Test długodystansowy: Dacia Logan MCV 1.5 dCi 68 KM
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
W tym miejscu zwracam uwagę na mały paradoks. Silnik w moim Loganie to najsłabszy diesel z rodziny 1.5 dci, na którą składają się wersje jednostki napędowej o oznaczeniu K9K: 68, 85 i 103 konne, z których dwie pierwsze montowane są w Dacii, najmocniejsza tylko w Renault i Nissanie. I w samochodach tych marek przebieg między przeglądami wynosi 20 tysięcy kilometrów. A u Dacii 10 tysięcy. Dziwne, bo przecież to takie same silniki. Wygląda na to, że wizytę w autoryzowanej stacji obsługi będę musiał składać nawet dwa razy w roku.
REKLAMA
Podczas tego testu długookresowego, który dla porządku nazwę jednak długodystansowym, koncentrować się będę na wrażeniach związanych z normalnym użytkowaniem samochodu, wyposażaniem i dostosowywaniem do własnych potrzeb oraz postaram się zawrzeć w kontynuacji niniejszej treści odpowiedzi na pytania, jakie stawiają sobie nowi użytkownicy Loganów, szczególnie MCV, oraz rozwiązania problemów, z którymi mogą, choć wcale nie muszą się spotkać.
Zobacz też: Opinie kierowców o Dacii Logan
REKLAMA
15.10.2007
Mój Logan jest siedmioosobowy. Ostatni, podwójny rząd siedzeń zajmuje miejsce, gdzie w wersji pięcioosobowej występuje ogromny, ponad siedmiusetlitrowy bagażnik. Te dwa dodatkowe miejsca znacznie rozszerzają spektrum zastosowań Dacii, szczególnie, że można je łatwo wyjąć i składować w garażu. Ale czym wtedy zasłonić przedmioty w bagażniku przed ciekawskimi spojrzeniami przechodniów? Wiadomo, że zawsze wozi się drobne akcesoria, ale ich nawet niepozorny wygląd może pobudzić wyobraźnię amatora cudzej własności, głównie takiego z promilami we krwi.
Wersja fabrycznie pięcioosobowa sprzedawana jest z roletą. Moja wersja już nie, gdyż producent nie wpadł na pomysł wykonania dodatkowych mocowań w boczkach za ostatnim rzędem siedzeń, a w standardowych zaczepach za środkową kanapą osłona zderzałaby się przy składaniu oparć z zagłówkami. Ale okazało się, że jeśli ktoś używa szóstego i siódmego miejsca okazyjnie i kanapę tę trzyma we wspomnianym garażu, może sobie roletę po prostu dokupić. Na forach internetowych często pojawiają się pytania o taką możliwość, więc odpowiadam – nie ma z tym problemu. Zamówiona przeze mnie u Kilijańczyka na Puławskiej była do odbioru po 48 godzinach. Cena 466 złotych nie jest wygórowana, nawet w porównaniu z cenami rolet do zachodnich samochodów kupowanych z drugiej ręki, często ze szrotu. Zresztą specjalnego wyboru nie ma, bo przerabiając inne rolety nie osiągnie się nigdy efektu takiego jak przy zastosowaniu oryginalnej części. Niektórzy użytkownicy MCV-ów doradzają optyczną izolację przedziału ładunkowego przez oklejanie szyb folią półprzepuszczalną, ale moim zdaniem w przypadku cywilnego, rodzinnego samochodu byłaby to zbyt duża ingerencja w jego wygląd. A i cena takiego oklejenia jest najczęściej wyższa niż rolety.
Zobacz też: Dacia Logan jeszcze lepsza
Wróćmy jednak do testu. Rozpoczął się formalnie od przebiegu 4950 kilometrów. Obecnie, po niecałym miesiącu i przejechaniu 1000 kilometrów pojawiły się pierwsze wrażenia, potwierdzające moje pozytywne odczucia nabyte po wcześniejszych, tygodniowych testach, których wyniki publikowane są w naszym magazynie. Cieszy przede wszystkim wielkość i pojemność wnętrza - mimo zastosowania tanich materiałów całkiem przyjemnego. Poza tym świetny silnik, choć w najsłabszej wersji, to jak każdy diesel Renault – kulturalnie pracujący i oszczędny. Przy wystarczającej dynamice spalanie w mieście nie przekracza 6 litrów. W trasie póki co jechałem z pięcioma osobami na pokładzie i z prędkością autostradową, więc zużycie paliwa było niewiele mniejsze - 5,7 litra na sto kilometrów. Trzecia podstawowa zaleta to doskonale spisujące się na polskich drogach zawieszenie. Nie za miękkie, ale i nie za twarde, stosunkowo wysokie, o dużym skoku.
4.12.2007
Minęło kilka tygodni i 2500 kilometrów. Logan zdrów jak samochód-ryba, spalanie nie przekroczyło sześciu litrów na setkę, właściwie dopiero niedawno wzrosło z 5,8 do 5,9 ze względu na coraz niższe temperatury w ciągu dnia i w nocy. Zacząłem stosować dodatek do oleju napędowego, choć stacja na której zazwyczaj tankuję wywiesiła transparent, że paliwo ma teraz zimowe. Ja jednak wolę chuchać na zimne, prawie dosłownie.
Zobacz też: Używana Dacia Logan: opis modelu
Jako znany gadżeciaż zdążyłem już wyposażyć MCV-ła w szereg mniej lub bardziej potrzebnych urządzeń. Pierwszą założyłem kamerę cofania. Jednak rzadko używam, bo raz że musiałbym ciągle nosić z domu monitorek (jakbym zostawił, pewnie po nocy by go nie było - i szyby przy okazji), a po drugie Logan i tak nie jest trudny w manewrowaniu bez takiej kamery. Chyba że trafi się w okolicę najeżoną słupkami albo donicami betonowymi... Na szczęście w centrum miasta nie bywam często.
Kolejne elementy dodatkowego wyposażenia, jakie włożyłem do Logana, związane są z budową nagłośnienia, choć to słowo może niektórym wydać się za mocne, w przypadku mojego zestawu. Radio z CD i mp3 Dalco – oplute na różnych forach - niesłusznie, przynajmniej w odniesieniu do modelu AS3609. Gra co najmniej tak dobrze jak Aiwa, którą miałem w poprzednim aucie. Kosztowała mnie kiedyś 900 zł, czyli trzy razy więcej niż teraz Dalco, które ma nawet więcej funkcji sterowania i procesowania dźwięku. Poza tym czyta z kart SD i przez USB (choć z twardego dysku czytać nie umie - tylko z odtwarzaczy przenośnych). Pomarańczowe podświetlenie klawiszy radia komponuje się idealnie z elementami świecącymi na desce rozdzielczej samochodu. Z przodu kabiny założyłem czterogłośnikowy komplet ze zwrotnicami (wszystkie magnesy neodymowe), też Dalco, a do bagażnika trafiła aktywna tuba Dalco z subwooferem o średnicy 30 cm. W tylnych drzwiach znalazłem zapomniane przez kogoś papierówki. Na razie niech sobie będą.
Instalacja całości nie nastręczyła żadnych kłopotów. Wszystkie przewody radiowe standartowo wplecione w Logana mają kostki – od strony jednostki centralnej - iso, w drzwiach małe głośnikowe - wystarczy dokupić konektory w sklepie car audio - standartowe jak do Renaulta, Opla, Fiata. Przeciąganie dodatkowego, długiego i grubego okablowania tuby również zakończyło się szybko i z powodzeniem. Logan jest pod tym względem łatwo dostępny i rozbieralny, nawet przebicie się przez uszczelkę głównej wiązki w przegrodzie przedniej nie było trudne. Suma czasu, który poświęciłem na montaż tego wszystkiego, wyniosła tylko 4 godziny.
Zobacz też: Dacia Logan MCV
Acha, miałem też pierwszą usterkę, ale z własnej winy. O belkę bezpieczeństwa przy wjeździe na parking wielopoziomowy skasowałem antenę od radia. Głównym materiałem, z którego, jak się okazało, składa się fabryczna antena, jest włókno szklane. Nie wytrzymało uderzenia. Zmieniłem na krótką aluminiową.
27.12.2007
Zaczęła się zima, dla ludzi wesoły czas świąt, karnawału i ferii; dla samochodów trudny czas mrozu, lodu i... soli. Temperatury w nocy zaczęły spadać poniżej -10 °C, w dzień rzadko przekraczają zero. Mimo to nie mam problemu z porannym uruchamianiem Logana, któremu stuknęło właśnie dziewięć tysięcy kilometrów przebiegu i trzy miesiące stażu w moich rękach. Niedawno ja i Logan wróciliśmy z tysiąckilometrowej wyprawy w góry mającej na celu zbadanie snowboardem kilku górskich stoków jeszcze przed sezonową inwazją. Bazą była miejscowość Kiry obok Zakopanego, u wylotu Doliny Kościeliskiej. Podczas jazdy w tamtą stronę ruch na trasie katowickiej był spory, jak to w poniedziałek po południu. Na szczęście nawierzchnia była tylko miejscami wilgotna, dopiero pod Krakowem na poboczach pojawił się śnieg. Za Chabówką zalegał częściowo na szosie - tej przez Czarny Dunajec. Na miejscu zastaliśmy pół metra śniegu, na szczęście nie pod kołami. Nowych opadów nie było, w dzień cały czas było pełne słońce, a w nocy z braku chmur -15°C. Każdego ranka na Loganie rosła nowa warstwa szadzi, z którą radziłem sobie odmrażaczem w płynie - polecam - działa szybko i nie rysuje szyb jak tradycyjne metody "mechaniczne", czyli skrobanie.
Wysokie zawieszenie Logana i dobre opony zimowe umożliwiały bezproblemowy dojazd we wszystkie miejsca, które zaplanowałem odwiedzić. Główną atrakcją wyprawy, oprócz jazdy Loganem, była jazda na desce. W czasie pakowania rzeczy do bagażnika zaskoczyło mnie to, że deska o długości 160 cm i w pokrowcu zmieściła się w poprzek, bez konieczności składania nawet kawałka kanapy (środkowej oczywiście - szóste i siódme miejsca zostały w garażu). A już pod stokiem, kiedy siedząc na tylnym progu zakładałem buty snowboardowe, przypomniał mi się prototyp Logana MCV - "Steppe", który był przecież zaprezentowany jako pojazd dla snowboardzistów. Rzućmy jeszcze raz okiem na ten prototyp sprzed dwóch lat. Deski na dachu - nie polecam, chyba, że ktoś chce zaraz po przyjeździe z trasy brać prysznic razem ze sprzętem. Suszarka do butów w bagażniku - ciekawie wygląda ale była by niepraktyczna - nikt chyba nie suszy butów w trasie, szczególnie kosztem miejsca na bagaż. Brak trzeciego stopu? Widać prototypy tak mają. Czegoś za mało, czegoś za dużo. Szkoda, że obudowane tworzywem progi i nadkola, albo kierunkowskazy w lusterkach, nie trafiły do wersji produkcyjnej. Oklejony na czarno drugi słupek też wygląda nieźle. Swoją drogą ciekawe czy i kiedy pojawi się MCV 4x4. To już by była absolutna rewelacja.
