Test Citroen C4: Polska premiera i pierwsza jazda
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Zacznijmy jednak od planów Citroena na 2011 rok. Producent zamierza osiągnąć w Polsce wolumen sprzedaży na poziomie 18 tysięcy aut oraz uzyskać 5% procentowy udział w rynku. Chce także poważnie zawalczyć o względy klientów flotowych. Na szczęście planuje również trafić do przysłowiowego Kowalskiego z rodziną, a pomóc ma w tym nowa generacja kompaktowego C4. Najnowsze dziecko francuskiej marki zaprezentowane zostało podczas oficjalnej polskiej premiery prasowej w Łodzi.
REKLAMA
Auto stylistycznie mocno odbiega od swojego poprzednika. Nie będzie już produkowane w dwóch odmiennych wersjach nadwoziowych. Stanie się wyłącznie pięciodrzwiowym, hatchbackiem o uniwersalnym rodzinnym charakterze. Stylistyka auta jest na tyle stonowana, że spodoba się wielu osobom. Nie ma w niej kontrowersyjnych elementów, jest za to klasyczna linia kompaktowego auta, dobrze dobrane proporcje i ciekawie zaprojektowane lampy. Przednie nawiązują do większego C5, tylne – do mniejszego C3. Całość wygląda nieźle i podejrzewam, że zapewni autu ponadczasową świeżość.
Zobacz też: Opinie kierowców o Citroenie C4
W palecie benzynowych silników znalazł się motor 1.4 o mocy 95 koni mechanicznych oraz 1.6 o mocy 120 koni. Polski cennik nie przewiduje wersji 1.6 THP o mocy 156 koni, jednak -jak zapewniają przedstawiciele Citroena – na specjalne zamówienie można i u nas nabyć takie auto. Gama diesli to trzy jednostki 1.6 o mocach od 90 do 150 koni. Środkowa z nich ma moc 110 koni i takim właśnie autem mieliśmy możliwość odbycia pierwszej jazdy testowej. Udostępniono nam bogatą wersję Executive (klienci mogą jeszcze wybierać pomiędzy dwoma niższymi poziomami wyposażenia – Attraction i Seduction) wyposażoną dodatkowo w nawigację oraz szklany dach. Warto też dodać, iż auto dopiero co opuściło bramy fabryki. Na liczniku widniał przebieg zaledwie 15 kilometrów!
Zobacz też: Test Citroen C5: francuski sznyt
REKLAMA
Silnik 1.6 HDI to dobrze znana jednostka z innych produktów koncernu PSA. Mieliśmy już okazję testować ten motor w Peugeocie 308 i tam sprawdził się znakomicie. Był dynamiczny i oszczędny. Nie inaczej było w testowanym C4. Wprawdzie ciężko mówić tu o spalaniu, ale dynamika nie pozostawia wiele do życzenia. Uwagę w nowym Citroenie zwraca zestrojenie zawieszenia (jego konstrukcja jest ewolucją podwozia poprzedniej generacji). Okazuje się ono bardzo miękkie i komfortowe. Nie wiem czy nie najbardziej w klasie. Wiec jeśli ktoś szuka francuskiego auta, które będzie wpisywać się w stereotyp dotyczący komfortu prezentowanego przez samochody znad Sekwany - jest to propozycja dla niego.
Poza tym mamy tu nowocześnie zaprojektowana konsolę środkową i czytelny zestaw zegarów z centralnym wyświetlaczem komputera oraz zmiennym podświetleniem (do wyboru jest białe i niebieskie oraz ich pośrednie odcienie). Zrezygnowano z elementów charakterystycznych dla poprzedniej generacji, czyli stałego środka kolumny kierownicy oraz elektronicznego, centralnego zestawu zegarów. Nową generację C4 zaopatrzono jednak w sporo gadżetów. Na pokładzie może znaleźć system masażu w przednich fotelach (wyłączalny) oraz ostrzegawcze lampki w lusterkach, informujące o samochodzie w martwym polu.
Zobacz też: Test Citroen C4 Picasso: Minivan dla aktywnych tatusiów
Kabina okazuje się przestronna. Zwłaszcza z przodu na brak miejsca nie można narzekać. Fotele nastawione na komfort są obszerne. Do tego spory, bo mający 380 litrów bagażnik. Jest to zatem auto dla rodzin lubiących wakacyjne podróże. Jedyną naprawdę irytującą rzeczą jest automatyczny hamulec ręczny (seryjny tylko w wersji Exclusive). Działa dziwnie, bo jeśli zaciągniemy go na światłach, po wrzuceniu jedynki i dodaniu gazu system sam nie odpuszcza. Trzeba wcisnąć pedał hamulca i chwilę poczekać. Poza tym, po krótkim teście innych uwag brak. To ciekawe i nowoczesne auto, pełne elektronicznych gadżetów – więcej będziemy mogli jednak powiedzieć dopiero po przeprowadzeniu pełnego testu.
Ceny Citroena C4 zaczynają się od 57 300zl za wersję 1.4 95KM Attraction (cena lansowania obowiązująca do końca marca – 49 800zł). Benzynowy 1.6 120KM to wydatek minimum 61 000zł (56 500zł), a najtańszy diesel 1.6 90KM wyciągnie z naszej kieszeni przynajmniej 65 300zł (60 800zł). Auto jakim mieliśmy okazję jeździć, czyli 110-konny diesel w najbogatszej wersji Exclusive kosztuje 80 800zł (76 300zł), a jeszcze mocniejszy 2.0 HDi 150KM – 88 800zł (84 300zł).
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA