Test Honda Civic 1.8 5D: Powtórka z Civica
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Każda kolejna odsłona Civica zawsze wyprzedzała swoją epokę. Obecna już nie wywołuje skrętu karku wśród przechodniów, ale nadal jest jedyna w swoim rodzaju, nie znajdując naśladowcy ani u konkurencji, ani we własnej rodzinie. Teraz doczekała się face liftingu, niewielkiego, bo trudno jest poprawiać rzeczy tak udane. Zmiany z zewnątrz dotyczą atrapy chłodnicy, która zyskała trzeci wymiar. Z tylnych lamp natomiast znikły pomarańczowe klosze kierunkowskazów, a światła cofania powiększono. Wewnątrz również brak rewolucyjnych zmian - deska rozdzielcza w okolicy zegarów pokryta została matowym tworzywem o fakturze carbonu - jak w wersji Type-R.
REKLAMA
Testowana wersja wyposażona była w pozbawioną nawigacji, prostszą wersję deski rozdzielczej, która i tak nadal robi wrażenie na niektórych pasażerach o konserwatywnym podejściu - jest dla nich zbyt nowoczesna, kosmiczna, jak mówią. Poza tym ilość przycisków, ich różnorodność i rozmieszczenie mogłyby spowodować, na przykład u świeżo upieczonego kierowcy, uczucie zagubienia. Regulacja kolumny kierownicy w dwóch płaszczyznach pozwala znaleźć takie ustawienie, żeby jej koło znalazło się na wysokości umożliwiającej obserwowanie zarówno analogowego obrotomierza jak i cyfrowego prędkościomierza. Przednie fotele mają możliwość dokładnego dopasowania wszelkich kątów i odchyleń do upodobań pasażerów, tylne natomiast składają się w razie potrzeby tworząc dużą przestrzeń bagażową z idealnie płaską podłogą. Ale żeby ułożyć bagaże tak, żeby zmieściły się wszystkie pod tylną klapą, trzeba wykazać się niezłą wyobraźnią.
Zobacz też: Opinie kierowców o Honda Civic
REKLAMA
Honda Civic nadal świetnie sprawuje się w zakrętach, trzyma się jak przyklejona, a kierowca czuje się tak samo przyklejony do siedzenia - za sprawą dobrego trzymania bocznego foteli, a także przyspieszenia, które generuje benzynowy silnik 1.8 o mocy 140 koni. Sześć biegów nie pozostaje bez wpływu na osiągi. Silnik, choć w miarę elastyczny, pokazuje swoje prawdziwe oblicze, kiedy utrzymuje się go w górnym zakresie obrotów - gdzieś pomiędzy 4 a 6.5 tysiącami na minutę. Jednak nie dorównuje niestety jednostce wysokoprężnej 2.2. Fakt, ma sportowe brzmienie, którego natężenie umiarkowanie przenosi się do kabiny, ale to wszystko. A może to tylko wrażenie, może egzemplarz testowy był, mówiąc slangiem kierowców o sportowych aspiracjach, zamulony.
Zawieszenie wydało mi się mniej twarde, niż we wcześniejszej wersji, pomimo, że Civic postawiony był na siedemnastocalowych felgach, pozostawiając bardzo niski profil opony. Dość, że miejskie dziury nie zwracały tak na siebie uwagi, a w szybkich zakrętach o nierównej powierzchni tył samochodu nie wykazywał tendencji do gwałtownego przestawiania. Ogólnie zestrojenie zawieszenia powoduje tendencję auta do podsterowności, ale na szczęście dźwignia hamulca ręcznego jest blisko kierownicy.
Zobacz też: Test Suzuki Jimny: quad z kabiną
Jak widać Civic ma się dobrze - tak bardzo, że nie trzeba było za dużo w nim zmieniać, żeby utrzymał swoją mocną pozycję na rynku. Jest jednym z kompaktów o najbardziej zwartej bryle, dysponującym jednak dość przestronnym wnętrzem - wygodną kabiną i sporym bagażnikiem. A i cena jest atrakcyjna w porównaniu do wypasionego Niemca czy nawet Francuza. Może nie każdego przekona jego styl, ale kto się odważy - nie będzie zawiedziony.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.