Zobacz też: Nowa wersja Dacii Logan
Powrót malowniczą trasą przez Kielce i Radom, w sobotę za dnia, był całkiem przyjemny, nie licząc korków w sparaliżowanym świątecznymi zakupami Krakowie. To znaczy pierwsze odcinki obwodnicy przez Balice były w miarę puste, koszmar zaczął się po zjeździe na jednopasmówkę na północy Krakowa. Zaprogramowanie tutejszej sygnalizacji świetlnej było chyba dziełem jakiegoś dowcipnisia. W sumie się okazało, że jadąc czy przez Katowice, czy przez Kielce, trwa to - w jedną czy w drugą stronę - około sześciu godzin. Duża w tym zasługa puszek fotoradarowych przy tej szerszej trasie (oczywiście w 95 procentach pustych, ale nigdy nie wiadomo w której jest akurat wkład uwieczniający). Spalanie podczas wyprawy wyniosło średnio 5,5 litra na setkę i uważam je za zadowalające, choć od razu przyznaję, że nie męczyłem Logana zbyt nieprzepisowymi prędkościami. W następnym odcinku relacja z wizyty w ASO związanej z pierwszym przeglądem gwarancyjnym.
17.01.2008
Z nowym rokiem nowym krokiem, piękna wiosna tej zimy, a Logan pali ostatnio 6,3 litra na setkę po mieście i zachodzę w głowę dlaczego. Będąc na przeglądzie wspomniałem obsługującym mnie fachowcom o wysoko biorącym sprzęgle. Wstępnie potwierdzili. Natomiast po całej imprezie usłyszałem od pana wydającego mi auto, iż ekspert serwisowy stwierdził jednak, że ze sprzęgłem jest wszystko w porządku. Prawie się ucieszyłem. Ale zacznijmy od początku - umówiłem się na przegląd w Alejach Jerozolimskich, bardzo mi się tam podoba. Pierwszy przegląd po 10000 km lub po roku (u mnie czas minął, a przebieg już prawie-prawie) kosztujący teoretycznie 89 zł, polega normalnie na obejrzeniu samochodu, pod różnymi kątami, z góry i z dołu. Olej zmienia się dopiero po 20000 km. Tyle, że mój egzemplarz, zanim go kupiłem, czekał na mnie pod chmurką przez pół roku. Dlatego na wiecu z serwisantami uchwaliliśmy, że dla wszystkiego zmienimy olej (zastały), filtry (niektóre zawilgocone, niektóre przytkane) i pióra wycieraczek (sparciałe - naprawdę nie żyły, widać było na pierwszy rzut oka i ucha). Tak więc z planowanych sześćdziesięciu minut na podnośniku zrobiło się trzy godziny, a kwota należności urosła do 548 złotych (i tak niewiele w porównaniu z cenami przeglądów samochodów marki Renault). Co tam, najważniejsze jest zdrowie Logana. Na drugi dzień zadzwoniła sympatyczna pani z pytaniem o wrażenia po wizycie. "Trochę długo trwało, ale w sumie OK" usłyszała i podziękowała, w końcu... patrz trzecie zdjęcie poniżej.
Zobacz też: Milionowa Dacia Logan
Któregoś dnia wcześniej kolega zadzwonił spod meblowego, że nie może się zabrać ze wszystkim do swojego auta i pomocy Logana potrzebuje. Na miejscu okazało się, że w grę wchodzi kanapa dwa metry na osiemdziesiąt centymetrów, do tego w paczkach trzy krzesła i regał na książki. Żałowałem, że nie wziąłem aparatu foto, bo prawie nie do uwierzenia jest, że MCV przyjął te rzeczy do środka, niemal bez zgrzytów. Tylko siedzenia przednie musiałem przesunąć o kilkanaście centymetrów do przodu, wskutek czego prawie dotykałem brodą do kierownicy, jak rasowy emeryt w zielonym Lanosie. Do tego zero widoczności do tyłu (nie chciało mi się włączać kamery). Ale wszystko się udało. Zresztą w razie jakby coś nie chciało wejść do środka, zostaje jeszcze dach.
