Pomiar prędkości „na oko” – czy Policja ma do tego prawo?
REKLAMA
REKLAMA
Kontrole prędkości wykonywane przez Policję to chyba najbardziej znienawidzony przez Polaków element naszych dróg. Wykonywane są one często w miejscach, gdzie pozostawiono wysokie ograniczenia prędkości z uwagi na dawny remont trasy czy jej przebudowę. W miejscach, w których faktycznie dochodzi do licznych wypadków i kolizji raczej nie uświadczymy funkcjonariuszy Policji.
REKLAMA
Pomiar prędkości „na oko”
W ostatnim czasie nasilają się protesty na forach internetowych, zarzucające Policji wyłudzanie pieniędzy od kierowców. Jak to możliwe? Po prostu Policjanci coraz częściej przeprowadzają pomiar prędkości auta „na oko”. Proceder nasila się tak intensywnie, że postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej tej sprawie.
Wyprzedzenie policyjnego radiowozu - nie przyjmuj mandatu
Zdarzenie zawsze przebiega w podobny sposób. Ulicą miasta porusza się wolno jadący radiowóz Policji. W momencie, gdy któryś z pojazdów go wyprzedzi Policjanci ruszają za nim i zatrzymują do kontroli. W jej trakcie przedstawiają zatrzymanemu informację, że zostanie on ukarany mandatem za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym. Proponują zazwyczaj niski mandat kredytowany bez żadnych punktów karnych z uwagi na fakt, że zdarzenie nie zostało zarejestrowane żadnym urządzeniem pomiarowym. Sugerowali się oni tylko prędkościomierzem w swoim radiowozie. Najczęściej kierowcy przyjmują mandat z uwagi na pośpiech i nieznajomość przepisów prawa. Przyjęcie mandatu to jednoznaczne przyznanie się do winy!!!
Brak pomiaru prędkości auta - mandat za jej przekroczenie
W rzeczywistości Policjanci nie mogą wystawić mandatu za przekroczenie prędkości w sytuacji, gdy do pomiaru prędkości nie użyli żadnego urządzenia posiadające homologację. W jaki bowiem sposób mogą ocenić czy przekroczyliśmy prędkość o 5, 10, 50 albo 100 km/h? Albo czy w ogóle poruszaliśmy się z niedozwoloną prędkością (licznik w radiowozie również przekłamuje nieznacznie wskazania dotyczące prędkości)?
Mandat za wyprzedzenie radiowozu - sąd zadecyduje o winie
Gdy nasza sprawa trafi do sądu wynik rozprawy nie jest niestety łatwy do przewidzenia. W zależności od sędziego i jego interpretacji zgromadzonych dowodów (których zazwyczaj nie ma, biorąc pod uwagę mierzenie prędkości na oko) można liczyć albo na umorzenie sprawy, albo na karę. Aby wygrać z Policją należy przedstawić jak najwięcej racjonalnych argumentów przemawiających za naszą niewinnością. Koniecznie wspomnijmy o tym, że pomiar prędkości musi zostać przeprowadzony za pomocą urządzenia posiadające homologację do użytku na terenie Rzeczpospolitej Polskiej. Postarajmy się mieć także świadka, który poprze nasze stanowisko w sprawie. Nie warto odpuszczać, bowiem proceder ten, nagminnie stosowany przez Policję, powinien zostać ukrócony i przykładnie potępiony. Jest bowiem kolejnym już dowodem na to, że rząd po raz kolejny chce zarobić na kierowcach, a nie poprawić ich bezpieczeństwo. Dlaczego?
Policja łamie przepisy ruchu drogowego - sprawy umarzane
REKLAMA
Praktycznie wszystkie sprawy, w których zarzucano funkcjonariuszom Policji znaczne przekraczanie prędkości na drodze były umarzane. Co więcej, w kilku z nich, osoby które zarejestrowały na swoim telefonie moment, w którym Policjanci łamią przepisy zostały przez sąd ukarane! Jak to możliwe? Po prostu sędzia uznał, że jedna z osób, która nagrała film, w którym porusza się za radiowozem z prędkością ok. 200 km/h sama popełniła wykroczenie. Bulwersujący jest natomiast fakt, że kierowca radiowozu nie został ukarany, bo nagranie to nie udowadnia, że pojazd Policji poruszał się z niedozwoloną prędkością…
Skoro źle działające w Polsce prawo drwi z obywateli, warto z nim walczyć i je prostować. Nie odpuszczajmy takich spraw, bo nigdy nie uporamy się z tego typu problemami. Im więcej takich spraw trafi na wokandy sądowe tym większa szansa, że ktoś w końcu ureguluje przepisy.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.