Czy filtr cząstek stałych można naprawić lub usunąć z układu wydechowego?
REKLAMA
REKLAMA
Systemy filtrów cząstek stałych potrafią sprawiać problemy w zupełnie nowych autach. Szczególnie jeśli samochód jeździ tylko po mieście. Wkłady filtra potrafią się zapychać i zalepiać olejem podawanym do wydechu już po kilku tysiącach kilometrów. Ciągłe błędy elektroniki, wizyty w warsztacie, a niekiedy zupełne unieruchomienie auta i wydatki związane z holowaniem potrafią zrazić do tego rozwiązania nawet najbardziej zapalonych ekologów.
REKLAMA
Zobacz również: Czy warto kupić filtr węglowy zamiast zwykłego? Jak często zmieniać filtr kabinowy?
A skoro pojawili się niezadowoleni klienci to, zgodnie z zasadą, że popyt tworzy podaż, znaleźli się i „specjaliści” którzy wycinają z układu wydechowego „puszkę” filtra. Usuwają filtr, bo jest elementem nie do naprawienia. Tylko czy aby na pewno to będzie koniec problemów, a może dopiero początek?
Sam filtr to nie wszystko
REKLAMA
Fizyczne usunięcie puszki filtra z układu wydechowego może co najwyżej skutkować unieruchomieniem pojazdu. Wspominaliśmy już, że filtr to nie jedyny element układu redukcji cząstek stałych. Żeby dezaktywować system trzeba by oszukać całą elektronikę badającą ilość sadzy w filtrze, temperaturę spalin, skład mieszanki i w końcu system eliminowania zanieczyszczeń filtra, który w istocie podaje do silnika większą ilość paliwa które następnie "dopala się" w filtrze usuwając z niego cząstki stałe.
W praktyce bez znajomości budowy i działania całego systemu bardzo trudno poradzić sobie z jego skutecznym i ostatecznym demontażem. Nawet jeśli dany model auta z identycznym silnikiem, o identycznej mocy i parametrach występował w wersji bez filtra, przeróbka może zakończyć się fiaskiem lub jej koszty będą zupełnie nie opłacalne.
Jedyny sposób, by pozbyć się problemu
Dla tych którzy kupili auto z nowoczesnym silnikiem diesla, wyposażonym w filtr cząstek stałych i jeżdżą właściwie tylko po mieście jest jeden pewny sposób rozwiązania sprawy. Choć zabrzmi to brutalnie to, trzeba jak najszybciej pozbyć się tego auta.
Filtry cząstek stałych, szczególnie te „bezobsługowe” nie nadają się do miasta ze względu na wymagania eksploatacyjne. Przy ciągłym włączaniu i wyłączaniu silnika będą się zapychać, a na krótkich odcinkach sadza nie ma możliwości się wypalić. Awarie będą się zatem systematycznie powtarzać, a na uznanie naprawy na gwarancji nie mamy co liczyć.
Zobacz również: Jakie filtry są montowane we współczesnych samochodach?
Warunki gwarancyjne wyraźnie mówią o przestrzeganiu zasad eksploatacji i nikogo nie będzie obchodzić, że w danych warunkach drogowych są one nierealne. W instrukcji obsługi jest wyraźna informacja na ten temat „specyfiki filtra cząstek stałych” i decydując się na takie auto powinniśmy być świadomi co dostajemy w nasze ręce. O możliwych skutkach jazdy autem z filtrem cząstek stałych powinien poinformować nas sprzedawca, jednak często zdarza się, że o wspomnianym filtrze dowiadujemy się dopiero gdy jedziemy do serwisu przy pierwszej awarii systemu.
Powód jest prosty: trudno się od sprzedawcy, który żyje z prowizji, spodziewać, że będzie nas zniechęcał do zakupu droższego auta z silnikiem diesla i filtrem cząstek stałych.
REKLAMA
REKLAMA