Kolizja ze zwierzęciem- odszkodowanie
REKLAMA
REKLAMA
Po każdej kolizji należy wezwać policję. Funkcjonariusze sporządzą odpowiednią notatkę, oraz powiadomią odpowiednie jednostki odpowiedzialne za zabranie zwierzyny z drogi, lub odszukanie jej, jeśli przeżyła kolizje i uciekła. W żadnym wypadku nie wolno nam zabrać zwierzęcia na własną rękę.
REKLAMA
REKLAMA
W najlepszej sytuacji są kierowcy, którzy posiadają wykupioną pełną polisę autocasco. W takim przypadku, na podstawie notatki sporządzonej przez policję oraz oględzin rzeczoznawcy (ew. rachunku za naprawę) odszkodowanie zostanie wypłacone bez problemu. Niektóre towarzystwa ubezpieczeniowe posiadają rożne warianty polisy AC, wtedy należy się upewnić, czy wykupiona przez nas polisa obejmuje odszkodowania za wypadki ze zwierzętami.
W gorszej sytuacji są kierowcy, którzy posiadają jedynie polisę OC. Na podstawie tej polisy kierowca nie może otrzymać rekompensaty, ponieważ OC nie obejmuje takich sytuacji. W przypadku kolizji ze zwierzęciem gospodarczym, o odszkodowanie powinniśmy ubiegać się u właściciela zwierzęcia. Wtedy właściciel wypłaca nam pieniądze z własnej kieszeni lub z polisy, o ile ubezpieczył swoje zwierzęta.
Zobacz również: Wymiana dowodu rejestracyjnego
REKLAMA
Więcej problemów pojawia się przy potrąceniu zwierzęcia leśnego. Jeżeli do sytuacji doszło w czasie polowania i podczas nagonki zwierzę wbiegło na drogę, mamy prawo domagać się odszkodowania od zarządcy lokalnego koła łowieckiego. Wszystkie wyjścia myśliwych na polowania są odnotowywane w tzw. Księdze Wyjść, dostępnej w siedzibie danego koła. Znalezienie informacji czy na danym obszarze w czasie kolizji odbywało się polowanie, może być czasochłonne, ale będzie bardzo pomocne w uzyskaniu odszkodowania.
Jeśli jednak polowania nie było, kierowca jest na straconej pozycji. Choć właściciele lasów czy koła łowieckie powinni dbać o to, by zwierzęta nie wchodziły na jezdne, nie istnieją przepisy precyzujące jak ma to wyglądać (np. w Szwecji budowane są kładki dla zwierząt, a drogi w wielu miejscach są chronione siatkami). W zasadzie ogranicza się to do informowania zarządcy dróg, gdzie znajdują się miejsca w których zwierzyna często przechodzi przez jezdnie, udając się do wodopoju. W takich miejscach ustawiane są znaki A18b „Zwierzęta dzikie”, które maja zwiększyć czujność kierowców.
Zobacz również: Czy można jeździć z uszkodzoną tablicą rejestracyjną?
Jeśli zwierzyna wejdzie na drogę i dojdzie do kolizji, mamy prawo ubiegać się o odszkodowanie, ale często kończy się to sprawą w sądzie. Wniosek o odszkodowanie kierujemy do właściciela zwierzyny, czyli marszałka województwa na terenie którego doszło do kolizji. Jeśli do wypadku doszło na obszarze w którym obowiązuje znak A18b, praktycznie nie mamy szans na odszkodowanie. Również brak tego znaku nie gwarantuje nam otrzymania kompensaty. Jeśli nasz wniosek zostanie odrzucony, możemy skierować sprawę do sądu. Niestety, w większości przypadków nie udaje się uzyskać odszkodowania i za uszkodzenia pojazdu, powstałe na wskutek zderzenia ze zwierzyną leśną, kierowcy muszą zapłacić z własnej kieszeni.
REKLAMA
REKLAMA