Test Ford Focus 1.6 TDCI: Dobre geny przodków
REKLAMA
REKLAMA
Wystarczy spojrzeć na nowego Focusa aby zrozumieć, że Ford nie zamierza, tak jak to było w przypadku jego poprzednika, „cytować” pierwszej generacji. Nie zamierza też naśladować drugiej. Podobne zostały jedynie klamki. Cała reszta to popis stylistów starających się zrobić auto, które będzie podobało się nie tylko w Europie, ale również w Stanach. W końcu nowy Focus to auto globalne. Trzecia generacja popularnego kompakta nie jest już autem niosącym rewolucję na miarę swojego dziadka z 1998 roku. Nie przeszkadza jej to jednak dobrze wpisywać się we współczesną klasę kompakt i pod wieloma względami również się w niej wyróżnić. Najbardziej wyrazistym elementem nadwozia są nadal tylne lampy, tyle że teraz ich oryginalność nie polega na umieszczeniu w tylnych słupkach, a na zawadiackim kształcie. Do tego wyjątkowo udany przód z modnymi „ledami” i klasyczny, kompaktowy profil nadwozia. Auto z zewnątrz jest duże, a raczej długie, gdyż linia dachu została poprowadzona stosunkowo nisko. Nowy Focus zewnętrznie niczego nie naśladuje i to jest krok w dobrą stronę.
REKLAMA
Zobacz też: Opinie kierowców o Fordzie Focusie
Wydaje się, że duże nadwozie to w konsekwencji potężne wnętrze. Focus jest uszyty na miarę, ale nic poza tym. Z przodu spora w tym zasługa rozbudowanej deski rozdzielczej. Uznanie należy się jednak za stylistyczną odwagę. Wcześniej podobne motywy oglądaliśmy już w mniejszej Fieście, ale w Focusie to zupełna nowość. Trzeba zauważyć, że każdy z dotychczasowych Focusów miał zupełnie inne wnętrze, wiec jest to już swoista tradycja. Warto przyjrzeć się miejscu kierowcy - w tym modelu to on był do tej pory najważniejszy. Dzięki szerokiemu zakresowi regulacji fotela i kierownicy każdy znajdzie odpowiednią pozycję. Można usiąść wystarczająco nisko. Znacznie niżej niż w C-maxie, ale również niżej niż w Mondeo. Kierowca ma przed sobą potężną konsolę środkową, która pozornie zawiera dużo przycisków (na szczęście nie tyle, ile ta w Astrze), ale mimo to jest czytelna i łatwa w obsłudze.
Zobacz też: Używany Ford Focus II - wciąż dziarski mimo upływu lat
REKLAMA
Z tyłu miejsca wystarczy dla dwójki dorosłych średniego wzrostu. Plus za ukształtowanie boczków drzwi, które dzięki wklęsłej tapicerce pozwalają na uzyskanie dodatkowych centymetrów szerokości. Dzięki temu znajdzie się także nieco przestrzeni dla trzeciego pasażera. Gdyby jednak zdecydował się on jechać autobusem - do dyspozycji pozostałych jest centralny podłokietnik z uchwytami na napoje. Największym minusem Focusa jest jednak bagażnik. Testowany egzemplarz zaopatrzony był z opcjonalną „dojazdówkę”, przy której kufer ma pojemność 316 litrów. To zdecydowanie za mało na jak nowoczesny kompakt. Sprawdziłem możliwości przewozowe na własnym przykładzie i bagaże na weekendowy wyjazd dla dwóch osób to kres możliwości. Pozostaje wybór wersji kombi lub bardzo udanego C-maxa.
Pod maską znalazł się ten sam silnik, który napędzał testowanego przez nas C-maxa. To 115-konny 1.6 TDCI. W Focusie radzi sobie jednak lepiej. Nie ma zresztą zaskoczenia, w końcu mniejsza masa i lepsza aerodynamika robią swoje. Średnie spalanie udaje się utrzymać na poziomie 7-7,5 litra w trybie mieszanym. W jego obniżeniu ma pomoc seryjny system Star/Stop. Podczas naszego testu zdecydował się jednak wyłączyć auto jedynie kilka razy. Podwozie Focusa jest w stanie przenieść na drogę aspiracje znacznie mocniejszych wersji. Dobre prowadzenie i pewne pokonywanie zakrętów nie zaskakuje. Focus trzyma poziom. W końcu między innymi z tego powodu kupuje się Forda. Układ kierowniczy, mimo zastosowanego elektrycznego wspomagania, stawia odpowiedni opór i pozwala precyzyjnie kontrolować auto.
Zobacz też: Test Ford Focus 1.6 Ecoboost: W stronę perfekcj
Cena Focusa 1.6 TDCI w topowej wersji Titanium to 85 tysięcy złotych. Wyposażenie jest bardzo bogate, ale gdyby komuś było mało - można jeszcze zamówić dodatkowe opcje, pogrupowane w pakiety. Mamy ochotę na biksenonowe reflektory lub światła do jazdy dziennej? Jest pakiet Light Upgrade (zawiera też kolorowe oświetlenie wnętrza). Potrzebujemy systemu wspomagającego parkowanie (działa naprawdę dobrze – lepiej niż Park Assist oferowany w Volkswagenach) czy elektrycznie składanych lusterek - wybieramy pakiet Easy Driver 2. Taki egzemplarz jak nasza testówka, zaopatrzony ponadto w 17-calowe alufelgi czy nawigację, wymaga wyłożenia 96 tysięcy złotych.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.