuje… hamulce w hybrydzie
Układy hybrydowe są komponowane w taki sposób, aby minimalizować straty energetyczne. A to oznacza, że praktycznie za każdym razem gdy kierowca puści pedał hamulca, samochód przełącza potencjał silnika elektrycznego i uruchamia tym samym układ odzyskujący energię kinetyczną. Jego działanie jest zauważalne - samochód zaczyna zwalniać. Kierowcy doceniając efektywność pracy układu rekuperacyjnego ograniczają zakres pracy hamulców. Rzadziej naciskają pedał niż w samochodach o napędzie konwencjonalnym.
Mocna praca rekuperacji i ograniczenie pracy hamulców to dość naturalny ciąg przyczynowo-skutkowy. Niestety to też on odpowiada za to, że rzadko używane tarcze i klocki hamulcowe stają się podatne na działanie korozji. Skutek? Podczas jednego z pierwszych przeglądów właściciel hybrydy może się dowiedzieć, że musi zapłacić przeszło 1000 złotych np. za wymianę przednich lub tylnych hamulców. Firmy motoryzacyjne nie chcą dokonywać naprawy w ramach ochrony gwarancyjnej. Największe ustępstwo na jakie są w stanie pójść dotyczy udzielenia rabatu wieloletnim klientom autoryzowanych punktów warsztatowych.
Hybrydy: hamulce muszą pracować!
Jak uchronić elementy cierne przed przedwczesnym uszkodzeniem i wymianą, a swój portfel przed nieuzasadnionymi wydatkami? Recepta jest prosta. Trzeba pamiętać o specyfice działania układu napędowego i dostosować do niej swoje nawyki. Przedstawiciele m.in. Toyoty zalecają dohamowywanie auta nawet w sytuacji, w której dość dobrze z zadaniem radzi sobie system odzyskiwania energii kinetycznej. Tak, w ten sposób kierowca marnuje część energii. Z drugiej strony systematyczne korzystanie z klocków i tarcz sprawia, że nie ma możliwości aby pojawił się na nich korozyjny nalot.
Dohamowywanie auta szczególnie w czasie jesiennych opadów deszczu i zimowych opadów śniegu sprawi, że hamulce zachowają prawidłową żywotność. W efekcie kierowca nie będzie musiał martwić się o bezawaryjną pracę układu hamulcowego. Jeżeli chodzi o wcześniej wspomniane straty energetyczne, te będą i tak dużo niższe niż wydatek pokrywający koszt wymiany tarcz hamulcowych.
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA