Sprzedaż aut online? Koronawirus może zmienić nawyki kierowców!
REKLAMA
REKLAMA
Nie ma się co oszukiwać, Polski kierowca choć i tak mocno zmienił swoje nawyki od lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, w większości przypadków nadal nie jest przesadnie postępowy. Epidemia koronawirusa ma jednak szansę to zmienić. Przykład? Jeszcze nigdy tak dynamicznie firmy nie starały się rozwijać internetowych kanałów sprzedaży samochodów. Kolejne marki uruchamiają kolejne serwisy, w których bez wychodzenia z domu prowadzący jest w stanie znaleźć konkretne auto, a następnie je nabyć. W efekcie musi odbyć tylko jedną wizytę w salonie - w celu odebrania samochodu.
REKLAMA
Rynek samochodów w Polsce skurczył się o 23 proc.
REKLAMA
Czemu sprzedaż internetowa? Koronawirus oznacza ograniczone moce produkcyjne, ale przede wszystkim ograniczenia w przemieszczaniu się. Kierowcy nie chcą pojawiać się w fizycznych salonach sprzedaży. W efekcie spadem zbytu jest mocno zauważalny. Z danych Instytutu Motoryzacyjnego SAMAR wynika, że do połowy marca w Polsce zarejestrowanych zostało ok. 22 tys. aut osobowych. To niemal 23 proc. mniej w porównaniu do analogicznego okresu 2019 roku. W tej perspektywie firmy motoryzacyjne musiały zmienić taktykę. Dlatego stopniowo zaczynają przenosić salony dealerskie do wirtualnej rzeczywistości. Tak zrobiła m.in. Skoda, Volkswagen czy Opel.
O krok dalej od wirtualnych salonów poszły firmy, które zajmują się leasingowaniem pojazdów. Jednym z ciekawszych przykładów jest Grupa Masterlease, która internetowy system sprzedaży wdrożyła ponad 2 lata temu. Klient wybiera auto w sieci, zdalnie wypełnia krótki wniosek, zawiera umowę, a dodatkowo może zamówić dostawę samochodu pod dom (opcja door-to-door).
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.