Test Forda S-Max i Galaxy po liftingu: Pierwsza jazda
REKLAMA
REKLAMA
Ford zafundował swoim wielkopojemnym modelom face lifting. I to mimo, że oferowane dotąd auta nadal wyglądały atrakcyjnie i nowocześne. Kierownictwo tej marki uznało jednak, że czas na zmiany. Na szczęście dość drobne, chyba w myśl zasady, że lepsze jest wrogiem dobrego. W obu autach przestylizowano przednią i tylna część karoserii. W ofercie pojawiły się również nowe kolory. Dodano także światła do jazdy dziennej, chromowane obramowania bocznych szyb, zmieniono kształt masek silnika i zastosowano diody LED w tylnych światłach (S-Max). We wnętrzu znalazły się nowe materiały oraz kolorystyka. W obu autach wprowadzono system umożliwiający przesuwanie i składane na płasko foteli drugiego i trzeciego rzędu. Auta zaopatrzono też w nowe rozwiązania techniczne, do których można zaliczyć między innymi system Blis, informujący o pojeździe znajdującym się w martwym polu, bezkluczykowy system, czy nowy, lepiej brzmiący zestaw audio. W ofercie pojawił się turbobenzynowy silnik o pojemności dwóch litrów i mocy 203 koni oraz diesel z serii TDCI, który teraz może mieć moc 163 koni.
REKLAMA
Zobacz też: Opinie kierowców o Fordzie Galaxy
Mieliśmy okazje przetestować S-Maxa właśnie z najnowszym benzynowym motorem z rodziny EcoBOOST. Został on połączony z sześciobiegową automatyczną skrzynia Power Shift. Jednostka dysponuje maksymalnym momentem równym 300 Nm, który jest dostępny w zakresie 1750-4500 obrotów na minutę. Auto jest dynamiczne i nie sprawia problemów podczas wyprzedzania. Motor ma ponadto przyjemne dla ucha, sportowe brzmienie. Jedynym minusem wydaje się zbyt duże spalanie, które w dynamicznie pokonywanej trasie wyniosło aż 12 litrów. Na pochwałę zasługuje nowa, automatyczna skrzynia. Poszczególne przełożenia zmieniane są bez szarpnięć, a manualny tryb jaki został przewidziany do dyspozycji kierowcy, pozwala na zmianę biegów zgodnie z własnymi upodobaniami, a nie wtedy kiedy komputer uzna to za stosowne. Ponadto ustrzeżono się błędu niektórych producentów i w manualnym trybie biegi wyższe wrzuca się pociągając dźwignię do tyłu, a redukuje w przeciwnym kierunku.
Zobacz też: Test Ford Fiesta Sport - Pozorant?
Wnętrze poliftingowego S-maxa ma wyraźnie sportowy klimat. Zastosowano tu ciemne wykończenie i aluminiowe wstawki, a ponadto mocniej profilowane fotele. Te ostatnie okazały się nieco zbyt twarde. Komfort podróżowania jest jednak wysoki dzięki miękkiemu zawieszeniu. Nie ma przy tym mowy o nadmiernym wychylaniu się auta w zakrętach. Tym vanem można pojechać dynamicznie, nie dzwoniąc przy tym zębami. Układ kierowniczy jest bezpośredni, jednak Ford przyzwyczaił nas do tego, że to jego specjalność. S-Max sprzedawany jest jako auto pięcioosobowe. Jednak za dopłatą może posiadać dwa dodatkowe fotele, ukryte w bagażniku. Siedzenia drugiego rzędu zamocowano znacznie wyżej niż te należące do kierowcy i pasażera. Dzieci będą z tego zadowolone. Dorośli o ponadprzeciętnym wzroście prawdopodobnie nieco mniej.
Zobacz też: Ford Grand C-Max: jakiego wybrać? Poradnik kupującego
Na kilkuset kilometrowym dystansie sprawdziliśmy też nowe Galaxy. Muszę szczerze przyznać że ten model zrobił na mnie jeszcze lepsze wrażenie. Pod maską testowego egzemplarza pracował wspomniany diesel o pojemności 2.0 i mocy 163 koni mechanicznych. Do przeniesienia napędu użyto sześciobiegowej manualnej skrzyni. Działa on lekko i precyzyjnie. Sam silnik również okazuje się wystarczająco dynamiczny do bezpiecznego pokonywania długich dystansów. Wyprzedzanie nie stanowi problemu, a jadącym nie przeszkadza nadmierny hałas. Spalanie? Znowu trochę za wysokie. Tym razem kształtowało się w granicach 9 litrów na sto kilometrów. Pozostaje mieć nadzieje, że przy spokojnej jeździe w trasie da się w niego urwać przynajmniej półtora litra. Zawieszenie Galaxy ma nieco inną od S-Maxa charakterystykę. I tu niespodzianka. Nie jest bardziej komfortowe, ale przeciwnie- nieco sztywniejsze. Być może o takiej charakterystyce zaważyły względy bezpieczeństwa, bo auto jest od S-Maxa wyższe.
Zobacz też: Test Ford Grand C-Max: Focus w wersji maksi
Bardzie komfortowe i miękkie są za to fotele. Po kilkuset przejechanych kilometrach nie czuje się zmęczenia. Kokpit, niemal identyczny jak ten w S-Maxie sprawia dobre wrażenie. W długich podróżach z pewnością przydałoby się więcej uchwytów na butelki i puszki rożnej wielkości. Ford powinien jednak popracować jeszcze nad nawigacją. Czasem lepiej posłużyć się zwykła mapą, bo potrafi ona bardziej namieszać niż pomóc. Na szczęście nie jest obowiązkowa. Poza tym zarówno S-Max jak i Galaxy zaprezentowały się od dobrej strony. To naprawdę porządne i warte polecenia modele. Wprowadzone zmiany mimo, że nie są duże, dotyczą wielu elementów auta. Odświeżone vany spod znaku niebieskiego owalu mają teraz szansę okazać się jeszcze ciekawszą propozycją w coraz bardziej rozrastającym się segmencie dużych aut rodzinnych.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.