Lexus LFA: 10 lat i setki ciekawych historii
REKLAMA
REKLAMA
Lexus LFA: V10 pod maską i aż 500 kluczowych cech.
Twórcy LFA wspólnie przygotowali listę aż 500 kluczowych cech, jakimi miał wyróżniać się nowy samochód. W planie uwzględniono takie elementy jak ustawienie zawieszenia czy nawet kształt kierownicy. W tym samym czasie – czyli w okolicach 2001 roku – rozpoczęły się prace nad słynną V-dziesiątką napędzającą auto. Pierwszą i jak dotąd jedyną w historii Lexusa. Japońscy inżynierowie mierzyli naprawdę wysoko.
REKLAMA
Pomysł na coupe był gotowy. Twórcom brakowało tylko... gotówki! Chodziło zatem o przekonanie księgowych i kierownictwa firmy, by odważne pomysły inżynierów trafiły do drogowego auta. Ekipa musiała mieć odpowiedniego sojusznika. A tym stał się sam Akio Toyoda, którego jeden z twórców LFA uczył sportowej jazdy. Akio jest wnukiem założyciela Toyoty.
Lexus LFA: silnik to jedno. Wyzwaniem było też nadwozie!
Nadwozie koncepcyjnej wersji auta było zrobione głównie z aluminium. A przy tworzeniu jego konstrukcji inżynierowie skorzystali z zupełnie nowej technologii odlewania i wytłaczania aluminium oraz łączenia przy pomocy spawów, nitów i kleju. Później Japończycy zastąpili aluminium kompozytami zbrojonymi włóknem węglowym. W rzeczywistości aż 65% nadwozia auta było zrobione z tego materiału. Takie posunięcie pozwoliło obniżyć masę LFA o 100 kg, a także w dużym stopniu zwiększyć sztywność nadwozia.
Włókno węglowe jest materiałem droższym w produkcji niż aluminium, a inżynierowie japońskiej marki nie mieli dużego doświadczenia w pracy z tym materiałem. Zakłady produkcyjne Lexusa i Toyoty nie dysponowały też odpowiednim sprzętem do jego produkcji. LFA miał być jednak bezkompromisowy, więc nikt nie kalkulował. Japończycy opracowali własną technologię tworzenia kompozytów zbrojnych włóknem węglowym i stworzyli do tego odpowiedni zakład produkcyjny.
Lexus LFA: dane techniczne pokazane w roku 2009!
W październiku 2009 roku na Tokyo Motor Show Toyota ogłosiła pełną specyfikację auta i oficjalne wprowadzenie samochodu do produkcji. Pod maską znalazł się – legendarny jak sam LFA – wolnossący silnik V10 4.8 o mocy 560 KM. Motor wkręcał się do 9500 obr./min, a na biegu jałowym robił to w zaledwie 0,6 s. Na dodatek miał wymiary V-ósemki i ważył mniej niż przeciętny motor V6. Całość zwieńczało wyjątkowe brzmienie wydobywające się przez maskę i wydech z trzema końcówkami ułożonymi na planie trójkąta. W uzyskaniu dźwięku przywodzącego na myśl dawne samochody Formuły 1 pomogli specjaliści od instrumentów muzycznych z Yamahy. Bez cyfrowych polepszaczy LFA stał się jednym z najlepiej brzmiących samochodów w historii.
Lexus LFA: cena grała rolę? Chyba nie...
REKLAMA
Każdy egzemplarz LFA był budowany na zamówienie. Każdy otrzymywał też plakietkę z numerem egzemplarza. Lexus pozwalał na tak daleko idącą personalizację samochodu, że łącznie można było uzyskać rzekomo aż 30 miliardów kombinacji! W efekcie nigdzie na świecie nie znajdziemy drugiej takiej samej sztuki. Japońska marka przechowuje podobno 3500-stronnicowy dokument dla każdego samochodu, w którym dokładnie opisana jest jego specyfikacja.
Historia Lexusa LFA kończy się dokładnie dwa lata po wprowadzeniu auta do produkcji – 14 grudnia 2012 roku. To wtedy z linii produkcyjnej zjechał ostatni egzemplarz – biały LFA Nürburgring Package. Lexus stworzył w sumie 500 egzemplarzy samochodu, w tym 50 w wersji sygnowanej nazwą słynnego niemieckiego toru.
Źródło: Materiały prasowe Lexus
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.