Mandat za czerwone światło z kamery. Jak wysoka jest kara?
REKLAMA
REKLAMA
Wystarczy już kilkuminutowa jazda w centrum dużego miasta, aby kierowca mógł zauważyć serię pojazdów, które wjeżdżają na skrzyżowanie na późnym pomarańczowym lub wczesnym czerwonym. Powód? Te na ogół są dwa. Pierwszym okazuje się nadmierna prędkość - auto jedzie na tyle szybko, że nie ma możliwości wyhamowania. Drugim może być lekceważenie - kierowca po prostu nie chce się zatrzymać. Niestety nie ma możliwości, aby na każdym skrzyżowaniu stał patrol i karał kierowców. Policja wpadła jednak na inny pomysł.
REKLAMA
Mandat za czerwone światło. Ile musi zapłacić kierowca?
Na szczególnie uczęszczanych lub kolizyjnych skrzyżowaniach zaczęły być montowane kamery. Te rejestrują wjazd na czerwonym świetle, a do tego dokumentują wszystko za pomocą zdjęć - pokazujących auto na skrzyżowaniu oraz jego numer rejestracyjny. Tak zarejestrowanego kierowcę namierza się poprzez właściciela pojazdu, a następnie proponuje mu karę grzywny. Jak wysoką? Mandat za czerwone światło z kamery ma taką samą wartość, jakby wykroczenie zarejestrowali funkcjonariusze. To oznacza grzywnę o wartości nawet 500 złotych oraz aż 6 punktów karnych.
Mandat za czerwone światło z kamery. Czy to popularna praktyka?
Tyle mówi teoria. Jak z praktyką? W praktyce wiemy jedno, mandat za czerwone światło z kamery nie jest często stosowaną przez stróżów prawa praktyką. Czemu? Bardzo często brakuje ludzi do obsługi systemu. W końcu w komendzie musi pojawić się pracownik, który będzie rejestrował wykroczenia, a następnie namierzał dane właścicieli pojazdów i wysyłał im informację o grożącym mandacie. Czy to oznacza, że żółte kamery powinni zniknąć ze skrzyżowań? W żadnym razie. Niech staną się straszakiem, tym bardziej że skutki wypadków wynikających z nieuprawnionego wjazdu na skrzyżowanie często są tragiczne.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.