Operatorzy fotoradarów to "sztab wyrafinowanych oszustów"
REKLAMA
REKLAMA
Wiesław Chmielewski uważa, że ustawiane przy drogach fotoradary mają na celu "okradanie obywateli". Były oficer radiolokacji z Koszalina, absolwent Wyższej Oficerskiej Szkoły Radiotechnicznej w Jeleniej Górze ze specjalnością radiolokacja, dwa lata temu sam otrzymał zdjęcie z fotoradaru. Nie przyjął mandatu i odwołał się do sądu. Kiedy przegrał, skierował sprawę do RPO.
REKLAMA
Zobacz również: 140 km/h na autostradzie i mniej fotoradarów
Pan Wiesław uważa, że ustawiane przez straż miejską fotoradary podają zafałszowane wyniki. Według niego, radar dopplerowski emitując fale radiowe w stronę samochodu i mierząc czas ich odbicia, mierzy nie tylko prędkość pojazdu, ale też prędkość obrotową kół. "Następnie sztab wyrafinowanych oszustów obrabia materiał [...] i tak łoją wystraszonych obywateli tego kraju. Trzeba jak najszybciej zakazać tych praktyk, bo w tym interesie bierze udział policja, straż miejsko - gminna, jak też "właściciele” tych wynalazków, którzy zbierają po 80 złotych od mandatu” – pisze pan Waldemar do RPO.
Zobacz również: Senat RP: na autostradach pojedziemy szybciej, straż miejska nas nie ruszy
Jego zdaniem zafałszowanie wyników pomiarów radarowych wynika też z niewłaściwego kąta ustawienia urządzenia. Np. 45-stopniowe odchylenie odchylenie od osi ruchu badanego pojazdu powoduje błąd pomiaru w granicach nawet 70%. W ustawionych na stałe fotoradarach kąt ten jest uwzględniany, ale urządzenia przenośne za każdym razem ustawiane jest inaczej, twierdzi Pan Wiesław.
4 października biuro rzecznika praw obywatelskich zwróciło się do Sądu Rejonowego w Słupsku o przesłanie materiałów ze sprawy pana Wiesława.
Źródło: GK24
REKLAMA
REKLAMA