Kiedy można łamać przepisy drogowe?
REKLAMA
REKLAMA
Czy się to komuś podoba czy nie, jednym z zadań policji jest dbanie o przestrzeganie zasad ruchu drogowego. Przepisy trzeba zatem znać i się do nich stosować. Ale jak to w przypadku zagadnień prawnych bywa jest jedno poważne „ale”. Co z sytuacjami, gdzie kurczowe trzymanie się zapisów kodeksu drogowego może się skończyć tragicznie? Wtedy właśnie zaczyna działać zasada stanu wyższej konieczności.
REKLAMA
Ratując własne życie
W kodeksie drogowym stan wyższej konieczności określany jest jako wyjątkowe, jednostkowe zdarzenie, w którym ścisłe przestrzeganie zasad ruchu drogowego może stanowić większe niebezpieczeństwo niż ich złamanie.
Zobacz również: Bezpieczne kolory samochodów
To jakże zawile zdanie da się bardzo prosto wytłumaczyć. Jeśli jesteśmy w sytuacji w której przestrzegając na siłę przepisów narażamy własne albo cudze życie, wtedy dla dobra wszystkich lepiej nie upierać się przy twardych zasadach. Prosty przykład – przecięcie ciągłej linii: Gdy nadjeżdżający z przeciwka samochód nagle znajdzie się na naszym pasie, to nie zjedziemy na pobocze, żeby uniknąć wypadku tylko dlatego, żeby nie „przeciąć ciągłej” i nie złamać przepisów? Zjedziemy, bo to był właśnie stan wyższej konieczności.
Drogowe absurdy cię nie tłumaczą
REKLAMA
Bądźmy szczerzy sytuacji, w których łamanie przepisów ratuje życie i pomaga zachować bezpieczeństwo na drodze jest niewiele. Ale co z takimi przypadkami, gdy ścisłe trzymanie się kodeksu wydaje się nielogiczne, albo wręcz głupie? Dajmy na to wcale nie rzadki przykład wprost z polskich dróg: znak ograniczenia prędkości do 40 km/h ustawiony na prostej szerokiej drodze. Zdjąć nogę z gazu?
Odpowiedź jest jednoznaczna – TAK – trzeba zwolnić. Taka „pułapka na szybkich” może może nas dziwić, a nawet bulwersować, ale nie zwalnia to nas z przestrzegania przepisów. Jedyne co możemy zrobić to dokładnie udokumentować drogowy absurd, a następnie podzielić się swoimi uwagami z policją drogową lub zarządcą drogi. (Dziennikarze również chętnie pokażą i napiętnują takie „kwiatki”.)
Zobacz również: Testy zderzeniowe Euro NCAP 2010
Różne sytuacje, różne interpretacje
Na koniec rozważmy jeszcze jedną sytuację – wcale nie tak rzadką. Kierowca twierdzi, że działał w stanie konieczności, a policjant wypisuje mandat. Co wtedy?
Policjanci, szczególnie jeśli nie widzieli całego zdarzenia nie muszą wierzyć w „bajkę” opowiadaną przez kierowcę. Mandat mogą wystawić zawsze jeśli przepisy zostały naruszone. Kierowca wcale nie musi go natomiast przyjąć. Jeśli czujemy się pokrzywdzeni warto o swoje prawa walczyć w sądzie.
REKLAMA
REKLAMA