Test Chevroleta Cruze: Przemyślana fascynacja
REKLAMA
REKLAMA
Chervrolet to marka należąca do amerykańskiego GM i znana z szerokiej gamy modeli, od sportowych, w tym legendarnej Corvetty, do krążowników szos. Produkuje też auta zupełnie niewielkie, jak Spark czy Aveo, nie kojarzone z rynkiem zza oceanu. Natomiast średniej wielkości Cruze może być uznany za model światowy – sprawdzający się pod każdą szerokością geograficzną. Jego wygląd, choć jest klasycznym sedanem, odpowiada najnowszym stylistycznym trendom, a osiągi i wyposażenie powinny moim zdaniem zaspokoić większość nabywców. Szczególnie, że cena topowej wersji z silnikiem diesla ledwo przekracza 80 tysięcy złotych.
REKLAMA
Zobacz też: Opinie kierowców o Chevrolecie Cruze
Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się w oczy po zajęciu miejsca w kabinie Cruze jest tapicerka na desce rozdzielczej. Tak, te jasne obszary na wysokości kierownicy, to tkanina. Panel środkowy płynnie przechodzący w tunel jest dla odmiany całkowicie plastikowy, matowosrebrno-błyszczącoczarny. Rozplanowanie elementów sterowania jest ładne optycznie i jednocześnie praktyczne, gdyż szybko można się nauczyć obsługi bezwzrokowej. Jedyną wadą jest umieszczenie gniazda zapalniczki w okolicy dźwigni hamulca ręcznego – żeby skorzystać z wieszanego na przedniej szybie akcesorium typu telefon z nawigacją, trzeba mieć przedłużacz zasilania. Cieszy natomiast duża liczba zamykanych schowków, półek i kieszeni.
Zobacz też: Hybrydowy Cruze w przyszłości
REKLAMA
Wnętrzu Cruze nie można odmówić sportowego klimatu. Sam jego układ, zaczerpnięty według folderów z Corvetty, to nic w porównaniu z odczuciami związanymi z niską pozycją za kierownicą. Zresztą i fotel, i kierownica mają duże zakresy regulacji, co pozwala na idealnie wpasowanie się w auto, a wydatne trzymanie boczne owija jak rękawiczka. Nawet w długiej trasie kierowca nie czuje żadnych dolegliwości. Podobnie jest na tylnej kanapie, co zgodnie potwierdzają moi pasażerowie (miałem tym autem okazję przejechać prawie 2000 kilometrów, z czego połowę we cztery osoby). Bagażnik ma pojemność 450 litrów, co wystarczy na co dzień i na wakacje, trzeba tylko pamiętać, że zawiasy wchodzą do środka. A jak miejsca nie wystarczy, to można złożyć oparcie kanapy niesymetrycznie dzielone – czyli kosztem jednego pasażera da się przewieźć na przykład kilka par nart lub snowboardy.
Dwulitrowy silnik wysokoprężny jest wystarczająco mocny – w testowanej wersji 150 KM i 320 Nm – aby sprawnie poruszać się po mieście i w trasie. Manualna skrzynia pięciobiegowa przy tym silniku także wystarczy - przy wyprzedzaniu wcale nie trzeba redukować o dwa biegi. Grunt, to zwracać uwagę na obrotomierz i uważać, żeby jego wskazówka nie zeszła poniżej kreseczki oznaczającej 1700 obrotów. Zawieszenie jest komfortowe, ma spory zakres pracy, ale posiada też szybkie tłumienie, co zbliża jego charakterystykę do sportowej. Na równej drodze zapewnia płynne pokonywanie nierówności, a w zakrętach pozwala na pełną kontrolę – jest przyjemnie nadsterowne, co da się łatwo korygować precyzyjnym układem kierowniczym. Układ napędowy i jezdny nie przenoszą do wnętrza kabiny żadnych odgłosów, kabina jest dość dobrze wyciszona, jedynie na tylnej kanapie jest nieco głośniej z powodu szumu wiatru. Systemy wspomagające trakcję i hamowanie działają niemal niezauważalnie. Spalanie – głównie w trasie, na autostradach, czyli podczas szybkiej jazdy – wyniosło podczas testu 7.5 litra na setkę.
Zobacz też: Nowy Chevrolet Cruze kombi
Podobno najważniejsze jest pierwsze wrażenie, choć życie potem może je zweryfikować. Pierwsze spotkanie z Cruze pełne było spontanicznego zachwytu, a później... owo ulotne uczucie przerodziło się w uzasadniony podziw. Myślałem, że mimo miłej powierzchowności prędzej czy później nastąpi rozczarowanie. A tu odwrotnie. Szacunek i wzajemne zrozumienie. Ech, żeby tak było w każdym związku.
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA