Zestawy naprawcze w sprayu – czy to działa, kiedy można je stosować, kiedy nie uszczelnią opony
REKLAMA
REKLAMA
Zalety uszczelniaczy w sprayu
Zacznijmy od tego, że zestawem naprawczym do opon nie jest kupiony w markecie „dezodorant” z rurką do nakręcenia na wentyl. To są środki do ewentualnego doszczelnienia, ale nie naprawy przebitego koła i nie można w żadnym wypadku stosować ich zamiast koła zapasowego.
REKLAMA
REKLAMA
Profesjonalne zestawy naprawcze mają wysokociśnieniową pompkę elektryczną i co najmniej 200 gramowy pojemnik z „pianką” uszczelniająco-amortyzujacą. To o tyle ważne, że dopiero ukształtowaną (napompowaną do odpowiedniego ciśnienia) oponę można zacząć wypełniać preparatem. Bez spełnienia tego warunku nie ma co nawet myśleć o powodzeniu całej akcji. Pamiętajmy, aby nie tylko sam zestaw, ale dołączane do niego narzędzia były odpowiedniej jakości. Warto jest zainwestować dosłownie kilka złotych w metalową maszynkę do odkręcania wentyla. Ten w zestawach naprawczych jest często zrobiony z plastiku i łatwo się łamie, zwłaszcza, jeśli postępujemy nieumiejętnie.
Co do skuteczności profesjonalnych zestawów naprawczych to można powiedzieć, że jest ona mniej więcej 50 procentowa. Złośliwi powiedz, że to mniej więcej jak rosyjska ruletka – albo się uda, albo nie... W praktyce nie jest tak źle.
Zestawy naprawcze z wysokociśnieniowa pompą zazwyczaj bowiem uszczelniają oponę – pytanie brzmi tylko na jak długo. Z doświadczenia wynika, że jest to zazwyczaj nie więcej niż 10 – 15 kilometrów, a nie deklarowane przez producentów 40. Niby nie dużo, ale w mieście wystarczy bez problemu, żeby dojechać do pracy, a w drodze powrotnej zostawić auto w warsztacie.
Kolejną – i niezaprzeczalnie największą – zaletą uszczelniaczy do opon w sprayu jest oczywista oszczędność miejsca i wagi. 1,5 kilogramowy pakunek schowany w boczku ściany bagażnika to nie to samo co 9 kilogramowe koło, które trzeba wytachać z czeluści pod podłogą kufra. Często też usunięcie z auta zapasowego koła pozwala na zamontowanie w tym samym miejscu zbiornika na gaz. Wtedy "baniak" z LPG nie będzie zajmował nam miejsca w bagażniku.
Wady uszczelniaczy w sprayu
Oczywiste jest jednak i to, że nie ma róży bez kolców. Zestaw naprawczy do opon czasem się sprawdzi, czasem nie, ale są też sytuacje kiedy NA PEWNO nie powinno się go stosować pianek uszczelniających. Kiedy zatem od razu dać sobie spokój?
Zobacz też: Jak wybrać ciche opony? Jakie opony są bardziej ciche i dlaczego?
REKLAMA
Punkt pierwszy - pianka odpada gdy liczymy, ze jeszcze uda się uratować i załatać naszą przebitą właśnie oponę Trudno będzie znaleźć wulkanizatora, który naprawi oponę profesjonalnie po zastosowaniu sprayu. Wszystko przez to, że przed założeniem łatki trzeba dokładnie usunąć preparat z opony i felgi. Ten drugi element można umyć maszynowo, pierwszy tylko i wyłącznie ręcznie – niewielu fachowców się tego podejmie, głównie z powodu lenistwa.
Punkt drugi - spray nadaje się tylko do uszczelnienia przebicia czoła opony i to przy założeniu, że dziura ma nie więcej niż 2 mm powierzchni. Mówiąc ludzkim językiem – piana uszczelni tylko i wyłącznie miejsce po wbitym w oponę gwoździu. Poważniejsze uszkodzenia, przetarcia boków, przecięcia (np. po najeździe na szynę kolejową) nie dadzą się zatkać nawet najlepszym fabrycznym zestawem, a wtedy pozostaje już tylko telefon po pomoc drogową i wizyta u wulkanizatora.
Decydując się na zamianę koła zapasowego na zestaw naprawczy ryzykujemy, że przytrafi się nam uszkodzenie opony, które wymagać będzie pomocy drogowej i lawety. Jeśli jeździmy autem po mieście, nie ma z tym problemu. Jeśli jednak planujemy wakacyjne wypady poza kraj, w mniej uczęszczane rejony, lepiej jest wozić ze sobą uczciwe koło zapasowe.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.