27.07.2008
Reaktywuję niniejszym test długodystansowy mojej ulubionej Dacii Logan MCV. Przez kilka miesięcy, które minęły od mojego ostatniego wpisu przybyło nam parę tysięcy kilometrów, teraz stan licznika to 17500. Zmian w kondycji Logana nie ma, jedyne co się zmieniło, to koła - jak tylko rozpuścił się śnieg, jeszcze chyba przed Wielkanocą, zamówiłem w Auto Design letnie koła, które natychmiast założyłem, choć chłopaki z warsztatu ostrzegali mnie, że to jeszcze nie koniec zimy. Okazało się jednak, że śniegu już więcej nie było, mróz też się nie pojawił, więc bezpiecznie od tamtej pory używam sobie nowego kompletu alufelg FST z założonymi fantastycznymi oponami BFGoodrich - kierunkowymi, miękkimi, cichymi. Mimo, że fegi są 15. calowe, to pod autem wydają się mniejsze, pomimo że to ten sam rozmiar co zimówki-stalówki. Pewnie to dlatego, że te ostatnie miały na sobie dość pokaźne dekle, optycznie powiększające.
Zobacz też: Test Dacia Duster 1.6 16v Laureate: Bez żartów
Spalanie utrzymuje się w normie, właściwie na niezmiennym poziomie 5.8 średnio pod koniec zbiornika. Przez ten cały czas obserowałem jednak, co takiego ma wpływ na zużycie paliwa, i jak duży. Kiedyś jechałem trasę około 250 kilometrów w jedną stronę pod silny wiatr - dmuchało z 80 km/h. Przy prędkości 110 km/h Logan pożerał średnio 6,1 litra na setkę. Potem wracałem z wiatrem, zresetowałem komputer, po powrocie zobaczyłem na nim 5.6. Pół litra na setkę więcej bo pod wiatr - dużo. Widać jak ten słaby w konie silnik jest wrażliwy na takie zewnętrzne czynniki. Potem jechałem dłuższą trasę, ponad 400 kilometrów, w jedną stronę nie schodziło z licznika 120 - 130, no i kosztowało to 5.7 litra na setkę. Wracałem spokojniej: 90 - 100 i bez gazowania, wyprzedzania, szalenia. Co śmieszne, jechałem raptem pół godziny dłużej, a osiągnąłem spalanie 5.2. Znowu pół litra mniej dzięki przepisowej i spokojnej jeździe. Natomiast na forach czytam rezultaty - 4.2, 4.3, 4.7… Nie wierzę. Nie da się. Chyba, że cały czas 70 - 80 się jedzie, no ale w trasie to raczej za duży relaks.
Znowu woziłem meble. Tym razem dla siebie, do salonu. Do Logana weszła szafa, dwie witryny, barek, dwie komody, stół - w paczkach, a do tego cztery krzesła w całości. Wszystko weszło na raz. Znowu jechałem z klatką piersiową 10 cm od kierownicy, ale udało się.
Zaczepiają mnie ludzie. Przeważnie po 50-tce, pytają jak się Logan sprawuje, czy jestem zadowolony itp., mówię, że bardzo, chwalę, polecam. Jakoś starsze pokolenie pamiętające czasy Dacii 1300 podchodzi nieufnie do rumuńskich produktów. Niesłusznie. Ale przecież segmentem docelowym są osoby młode, które chętnie zmienią złom ściągnięty od Niemca na rumuńską nówkę. Słusznie.
01.09.2008
Stało się. Radio super firmowe Dalco poddało się presji czasu i temperatury i wyzionęło ducha. Konkretnie zaczęło grać bardzo cicho, a przy próbie zwiększenia głośności trzeszczeć. Zawiozłem do sklepu, po dwóch tygodniach dowiedziałem się, że końcówka mocy się spaliła i na naprawę poczekam jeszcze tydzień. Czekam. Dziwne z tą końcówką, nigdy jej nie męczyłem – głośniki mam tej samej firmy i dobrane pod względem PMPO, basy generuje osobno wzmacniana tuba. To chyba jednak te upały.
