M-35: ciężarówka amerykańskiej armii
REKLAMA
REKLAMA
Druga wojna światowa była pewnym przełomem, jeśli chodziło o sposób prowadzenia wojny. Znana z pierwszej wojny światowej walka pozycyjna odeszła w niepamięć: na polu bitwy zaczęła królować szybkość. Szybkość natarcia i zdolność przełamania oporu przeciwnika zaczęły odgrywać kluczowe znaczenie. Rozpoczęła się era mobilności na polu bitwy, a wraz z nią potrzeba posiadania dużej ilości pojazdów służących jako środek transportu: Jeep’ów, samolotów transportowych... i ciężarówek.
REKLAMA
Jak bardzo ważne były te pojazdy, podsumował świetnie słynny generał i późniejszy prezydent USA Dwight D. Eisenhower. - Najbardziej niezbędne i zasłużone pojazdy do wygrania kampanii w Afryce i Europie to buldożer, jeep, samolot C-47 i ciężarówka o nośności 2,5 tony – rzekł generał. – Co ciekawe, żaden z powyższych pojazdów nie został zaprojektowany do walki – dodał Eisenhower po krótkiej pauzie.
Jimmy
Podczas drugiej wojny najpowszechniejszą ciężarówką był słynny, produkowany przez GMC „Jimmy”. Pod koniec wojny w siłach zbrojnych USA służyło ponad pół miliona tych dwuipółtonowych ciężarówek. Pod koniec wojny jednak zdecydowano, że stary, sześciokołowy CCKW „Jimmy” odejdzie na emeryturę.
M35
W ten oto sposób powstała nowa seria ciężarówek: M35. Do dzisiaj M35 jest jednym z najdłużej użytkowanych przez Armię pojazdów. Po raz pierwszy wprowadzono je do służby na początku lat 50-tych, zaś wycofano dopiero pod koniec lat 90-tych. Standardowy udźwig M35 to około 2300 kilogramów, jest to jednak ograniczenie narzucone jedynie w momencie, w którym pojazd porusza się po terenie nieutwardzonym. Jeśli bowiem ograniczymy poruszanie się M35 tylko do utwardzonych dróg, maksymalny udźwig rośnie... dwukrotnie.
Zobacz też: Gama Goat: koza z napędem na sześć kół
Jednym z sekretów sukcesu M35 jest napęd. Ciężarówka ma sześć kół i wszystkie są napędzane. Silnik również jest bardzo ciekawym urządzeniem: to sześciocylindrowy rzędowy 210 konny diesel firmy Continental, który może działać praktycznie na każdym rodzaju paliwa: od zwykłego oleju napędowego, przez olej opałowy, aż po paliwo lotnicze. Ciężarówki te produkowane były przez trzy amerykańskie firmy: REO, Kaiser i AM General.
Wietnam
M35 był z pozoru zwykłą ciężarówką, służącą do przewozu ładunków i ludzi. Jednak w 1965 roku, kiedy amerykańskie siły zbrojne oficjalnie zaangażowały się w wojnę w Wietnamie, M35 zyskała sławę nieco innej natury. Wietnam to idealny teren do prowadzenia wojny partyzanckiej, co skrupulatnie wykorzystywali komuniści. Zasadzka mogła czekać na amerykańskich żołnierzy na prawie każdej drodze w kraju. Transportery opancerzone nie były dobrym wyjściem, amerykanie wpadli więc na nieco inny pomysł: uzbroili i opancerzyli ciężarówki M35.
Zobacz też: UAZ 469
Standardowo, „ciężarówka ogniowa” pokryta była zewnętrznym pancerzem o grubości 1/4 cala, zaś podłoga była zabezpieczona przed minami i bombami pułapkami za pomocą worków z piaskiem. Każdy z tych pojazdów miał czteroosobową załogę: dowódcę (był nim zwykle podoficer), kierowcę i dwóch strzelców. Dowódca wyposażony był w granatnik M79 i pistolet, zaś reszta załogi uzbrojona była w karabiny M16. Koncepcja uzbrojenia samej ciężarówki zmieniała się w trakcie wojny, jednak jedna rzecz pozostała niezmienna: było to prawdziwe piekło na kołach, zdolne siać spustoszenie wśród wroga. Standardowym rozwiązaniem było jednak zamontowanie na szczycie kabiny ciężkiego karabinu maszynowego M2, o kalibrze 12,7mm. Broń umieszczona była na obrotowej podstawie.
Emerytura
REKLAMA
Po wojnie w Wietnamie M35 wykorzystywane były aż do późnych lat 90-tych, kiedy to armia wreszcie zdecydowała się posłać samochody te na emeryturę. Podczas gdy do służby zaczęto już wprowadzać następcę M35 o nazwie LMTV (Light Medium Tactical Vehicle) pojawił się pewien problem: co zrobić ze starymi M35? Wozy te okazały się tak twarde i niezawodne, że większość z nich była w doskonałej kondycji mimo ogromnych przebiegów i sędziwego już wieku. Głupotą byłoby złomować całą flotę nadal bardzo przydatnych pojazdów, większość M35 trafiła więc do jednostek Gwardii Narodowej i rezerwy Armii. Wiele egzemplarzy M35 pozostało też w służbie w rozrzuconych po Europie bazach wojskowych.
Wydawało się, że dla M35 nadszedł koniec. Jednak w 2003 roku M35 otrzymała nową misję: tym razem w Afganistanie. W połowie 2003 roku około 500 ciężarówek M35, głównie z okolic Luksemburga i Holandii, zostało przekazanych afgańskiej armii. Armia USA, mając swoje LMTV, nie potrzebowała już M35, które jednak okazały się wręcz idealne na trudne warunki panujące w Afganistanie. Były proste w budowie, naprawie i eksploatacji, a przy tym tak wytrzymałe jak tylko może być ciężarówka. A M35 są naprawdę niezniszczalne.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.