Connected cars - co to jest?

REKLAMA
REKLAMA
Podczas tegorocznej konferencji Navigation Trends for Drivers sporo mówiono o zjawisku connected cars. Na czym ono polega?
REKLAMA
Składa się na nie kilka elementów. Chodzi m.in. o wszelkie rozwiązania, dzięki którym smartfony czy tablety można bezproblemowo łączyć z pojazdami i korzystać z aplikacji znajdujących się w urządzeniach przenośnych za pośrednictwem pokładowego systemu infotainment. Kolejnym elementem connected cars są technologie pozwalające na wykorzystanie internetu w samochodach m.in. jako źródła informacji o celu podróży czy też po prostu do odwiedzania stron WWW. Nie można również zapominać o projektach związanych z łączeniem się pojazdów między sobą czy z infrastrukturą drogową w celu wymiany informacji np. o utrudnieniach w ruchu, a także o rozwiązaniach pozwalających samochodom na jazdę bez ingerencji kierowcy.
Zobacz też: Nowe światła LED do jazdy dziennej
Czego można się spodziewać po usługach connected cars?
Ułatwienia życia oraz zwiększenia poziomu bezpieczeństwa. Najprostszym przykładem jest uniezależnienie kierowcy od korzystania z telefonu trzymanego w ręce. Jeśli aplikacje zainstalowane w smartfonie może obsługiwać za pomocą ekranu fabrycznego sprzętu car audio i przycisków na kierownicy, a przy okazji widzieć najważniejsze informacje w postaci danych wyświetlających się bezpośrednio na przedniej szybie auta, to skraca się czas odrywania wzroku od drogi. Jeśli dodamy do tego informacje o zbliżających się pojazdach uprzywilejowanych, zmianach warunków atmosferycznych czy wypadkach, to wzrost poziomu bezpieczeństwa chyba nie budzi wątpliwości. Mówiąc o wygodzie, warto wspomnieć chociażby o zaawansowanym planowaniu trasy uwzględniającym bieżące informacje o natężeniu ruchu i punktach użyteczności publicznej wyszukiwanych za pomocą internetu czy też o personalizowaniu auta. W tym ostatnim przypadku chodzi np. o możliwość rozpoznania przez samochód zbliżającego się doń kierowcy i – w zależności od tego, kto zamierza wsiąść za kółko – zmienienie ustawień fotela, lusterek, kierownicy, tempomatu i klimatyzacji.
Zobacz też: Test Mazda 3 2.0 120 KM sedan
Wspomniał Pan o łączeniu smartfonów czy tabletów ze sprzętem car audio instalowanym fabrycznie w samochodach. Jak zostanie rozwiązana kwestia różnych systemów operacyjnych wykorzystywanych przez te urządzenia?
Konieczne jest stworzenie rozwiązań umożliwiających współpracę pokładowego infotainment z urządzeniami przenośnymi. To już się dzieje, czego przykładem są chociażby technologie Google, CarPlay i MirrorLink. Dzięki nim na ekranie radia samochodowego, po podłączeniu do niego smartfona, widać specjalne menu z dostępem do: książki telefonicznej, poczty, kalendarza, odtwarzacza muzyki czy filmów. Dodatkowo można korzystać z nawigacji zainstalowanej w telefonie oraz np. aplikacji ostrzegających o utrudnieniach na drogach. Tyle tylko, że nie ma jednolitego standardu, dzięki któremu niezależnie od systemu operacyjnego w urządzeniu mobilnym i rozwiązania stosowanego w pojeździe dałoby się bezproblemowo korzystać z dowolnego smartfona czy tabletu w dowolnym aucie. W efekcie część producentów samochodów deklaruje, że w ich autach będzie używany – lub już jest – system CarPlay przewidziany do współpracy z produktami firmy Apple. Tym samym użytkownicy Androida są zostawiani na lodzie. Ale bywa też odwrotnie, jeśli dana marka motoryzacyjna opowiada się po stronie rozwiązania Google. Są i tacy, jak np. Audi, którzy twierdzą, że w najbliższej przyszłości zarówno Google Android, jak i Apple CarPlay będzie dostępne w ich samochodach.
Jak, w perspektywie wspomnianych rozwiązań, będzie wyglądała nawigacja satelitarna stosowana w samochodach?
Będzie to nawigacja inteligentna, biorąca pod uwagę przy wyznaczaniu trasy takie czynniki jak pogoda, dzień tygodnia, pora dnia czy warunki na drodze i uzupełniająca dane na bieżąco za pośrednictwem internetu. Przy okazji uwzględni styl jazdy kierowcy, a więc m.in. średnie prędkości jazdy w obszarze zabudowanym i poza nim oraz często odwiedzane miejsca. Zwróci również uwagę na dane z kalendarza znajdującego się w smartfonie podłączonym do systemów infotainment samochodu, by kalkulując przejazd, nie pominąć miejsc zaplanowanych spotkań i nie spóźnić się na nie. Jednak nic nie będzie stało na przeszkodzie, aby korzystał z aplikacji nawigacyjnej zainstalowanej w telefonie, ale wyświetlanej na panelu centralnym auta. Jeśli przyzwyczai się np. do posługiwania nawigacją Panorama Firm lub MapaMap, to właśnie ich wskazówki poprowadzą go do celu za pośrednictwem fabrycznego systemu infotainment samochodu. Podobnie będzie chociażby z informacjami o kontrolach prędkości i utrudnieniach na drogach przekazywanych np. przez iCoyote czy RadarStop. O takich właśnie rozwiązaniach dyskutowano na jednym z paneli podczas konferencji Navigation Trends for Drivers 2014.
Zobacz też: Test Volkswagen Passat Alltrack: lepszy niż SUV?
Jakich zagrożeń można się spodziewać w związku z szeroko rozumianym podłączeniem samochodów do sieci?
Problemem mogą się okazać ataki hakerskie. Już teraz zaczyna się o nich mówić głośno, a z badań przeprowadzanych przez specjalistów od zabezpieczeń wynika, że istnieje ryzyko m.in. nieautoryzowanego dostępu do informacji o kierowcy i danych o samochodzie. Konsekwencją mogłoby być zdalne otworzenie auta, a nawet odjechanie nim. W związku z tym konieczne jest stworzenie rozwiązań zabezpieczających przed zhakowaniem pojazdu.
Źródło: Tekst pochodzi z magazynu Biznes Car
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA