Test Renault Megane Coupe: Prawdziwe
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Poprzednia odsłona Megane podzieliła zwolenników francuskiej marki. Producent zdecydował się na odważny krok i w dobie sztampowego podejścia do designu zaproponował nową linię, która nie każdemu przypadła do gustu. Auto jednak znalazło bardzo wielu nabywców. Cenili oni dobrze zestrojone zawieszenie, świetne silniki, przyjazne wnętrze, ale narzekali na drobne usterki w układzie elektrycznym. Nowe Megane, szczególnie w wersji Coupe, którą miałem okazję przejechać kilkaset kilometrów, nie pozostawia nikogo obojętnym. Z tym, że nie spotkałem się jeszcze z oceną negatywną na temat jej wyglądu. Nawet konkurencyjna Alfa Romeo Brera wygląda przy niej... zwyczajnie.
REKLAMA
Ciekawe, że teraz nie ma Megane w wersji trzydrzwiowej będącej odmianą hatchbacka. Jest albo pięciodrzwiowa, traktowana jako podstawowa, dla większości klientów, i jest Coupe, skatalogowane jako dwudrzwiowe, niemal o 10000 droższe od rodzinnego Megane. To zupełnie nowe podejście do rynku. Zobaczymy, czy się sprawdzi. Megane Coupe różni się znacznie od pięciodrzwiowego Megane. Jeśli chodzi o elementy nadwozia, to coś wspólnego ze sobą mają tylko przednie błotniki i maska obu wersji. Coupe ma typowo sportowy wygląd - muskularny i dynamiczny jednocześnie - a umiejętnie dobrane stylistyczne smaczki nadają mu niepowtarzalnego charakteru. Malowane na srebrno „zęby” poniżej przednich lamp z pewnością przejdą do legendy.
Zobacz też: Opinie kierowców o Renault Megane
REKLAMA
Coupe ma wnętrze wspólne ze zwykłym Megane, co tylko świadczy na korzyść wersji pięciodrzwiowej. Ergonomiczne fotele z regulowanym nawet kątem pochylenia zagłówka zachęcają do długiej jazdy. Szczerze przyznam, że w żadnym innym kompakcie nie siedziało mi się tak dobrze. I co się rzadko obecnie zdarza, nawet w autach stylizowanych na sportowe, w Megane siedzi się stosunkowo niedaleko od nawierzchni. Może pasażerowie tylnej kanapy podróżują nieco mniej komfortowo, ale i tak wystarczająco, jak na trzydrzwiowe coupe. Samo zajęcie miejsca z tyłu nie jest trudne - drzwi są bardzo szerokie - aż inżynierowie u ich dołu w połowie długości przewidzieli element centrujący.
Stylistyka deski rozdzielczej może wydać się znajoma, jeśli ktoś miał okazję zwiedzić wnętrze Clio albo Laguny. Zestaw wskaźników za kierownicą jest skromny i czytelny, z cyfrowym prędkościomierzem i analogowym obrotomierzem. Panel środkowy zawiera klasycznie rozmieszczone elementy - wyodrebnione radio, sterowanie klimatyzacją, nawiewy i zwieńczenie w postaci ekranu nawigacji satelitarnej. Materiały są przyjazne dla oka i w dotyku, a całość łatwa do utrzymania w czystości - bez zbędnych zakamarków. Większość funkcji radia i nawigacji dostępna jest w kontrolerze ukrytym pod kierownicą, dającym się obsługiwać bez odrywania od niej rąk.
Zobacz też: Suzuki SX4: wszystko czy nic?
Producent przewidział mnóstwo schowków - zamykane, bardzo pojemne w desce rozdzielczej, podłodze i podłokietniku, półki, uchwyty i kieszenie w drzwiach. Na końcu tunelu środkowego mieści się nawet 1,5 litrowa butelka. Wysoko umieszczone głośniki, dźwignia hamulca ręcznego bardzo blisko prawego fotela, podpórka dla prawej stopy, to rzeczy drobne, ale cieszące użytkownika. Bagażnik Coupe jest dość płytki, a dostęp do niego utrudniony przez mniejszy niż w pięciodrzwiowym Megane otwór. Ma 377 litrów i można go jeszcze sporo powiększyć kosztem kanapy, nie uzyskując jednak płaskiej podłogi. Dobrze, że nie trzeba wyjmować zagłówków.
Silnik 1.9 dCi generuje maksymalną moc 130 koni i 300 Nm momentu obrotowego już od 1750 obrotów na minutę, który przekazywany jest na przednie koła za pośrednictwem sześciobiegowej skrzyni manualnej. Jest to napęd zapewniający bardzo przyzwoite osiągi i jednocześnie niskie zużycie paliwa. Jadąc autostradą z maksymalną dozwoloną prędkością w bezwietrzny dzień można zejść poniżej 6 litrów. Poruszając się po mieście w umiarkowanym zakorkowaniu nie powinno się przekroczyć 7. A ruszając spod świateł na skrzyżowaniu bez specjalnego wysiłku zostawia się wszystkich w tyle, oczywiście oczarowanych widokiem tyłu Megane. Ach ta srebrna końcówka... zderzaka. Bo nie wydechu - jego wylot jest całkowicie schowany pod autem.
Zobacz też: Test Kia Rio: satysfakcja gwarantowana
Zawieszenie Megane Coupe można postawić za wzór dla aut tej kategorii. Jest wystarczająco komfortowe, żeby nie zmęczyć pasażerów podczas długiej trasy, nawet po nierównych drogach, a przy tym doskonale utrzymuje auto w zakrętach. Przy suchej i równej nawierzchni zapewnia doskonale neutralne zachowanie samochodu. Ale kierowca lubiący trochę zarzucić tyłem łatwo wprowadzi Megane w lekką nadsterowność, którą będzie mógł całkowicie kontrolować. Tak dopracowane i wszechstronne podwozie to wciąż rzadkość na rynku. Godne podziwu jest także to, że Renault potrafiło zachować przy tym niskie położenie środka ciężkości Coupe.
Wiadomo, Renault Megane Coupe to nie auto za 300 czy 400 tysięcy, najtańsza jego wersja kosztuje nieco ponad 60, testowana Dynamique ze wszystkimi dodatkami prawie 85, więc nie ma co spodziewać się bardzo drogich materiałów, ręcznego montażu i twardego jak skała lakieru. Ale i tak przyciąga wzrok, a po bliższym poznaniu zaskakuje komfortem i przyzwoitymi osiągami, które zadowolą nawet kierowców lubiących szybką jazdę w zakrętach. Dodając do tego legendarny poziom bezpieczeństwa biernego otrzymujemy propozycję godną poważnego zainteresowania.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.