Test Opel Astra IV: Rodzinna konfrontacja
REKLAMA
REKLAMA
Po niedawnym teście Astry GTC konfrontacja z pięciodrzwiową odmianą tego modelu okazała się niezwykle ciekawa. Do testu otrzymaliśmy auto z takim samym silnikiem, jaki pracował pod maska wersji trzydrzwiowej – 1.6 Turbo o mocy 180 koni mechanicznych. Nie udało się uciec od porównań. O ile po odmianie GTC spodziewamy się sportowych osiągów o tyle po odmianie pięciodrzwiowej, raczej rodzinnego charakteru. Zacznijmy jednak od nadwozia. W porównaniu z GTC jest krótsze, a wiec bardziej zwarte i wyższe. Z kolei w porównaniu ze słabszymi wersjami ma zmodyfikowane zderzaki (widać to zwłaszcza z tyłu) oraz delikatne spojlery – boczne, przedni oraz niewielki nad tylną szybą. Nie zabrakło też aluminiowych felg.
REKLAMA
Zobacz też: Test Lancia Voyager: Shuttle bus z pierwszej ligi
W środku nie widać wielu sportowych akcentów, ale za to poro zmian w stosunku do tańszych wersji. Przede wszystkim skórzana tapicerka oraz lepsze fotele z regulowanym podparciem ud (tego nie miała wersja GTC). Reszta okazuje się dobrze znana. Sporo przycisków w konsoli centralnej, charakterystyczna kierownica zaopatrzona w sterowanie radiem i tempomatem. Całość utrzymana została w niemal jednolitej, czarnej kolorystyce. Dodatkową dawkę światła do wnętrza dostarcza za to elektrycznie otwierany szyberdach. W podróży przyda się spora garść schowków. Testowana wersja nie miała tradycyjnej rączki hamulca ręcznego. Zamiast niej - przycisk elektrycznego sterowania, dzięki czemu dodatkowy, zamykany schowek pojawił się w tunelu środkowym. Kolejne znajdują się w podłokietniku oraz po lewej stronie kokpitu, a uzupełnieniem jest wygodna pólka na telefon w konsoli środkowej. Największy ze schowków, czyli bagażnik, ma przyzwoite 370 litrów pojemności oraz dwupoziomową podłogę.
Zobacz też: Test Opel Astra GTC: jak za dawnych lat
Pod maską najmocniejszej pięciodrzwiowej Astry pracuje wspomniany 180-konny benzyniak o pojemności 1598 cm³. Maksymalny moment jednostki, równy 230 Nm, dostępny jest w szerokim zakresie obrotów tj. od 2200-5500 obr./min. W praktyce silnik lubi wyższe obroty. Dostępny jest w parze z manualną lub automatyczną skrzynią. Testowany egzemplarz korzystał z pierwszej możliwości. Po teście wersji GTC wiedziałem już, że ten silnik, w miejskiej jeździe, lubi wypić nawet kilkanaście litrów. Odmianę pięciodrzwiową testowałem więc głównie w trasie. Podczas 450 kilometrowej podróży, przejechanej z przepisowymi prędkościami i w dużej mierze w asyście tempomatu auto spaliło równe 7 litrów na setkę.
Zobacz też: Test Opel Zafira Tourer: Oczko wyżej
Astra prowadzi się bardzo dobrze – podobnie jak GTC, tak i najmocniejsza „pięciodrzwiówka” ma dość twarde z trzema trybami pracy. Całość, w połączeniu w niezłym układem kierowniczym i szerokimi oponami, pozwala na pewną jazdę po zakrętach. Testowana wersja wyposażona była w wiele elektronicznych dodatków. Był wśród nich system informujący o niezamierzonym przekroczeniu pasa ruchu czy podgrzewana kierownica. Do tego nawigacja i system nagłośnienia Infinity.
Zobacz też: Test Volkswagen Up!: iPod na kołach
Pięciodrzwiowa Astra z topowym silnikiem dostępna jest w dwoma najbogatszymi pakietami wyposażenie: Sport i Cosmo. Ceny startują od 85 700 zł. Różnica pomiędzy obiema wersjami to 250 zł. Obecnie obowiązuje promocja w postaci rabatu – 5500 zł, a więc cena spada do 80 200 zł. Dla porównania GTC z tym samym silnikiem to wydatek 84 400 zł (z tańszym wyposażeniem Enjoy), zaś z rabatem (4 000 zł) 80 400 zł. Nie tam jednak możliwości wyboru automatu. Słowem, dla każdego coś miłego.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.