Układy zapłonowe w autach zabytkowych
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Podstawowym elementem takiego układu była cewka zapłonowa, czyli w rzeczywistości autotransformator o przekładni jeden do kilkunastu tysięcy. Ponieważ żaden transformator i autotransformator nie przetwarza prądu stałego, konieczne było wytworzenie krótkotrwałego impulsu w niskonapięciowej części uzwojenia, dzięki czemu w części wysokonapięciowej mogło zostać za indukowane odpowiednio wysokie napięcie, powodujące przeskok iskry między elektrodami świecy zapłonowej. Temu celowi służył prosty, mechaniczny przerywacz, włączony szeregowo pomiędzy masę pojazdu i uzwojenie cewki.
REKLAMA
Aby wyeliminować powstawanie iskrzenia, czyli krótkotrwałego łuku elektrycznego między stykami przerywacza, co było prawdopodobne w przypadku obciążenia indukcyjnego, podłączano równolegle do nich kondensator o dość dokładnie dobranej pojemności. Łuk elektryczny, który mógł powstawać między stykami przerywacza, powodowałby znaczne zmniejszenie wielkości impulsu elektrycznego, czego skutkiem byłoby wysokie napięcie znacznie niższe od pożądanego.
Zobacz także: Jakie są zasady konserwacji pojazdów zabytkowych?
Przerywacz opierał się o specjalną krzywkę w aparacie zapłonowym o tylu garbach, ile cylindrów miał silnik, lub - w przypadku silników o dużej ilości cylindrów – ile cylindrów obsługiwał dany układ zapłonowy. W niektórych samochodach o małej liczbie cylindrów stosowano niezależne przerywacze po jednym na każdy cylinder, z których każdy współpracował z własną cewką zapłonową. W przypadku pojedynczej cewki wysokie napięcie musiało być odpowiednio dystrybuowane, aby iskra pojawiała się tylko między elektrodami tylko tej świecy zapłonowej, która znajdowała się w cylindrze, gdzie miał w danym momencie nastąpić zapłon.
Zobacz także: Jak postąpić w razie awarii pompy paliwowej?
Temu celowi służył specjalny rozdzielacz wysokiego napięcia, wykonany w postaci bakelitowej kopułki z wyprowadzeniami dla przewodów wysokonapięciowych. Wewnątrz kopułki znajdowały się styki, połączone z tymi przewodami oraz znajdował się wirujący element w postaci bakelitowej płytki, sprzężony z krzywką przerywacza, który dotykając odpowiednich styków, przekazywał na nie wysokie napięcie z cewki zapłonowej. Element ten nazywano palcem rozdzielacza przez analogię ze zwykłym palcem, wskazującym w którym cylindrze na nastąpić zapłon. Często montowano w nim rezystor (opornik) przeciwzakłóceniowy, zmniejszający w znacznym stopniu zakłócenia elektromagnetyczne, wywołane pojawianiem się impulsów wysokiego napięcia w przewodach zapłonowych.
REKLAMA
REKLAMA