Obowiązkowe wyposażenie aut. UE chce, żeby pojazd obserwował cię przez kamerę ADDW!
REKLAMA
REKLAMA
- Samochód da ci 6 sekund. Tylko tak właściwie na co?
- Big brother w aucie. ADDW będzie obserwować kierowcę kamerą
- Kamera ADDW będzie obserwować oczy i mimikę twarzy
- Czy wprowadzenie ADDW w autach w roku 2024 jest technologicznie możliwe?
- 83 metry w 6 sekund przy 50 km/h. Ustawienie ADDW nie jest łatwe
- Kto zapłaci za nowe systemy bezpieczeństwa w autach w UE?
Samochód da ci 6 sekund. Tylko tak właściwie na co?
O kwestii nowych systemów bezpieczeństwa w samochodach postanowili opowiedzieć nasi koledzy z redakcji Autokultu. Okrasili materiał efektownie brzmiącym tytułem mówiącym o 6 sekundach. Chodzi o to, że oderwanie wzroku od drogi trwające dłużej, będzie oznaczać pojawienie się komunikatu ostrzegawczego. Chodzi o przypomnienie kierującemu, że powinien patrzeć na drogę, a nie np. na telefon komórkowy czy cokolwiek innego. Sprawa może bulwersować? W pewnym stopniu tak. Tyle że nowością wcale nie jest.
REKLAMA
Big brother w aucie. ADDW będzie obserwować kierowcę kamerą
O systemie Advanced Driver Distraction Warning (ADDW) Unia Europejska myśli od dobrych kilku lat. Pierwsze poważne rozmowy pojawiły się już w roku 2021. To wtedy do włodarzy UE dotarły pierwsze wyniki badań w tym zakresie. Poza tym pierwsze założenia tego rozwiązania (a właściwie to zarys jego działania) pojawiły się jeszcze wcześniej, bo już w rozporządzeniu EU 2019/2144. Kiedy te zapisy mają wejść w życie? Dokładnie 6 lipca 2024 roku. To od tego momentu ADDW stanie się elementem obowiązkowego wyposażenia fabrycznie nowych samochodów. Przy czym w pojęcie to łapią się modele homologowane do sprzedaży po tej dacie, a więc nowe generacje aut lub liftingi.
Advanced Driver Distraction Warning (ADDW), czyli zaawansowany system ostrzegania o rozproszeniu uwagi kierowcy.
Kamera ADDW będzie obserwować oczy i mimikę twarzy
Założeń dotyczących działania systemu ADDW jest co najmniej kilka. Jego podstawą – oczywiście poza programem analizującym – jest kamera skierowana na twarz kierowcy. Te będzie obserwować nie tylko wzrok, ale również ustawienie głowy czy twarz. Pojazd będzie wiedział czy nosisz okulary, czy nie. Dodatkowo kamera ma być w stanie obserwować kierującego w różnych warunkach oświetleniowych, w tym w nocy czy w pełnym słońcu. Poza tym system ma miarkować swoje reakcje w zależności od rodzaju terenu, po którym porusza się pojazd (np. miasto, autostrada, droga krajowa).
Teraz pozostaje jeszcze jedna kwestia. Bo choć system ma się stać obowiązkowy już 6 lipca 2024 roku, UE nie ma jeszcze listy konkretnych warunków jego pracy. Warunków wymaganych na mocy homologacji.
Czy wprowadzenie ADDW w autach w roku 2024 jest technologicznie możliwe?
REKLAMA
Czy spełnienie takich warunków technologicznych jest możliwe? Oczywiście że tak. Pamiętajmy że żyjemy w dobie smartfonów, które odblokowujemy twarzą i robimy to dopiero wtedy, gdy spojrzymy na ekran. Samo pojawienie się znajomego kształtu przed wyświetlaczem telefonu nie powoduje żadnej reakcji. Technologia potrafi zatem obserwować nasze reakcje i dobrze je interpretować. Zresztą o możliwościach kamer świadczy jeszcze jedno. Mowa o zaawansowanych kamerach obserwujących otoczenia drogi podczas jazdy samochodem.
A teraz zdradzimy wam jeszcze większą tajemnicę. System ostrzegania o rozproszeniu uwagi kierowcy jest już stosowany w samochodach. I to bez wymogów unijnych. Przykład? Tych jest co najmniej kilka.
- DS 7 posiada kamerę na podczerwień obserwującą kierowcę i zamontowaną w kolumnie kierowniczej. Wychwytuje ona ruch powiek, kierunek spojrzenia czy ruchy głowy.
- Podobny system jak w DS-ie ma mieć też nowy Prius.
- Volkswagen korzysta z bardziej "spartańskiego" rozwiązania. Auto liczy ilość korekt położenia kierownicy czy uruchomienia kierunkowskazów, a to tego mierzy czas podróży i bada porę dnia. Na tej podstawie system oblicza współczynnik zmęczenia i wyświetla na komputerze pokładowym komunikat mówiący o zalecanej przerwie.
83 metry w 6 sekund przy 50 km/h. Ustawienie ADDW nie jest łatwe
REKLAMA
Zaawansowany system ostrzegania o rozproszeniu uwagi kierowcy w razie wykrycia nieprawidłowości, ma wysyłać kierowcy dwa rodzaje komunikatów. Mowa o dźwiękowym i graficznym. Konkretne założenia? Autokult pisze o tym, że system prawdopodobnie da kierowcy na "rozproszenie" nie więcej niż 6 sekund. W teorii to niedużo czasu. W praktyce różnie może z tym być. Przy prędkości na poziomie 50 km/h, w czasie 6 sekund auto pokona ponad 83 metry. W przypadku jazdy z szybkością autostradową (140 km/h), dystans sięgnie już zatem ponad 233 metrów. Tak, wyniesie prawie ćwierć kilometra!
Czy tak ustawiony margines bezpieczeństwa rzeczywiście jest bezpieczny? W to można wątpić. Nawet przy 50 km/h dystans rozproszenia uwagi kierowcy jest wystarczający, aby mogło dojść do najechania na tył poprzedzającego auta lub aby można było przeoczyć pieszego... Tyle że obiektywna prawda jest taka, że UE naprawdę nie ma łatwego zadania. Nie może przecież stworzyć systemu, który zacznie krzyczeć na kierowcę za każdym razem, gdy ten na sekundę oderwie wzrok od drogi. To również nie byłoby przesadnie bezpieczne.
Całe szczęście nawet gdyby system okazał się zbyt wrażliwy, kierowca nie będzie skazany na jego komunikaty. Założenia mówią o tym, że Advanced Driver Distraction Warning (ADDW) ma mieć opcję dezaktywacji poprzez odpowiednią opcję w komputerze pokładowym.
Kto zapłaci za nowe systemy bezpieczeństwa w autach w UE?
Na koniec pozostaje jeszcze jedno pytanie. Ile to wszystko będzie kosztować i kto za to zapłaci? Same kamery drogie pewnie nie będą. Pojedyncza z produkcyjnego punktu widzenia nie powinna kosztować więcej niż jakieś 100 do 200 zł. Gorzej z opracowaniem oprogramowania, które naprawdę będzie działać i sprawdzi się w warunkach drogowych. Choć tu też koszt inwestycji zostanie rozliczony w wolumenie produkowanych pojazdów. Najbardziej przykre jest jednak to, że rachunek ostatecznie i tak zostanie wystawiony kierowcom. To kupujący nowe auta będą musieli zapłacić za nowe pomysły bezpieczeństwa UE... Nie do końca trafione pomysły warto dodać.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.