Nie dostaniemy odszkodowania za auto z leasingu
REKLAMA
REKLAMA
Nie trzeba chyba nikogo przekonywać o tym, że leasing stał się bardzo popularny. Nawet w czasie rekordowo niskich stóp procentowych NBP, wielu przedsiębiorców woli takie rozwiązanie zamiast zakupu środków trwałych na kredyt. Do najczęściej leasingowanych rzeczy zaliczają się oczywiście samochody. Takie auta podobnie jak inne pojazdy, dość często ulegają wypadkom. Można nawet przypuszczać, że wypadkowość aut z leasingu jest większa niż w przypadku pozostałych pojazdów (m.in. ze względu na duże roczne przebiegi). Wielu przedsiębiorców użytkujących leasingowany samochód, dopiero po kolizji zaczyna się zastanawiać, komu ubezpieczyciel wypłaci odszkodowanie z OC sprawcy lub AC. Odpowiedź na takie pytanie nie jest jednoznaczna. Eksperci porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl postanowili wyjaśnić, dlaczego odszkodowanie nie zawsze trafia do użytkownika pojazdu (leasingobiorcy).
REKLAMA
Warto żyć w zgodzie ze swoim leasingodawcą
Umowa leasingu jest specyficznym rozwiązaniem między innymi dlatego, że firma leasingowa (leasingodawca) przez cały czas trwania takiego kontraktu pozostaje prawowitym właścicielem auta. Jednocześnie leasingodawca nie posiada najbardziej aktualnych informacji o stanie własnego pojazdu oraz jego ewentualnych uszkodzeniach. Właśnie dlatego użytkownik leasingowanego samochodu powinien niezwłocznie powiadomić firmę leasingową o wypadku. Najlepiej jeśli leasingodawca otrzyma informacje na temat wypadku mniej więcej w tym samym czasie co ubezpieczyciel zapewniający ochronę z OC lub autocasco. Kluczowe są warunki zawarte w umowie leasingowej. „Wspomniany kontrakt może przewidywać maksymalny czas na powiadomienie leasingodawcy o wypadku (np. 7 dni - 14 dni) i wskazywać ewentualne konsekwencje związane z niewypełnieniem obowiązku informacyjnego” - ostrzega Andrzej Prajsnar, ekspert porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl.
Wiele firm leasingowych określa maksymalny termin, którego nie można przekroczyć przy powiadamianiu o szkodzie dotyczącej samochodu.
W zależności od odpowiedzialności za wypadek drogowy, uszkodzenie leasingowanego samochodu zostanie zlikwidowane przy pomocy OC sprawcy wypadku (osoby trzeciej) lub ubezpieczenia AC będącego elementem leasingu. Firmy leasingowe często wiążą polisy autocasco ze swoją ofertą leasingu pojazdów i zobowiązują klientów do opłacania składek takich ubezpieczeń. Dzięki wspomnianemu rozwiązaniu, leasingodawca ma pewność, że nie poniesie strat w razie szkody dotyczącej samochodu.
Zobacz: Leasing
Koszt dołączonego autocasco zwykle obciąża leasingobiorcę. Takie ubezpieczenie AC pozwala na likwidację szkód między innymi wtedy, gdy dojdzie do kradzieży samochodu lub jego uszkodzenia przez samego klienta firmy leasingowej.
REKLAMA
Leasingodawca jest zabezpieczony pod względem finansowym, ponieważ w razie szkody może on wybrać jeden z dwóch wariantów. Pierwsze rozwiązanie polega na przekazaniu leasingobiorcy prawa do likwidacji szkody (w wariancie gotówkowym lub bezgotówkowym). Jeżeli firma użytkująca leasingowane auto posiada jednak jakieś zaległości wobec właściciela pojazdu (dotyczące np. rat leasingowych), to przedsiębiorca oferujący leasing zatrzyma dla siebie całe odszkodowanie. „W opisywanej sytuacji, położenie leasingobiorcy będzie trudne do pozazdroszczenia. Taka firma musi bowiem samodzielnie naprawić uszkodzone auto, o ile nadal zamierza z niego korzystać” - podkreśla Paweł Kuczyński, prezes porównywarki ubezpieczeń Ubea.pl.
Zaległości finansowe wobec leasingodawcy skutkują nie tylko naliczeniem odsetek karnych. Nierzetelny leasingobiorca może nie otrzymać odszkodowania z OC sprawcy wypadku lub polisy autocasco dołączanej do pakietu leasingowego.
Szkoda całkowita komplikuje całą sytuację …
REKLAMA
Większość szkód dotyczących leasingowanych aut ma charakter niewielkich uszkodzeń. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że czasem mają miejsce również szkody całkowite. „Z takimi szkodami mamy do czynienia na przykład wtedy, gdy auto wzięte w leasing zostało bardzo poważnie zniszczone na wskutek kolizji drogowej, spłonęło lub padło ofiarą kradzieży” - tłumaczy Andrzej Prajsnar, ekspert porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl.
Szkoda całkowita dotycząca samochodu oczywiście nie jest dobrą wiadomością. Warto zdawać sobie sprawę, że takie zdarzenie dodatkowo komplikuje sytuację leasingobiorcy. W zasadzie można nawet mówić o byłym leasingobiorcy, ponieważ szkoda całkowita powoduje rozwiązanie umowy leasingu. Jest to zrozumiałe, skoro leasingowany samochód zniknął albo nie nadaje się do naprawy. W takiej sytuacji, leasingobiorca musi rozliczyć się z leasingodawcą. Dokładne warunki rozliczenia po szkodzie całkowitej są opisane przez umowę leasingu albo jej ogólne warunki (tzw. OWUL - ogólne warunki umowy leasingu). Wartość rozliczeniowa po wygaśnięciu umowy może zostać zdefiniowana jako suma odszkodowania wypłaconego przez ubezpieczyciela oraz kwoty uzyskanej po sprzedaży wraku pojazdu, następnie pomniejszona o zobowiązania klienta firmy leasingowej (między innymi sumę dotychczas niefakturowanych rat leasingowych). „Jeżeli opisywana wartość rozliczeniowa jest mniejsza od zera (tzn. suma odszkodowania i kwota ze sprzedaży wraku nie pokrywa zobowiązań leasingobiorcy), to przedsiębiorca wcześniej użytkujący samochód otrzymuje wezwanie do dopłaty. Przed tym dodatkowym wydatkiem chroni specjalne ubezpieczenie GAP” - wyjaśnia Paweł Kuczyński, prezes porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl.
Zobacz: Auto i prawo
Ubezpieczenie od straty finansowej (GAP) to coraz popularniejszy element umowy leasingu, który chroni leasingobiorcę przed koniecznością dopłaty w razie szkody całkowitej dotyczącej wcześniej użytkowanego pojazdu.
Źródło: Ubea.pl.
REKLAMA
REKLAMA