W międzyczasie Logan znowu był w górach, tym razem w Pieninach. Trasa w miarę prosta – z Warszawy do Katowic dwupasmówką, potem do Krakowa A4 wiecznie remontowana, później rozgrzebana do samych Myślenic szeroka Zakopianka, dalej spokojnie do Nowego Targu (obwodnica Pcimia super, na końcu jak zwykle suszarka) i stamtąd na Nowy Sącz. I tym razem było pod wiatr, więc nawet gdy nie przekraczałem dozwolonych prędkości spalanie osiągnęło w okolicach Częstochowy 6 litrów na setkę. Gdy wiatr przycichł wjechałem akurat na autostradę, spalanie mimo jazdy z prędkością adekwatną spadło o 0.2 litra. Na miejscu pojeździłem trochę po okolicach, w tym i na Słowacji (drogi nie lepsze niż u nas), a do Warszawy wracałem przez Kielce i Radom, spokojnym tempem, ale i tak się zdziwiłem po powrocie widząc na komputerze pokładowym średni wynik po w sumie 1200 kilometrach - 5.2 litra.
Zobacz też: Test Dacia Duster: Siła prostoty
Co jeszcze mnie zaskoczyło na wyświetlaczu? Przebieg całkowity... 19888 wybiło, więc czym prędzej umówiłem się na kolejny przegląd okresowy. Pojechałem do serwisu Renault Puławska, godzina czterdzieści i do domu, żadnych uwag, olej zmieniony, auto umyte. Bardzo miła i profesjonalna obsługa.
Ostatnio zrobiłem sobie dodatkowe dziurki mocowania rolety, żeby w razie czego wieszać ją za złożoną drugą kanapą. Cała operacja zajęła mi mniej niż godzinę, a postępowałem zgodnie ze wskazówkami z linka do francuskiego forum Logana, który znalazłem na forum polskim. Nakleiłem papierową taśmę, wyciąłem w niej dziurkę na podstawie fabrycznego otworu, odmierzyłem na tej taśmie 15 cm, oderwałem i przykleiłem do góry nogami. W ten sposób wyznaczyłem miejsce pod nowy otwór, który gładko wyciąłem zwykłym nożykiem modelarskim.
Zobacz też: Przygoda dla każdego - Dacia Sandero Stepway
04.11.2010
Dawno nic nie pisałem, ale w sumie nie było o czym. Logan stuka kolejne kilometry i nadal jest moim najlepszym przyjacielem. Poza wymianą poduszki pod silnikiem tuż przed końcem gwarancji, podczas przeglądu po przebiegu ok 30000 kilometrów nie działo się nic. Następny przegląd, już po gwarancji, po 40000 kosztował 2000 zł. Niewiele, biorąc pod uwagę fakt, że lista przeprowadzonych czynności miała dwie strony A4. Wymieniono wszelkie płyny - olej, płyn hamulcowy, czynnik w klimatyzacji, wyczyszczono bębny hamulcowe z tyłu, wymieniono linkę ręcznego, także dolny prawy przedni wahacz i końcówkę stabilizatora. Ta poduszka pod silnikiem i ten wahacz z końcówką to prawdopodobnie echa drobnej kolizji (prawy przód), którą, jak pamiętacie, auto miało zanim je kupiłem. Ostatni przegląd był dwa miesiące temu, a po nim coś zaczęło w podwoziu dzwonić, jakby jakaś osłona wygięta czy - tylko podczas jazdy na przykład po kocich łbach. Wczoraj oddałem auto do serwisu w tej sprawie, no i przy okazji poprosiłem o zmianę kół na zimowe. Dziś zadzwonili, że tarcze i szczęki się kończą, no i kolejny tysiączek odpłynie z portfela. A jeżdżę testowym Dusterem - test wkrótce, co mogę powiedzieć już teraz - fajne auto, ale wolę swoją MCV-kę.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.