Powrót podatku ekologicznego
REKLAMA
REKLAMA
Po wejściu Polski do Unii Europejskiej zaczęto sprowadzać dużo używanych pojazdów. W większości są to stare, wysłużone pojazdy. Na początku jedną z obowiązkowych opłat ciążących na nowym właścicielu był podatek ekologiczny, który miał być w dalszej perspektywie przeznaczany na cele związane z zapewnieniem odpowiedniej utylizacji pojazdów wyłączonych z ruchu. Z racji, iż była to jedna z najbardziej kosztownych opłat, po licznych protestach handlarzy samochodów został on zniesiony.
REKLAMA
Zobacz również: Droższe prawo jazdy i dowód rejestracyjny
W jego miejsce wprowadzono opłatę recyclingową oraz zmieniono zasady naliczania akcyzy od sprowadzonego pojazdu, które zostały uzależnione przede wszystkim od pojemności silnika oraz od jego wartości.
Opierając się na danych zebranych przez Ministerstwo Gospodarki, można wyraźnie zauważyć tendencję do celowego zaniżania wartości pojazdu w celu zmniejszenia wysokości należnej opłaty.
Zobacz również: Co zrobić gdy organ odmówi rejestracji samochodu
REKLAMA
Bezpośrednio z taką praktyką wiąże się zmniejszenie należnych wpływów do budżetu państwa. Z przeprowadzonych przez specjalistów obliczeń wynika, że w chwili obecnej, roczne wpływy z opłaconej akcyzy wynoszą ok. 1,5 miliarda zł. W przypadku zastąpienia akcyzy obowiązkowym podatkiem ekologicznym na poziomie 200 zł wpływy te zwiększyłyby się co najmniej dwukrotnie.
Jak zapowiada Ministerstwo Gospodarki, już po wakacjach zostanie powołana specjalna grupa robocza, której zadaniem będzie wprowadzenie przepisów zmieniających zasady naliczania akcyzy oraz wprowadzenie nowego podatku ekologicznego. Jak łatwo można zauważyć, po raz kolejny dziurę budżetową będą łatali Ci, na których najłatwiej nałożyć szereg obciążeń, czyli kierowcy.
REKLAMA
REKLAMA