Odcinkowy pomiar prędkości vs. fotoradar
REKLAMA
REKLAMA
Fotoradary są świetnie znane polskim kierowcom od blisko 30 lat. Pierwszy został ustawiony przy Trasie łazienkowskiej w Warszawie w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Dziś urządzenia rejestrujące wykroczenia są standardem. Spotkać je można praktycznie w całym kraju i często nawet w małych miejscowościach. Zalety? Pomiar prędkości jest dokonywany bez udziału funkcjonariuszy. A jako że urządzenia są dobrze oznakowane, mogą pełnić rolę prewencyjną w punktach tworzących szczególne zagrożenie np. dla pieszych.
REKLAMA
Pomiar odcinkowy - dłuższa kontrola to skuteczniejsza kontrola!
REKLAMA
Fotoradar ma jednak obecnie dość poważnego przeciwnika. A tym jest odcinkowy pomiar prędkości. Na czym on polega? System składa się z dwóch kamer. Pierwsza rejestruje wjazd auta do strefy z ograniczeniem prędkości, a druga wyjazd. System na podstawie dwóch odczytów numerów rejestracyjnych wylicza czas przejazdu odcinka, a jako że zna dokładny dystans (a ten może wynosić od 1 do 6 kilometrów), jest w stanie precyzyjnie wskazać średnią prędkość samochodu. Skutek? Doskonale wie czy kierowca nie przekroczył dozwolonej szybkości i może doprowadzić do jego ukarania mandatem.
Różnica w działaniu fotoradaru a odcinkowego pomiaru prędkości rozbija się w dużej mierze o zasięg. Pierwsze z urządzeń jest skuteczne, ale przy działaniu punktowym. Kierowcy zwalniają bowiem wyłącznie bezpośrednio przed lub za masztem - zależy, w którą stronę jest ustawiony. Odcinkowy pomiar prędkości natomiast działa na określonym odcinku - na całym terenie zmusza kierowcę do ograniczenia prędkości. Dlatego na ogół jest stosowany np. na dłuższych trasach wielopasmowych w mieście lub poza terenem zabudowanym.
Odcinkowy pomiar prędkości: 50 proc. wykroczeń więcej
REKLAMA
W Polsce odcinkowym pomiarem prędkości na razie objętych jest 30 odcinków tras. Sposób działania urządzeń postanowił w roku 2019 zbadać NIK. Wyniki? Jedno urządzenie każdego roku jest w stanie zarejestrować aż o 50 proc. wykroczeń więcej niż fotoradar. Ilość wlepionych mandatów to jednak nie koniec. Szczególnie że system okazuje się też skutecznie obniżać prędkość przejazdu. Jak wskazują dane Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym CANARD aż 84 proc. aut porusza się na odcinkowym pomiarze prędkości z dozwoloną szybkością.
Pracownicy CANARD nie ograniczają się jednak do wyliczeń związanych z przestrzeganiem ograniczeń prędkości. Pokazują też dane, które w bezpośredni sposób świadczą o bezpieczeństwie. Przykład? Na odcinkach objętych pomiarem prędkości w latach 2016 - 2018 znacząco spadła ilość zdarzeń drogowych. W stosunku do lat 2012 - 2014 jest aż o 57 proc. mniej wypadków, o 71 proc. mniej ofiar śmiertelnych oraz o 56 proc. mniej rannych.
Odcinkowy pomiar prędkości. Bezpieczeństwo dopiero po pierwsze!
Choć kwestia bezpieczeństwa stanowi oczywiście podstawę dla stosowania odcinkowego pomiaru prędkości, są też i inne aspekty przemawiające za korzystaniem z tego systemu. Przykład? Jako że na objętych pomiarem odcinkach kierowcy poruszają się płynnie i na ogół ze stałą prędkością, nawet o 20 - 25 proc. poprawia się ich przepustowość. W ten sposób ograniczany jest efekt korkowania arterii drogowych. Poza tym rozbudowane monitorowanie pozwala np. na poszukiwanie pojazdów skradzionych czy monitorowanie natężenia ruchu.
Odcinkowy pomiar prędkości choć przynosi większą ilość zalet od fotoradarów, niestety bardzo często rozbija się o… polskie realia budżetowe. Montaż systemu jest zdecydowanie droższy od montażu fotoradaru. A jako że kwestie finansowe nad Wisłą zawsze są kluczowe, sprawa często kończy się dokładnie tak, jak ostatnio w Warszawie. Z uwagi na wysoką cenę montażu odcinkowego pomiaru, Zarząd Dróg Miejskich w stolicy zrezygnował z instalacji systemu na moście Poniatowskiego. W jego miejscu pojawią się zdecydowanie tańsze w postawieniu fotoradary.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.