Test Triumph Tiger 800 XC: łobuzerskie enduro
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Przyznam, że do tej pory nie miałem okazji poruszać się produktami angielskiej marki, jednak bardzo dużo o nich słyszałem. Opinie, które krążą wśród użytkowników tych sprzętów wcale nie są dalekie od rzeczywistości. Przy odbiorze motocykla, zostałem poinformowany, że jak coś zepsuję to będę musiał za to zapłacić, więc ochota na odkręcania jakoś mi przeszła... Jednak nie trwało to długo, bo już na drugich światłach lewa ręka przejęła kontrolę nad umysłem i strzeliła ze sprzęgła, czego efektem była długa piękna guma. Motocykl jest w 100% godny swojej nazwy (Tiger) -ten sprzęt na pewno nie jest dla początkujących. Tyle słowem wstępu.
REKLAMA
Jeżeli chodzi o walory estetyczne no cóż. Można się zakochać, albo oślepnąć. Triumph nie poszedł na kompromis i stworzy cyborga, który aż prosi się o codzienną dawkę błota. Reflektory i szyba tworzą wrażenie, jakbyśmy mieli do czynienia z transformerem, a nie pojazdem dwukołowym. Cała linia motocykla jest pełna ostrych kształtów, a jedyne co jest obłe to koła. Ja się zakochałem.
Zobacz też: Test Suzuki DL 650 V-Strom: energiczny i wygodny
REKLAMA
Nie wiem skąd w tym angliku tyle wigoru, bo przecież na wyspach to deszcze, chód i mgły, a Tiger w żadnym wypadku nie zamula. Trzycylindrowa jednostka o pojemności 800 ccm jest godna podziwu, bo oddaje do dyspozycji kierowcy pokłady mocy w każdym momencie. Do tej pory chyba nie spotkałem się z tak żwawym enduro. Jazda na jednym kole nie stanowi żadnego problemu, a silnik ochoczo kręci się do czerwonego pola, przyjemnie przy tym rycząc. Według mnie, powinien istnieć nakaz montowania trzycylindrowych silników w motocyklach.
Silnik Triumpha Tigera 800 XC generuje 94 KM i 79 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Takie parametry powinny zadowolić każdego, niezależnie od wieku i płci. Najwięcej frajdy daje sposób, w jaki kierowca może dysponować tymi przybytkami. MOC jest dostępna już od najniższych obrotów i przez cały zakres nie widać jej końca. Zarówno powolne toczenie się na najwyższym biegu, jak i piłowanie blisko odcięcia sprawiają niesłychaną frajdę. Niestety nie jest to zbyt oszczędna jednostka i spalanie na poziomie 6,5-7 l na 100 km nie powinno nikogo zdziwić.
Zawieszenie i układ jezdny są klasą samą w sobie. Z przodu mamy zawieszenie Showa upside-down o naprawdę terenowym skoku, jednak jest ono na tyle sztywne, że przód nie nurkuje przy ostrzejszym hamowaniu, do czego już zdążyliśmy się przyzwyczaić w motocyklach typu enduro. Z tyłu również mamy Showa, tym razem z regulacją. Motocykl prowadzi się niezwykle stabilnie zarówno przy małych i dużych prędkościach. Zawdzięczamy to ramie wykonanej ze stalowych rur, która nadaje niesamowitą sztywność konstrukcji.
Zobacz też: Test Honda NC700X: Urządzenie uniwersalne
Hamulce zasługują na oddzielny rozdział, jednak aby zbędnie nie przedłużać, powiem tylko że są mega skuteczne i bardzo precyzyjnie można je dozować. Podobno ABS można wyłączyć jednak ja z wiadomych przyczyn się nie odważyłem, jednak dla fanów offroadu może to być spore udogodnienie.
Jazda tym motocyklem to wielka przyjemność. Przejdźmy zatem do pozycji za sterami, która jest bardzo wygodna, a szeroka kierownica ułatwia manewrowanie w gąszczu ulicznym i leśnym. W sposób agresywny zachęca nas do wstania i skręcenia z ulicy w pobliski park i porozrabiania na łonie natury. Jak już jesteśmy przy tym to warto zauważyć, że testowy Tiger został wyposażony w reflektory przeciwmgielne i porządną jak na serie, osłonę silnika. Ponadto kierownica i siedzisko posiadają możliwość regulacji, co powinno zadowolić wszystkich jeźdźców.
Zobacz też: W co się ubrać na motocykl?
Cena tego sprzętu nie należy do kategorii dumping, jednak myślę, że warto zapłacić 42 900 polskich złotych za ten sprzęt, bo różnicę w jakości czuć wyraźnie, kiedy spojrzymy na tańszą konkurencję. Takie smaczki, jak tylna lampa w technologii LED, czy przewody w stalowym oplocie, sprawiają, że w żaden sposób nie poczujemy niedosytu. Ponadto mamy bogatą ofertę wyposażenia dodatkowego, takiego chociażby jak kufry, gmole, osłony itd. Nie wspomniałem o wielu rzeczach, które mogą się wydawać istotne takie jak choćby ochrona przed wiatrem, czy deszczem, jednak ma to swój powód. Na tym motocyklu będziecie chcieli jeździć nawet kiedy będzie –20 stopni na zewnątrz.
Nie wspomniałem również o wersji bardziej ucywilizowanej, jednak sądzę, że nie warto mieszać wrażenia z jazdy tymi dwoma motocyklami, bo mimo prawie identycznego wyglądu, silnika i innych rzeczy, zasługują na dwa oddzielne artykuły. Może w przyszłości dokonamy jakiejś konfrontacji? Gdzie bym uplasował ten sprzęt na dzisiejszym rynku? Zapewne na pudle swojego segmentu.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.