Sprawdzenie auta i jego dokumentów przed zakupem
REKLAMA
REKLAMA
Numer VIN - sprawdzenie zgodności
Pierwsze na co obecnie zwraca uwagę przeciętny nabywca używanego samochodu, to stan jego nadwozia. Doszukując się śladów ewentualnej kolizji i napraw blacharskich samochodu, zapomina on o dokładnej weryfikacji dostarczonych do auta dokumentów. Nieuczciwi sprzedawcy bardo często to wykorzystują, sprzedając auto mające dowód rejestracyjny innego samochodu, bądź nie posiadające karty pojazdu. Bez tej drugiej nie zarejestrujemy samochodu!
REKLAMA
Zobacz też: Samochód demonstracyjny - zakup
Jeszcze gorsze konsekwencje dotyczą sytuacji, w której nie sprawdzając numeru VIN zakupimy pojazd kradziony. Jeśli Policja zlokalizuje takie auto, jest ono odbierane właścicielowi, a on sam bardzo często traktowany jest za potencjalnego pasera! A wszystko jest najczęściej winą nadmiernych emocji towarzyszącym zakupowi pojazdu oraz ogromnej ekscytacji z nim związanej. Dlatego po wstępnych oględzinach auta (jeszcze przed jazdą testową) koniecznie trzeba zweryfikować zgodność numeru VIN nadwozia z danym zawartymi w dowodzie rejestracyjnym.
Auto bez polisy OC
Jeśli pojazd, który jest obiektem naszego zainteresowania, nie posiada ważnej polisy OC to nawet nie myślmy o wyjeżdżaniu nim na drogę publiczną! Wielu sprzedawców, a tak naprawdę handlarzy-naciągaczy, zaleca odbycie takiej jazdy, aby docenić stan auta. W większości przypadków to czcze przechwałki, które mają na celu poprawić wizerunek samochodu w naszych oczach (takie deklaracje zazwyczaj są dalekie od prawdy). Jazda bez ważnego OC grozi mandatem w kwocie przekraczającej 3000 zł oraz przede wszystkim odpowiedzialnością karną za spowodowanie ewentualnego wypadku. Potencjalne ofiary mogą zażądać odszkodowania za leczenie (często wieloletniego a nawet dożywotniego), które w normalnych warunkach pokryłaby polisa OC.
Zobacz też: Brak ważnego OC, a kolizja - zapłaci właściciel auta, czy kierujący?
Umowa "na Niemca"
Często spotykanym zjawiskiem w realiach polskiego rynku samochodów używanych są umowy spisane na tzw. Niemca. Handlarze importujący auta zagranicy, chcąc szybko je sprzedać i nie płacić podatku Urzędowi Skarbowemu, proponują, aby umowę zawrzeć bezpośrednio z obcokrajowcem i jego dane wpisać na umowie sprzedaży. Oczywiście całe zajście ma miejsce w kraju, a wspomniany obcokrajowiec nawet nie wie o całym procederze. W rezultacie zawieramy umowę np. z Niemcem, który był dawniej właścicielem auta, a handlarz, który sprzedaje nam auto, w ogóle nie figuruje w dokumentach. Jeśli z pojazdem będą jakieś problemy to będziemy musieli dochodzić swoich spraw u obywatela Niemiec. Skoro jednak poświadczyliśmy nieprawdę, bo auta nie sprzedał nam żaden obcokrajowiec, to sami łamiemy prawo. Poza tym żadne roszczenia od Niemca nam się nie należą bo on umowy z nami nie zawarł.
Zobacz też: Auto od handlarza - jakie zabiegi stosuje się w celu odmłodzenia samochodu?
Problemy z umową zawartą "na Niemca" są częste i niejednokrotnie skutkują brakiem możliwości zarejestrowania pojazdu w Polsce. Tego typu sytuacja jest tematem wielu for internetowych. Stanowczo odradzamy tego typu transakcje!
Umowa kupna-sprzedaży zawarta z członkiem rodziny właściciela
Przy zakupie pojazdu używanego koniecznie trzeba sprawdzić także z kim dokładnie zawieramy umowę. Jeśli auto próbuje sprzedać nam członek rodziny właściciela pojazdu to tego typu zakup także obarczony jest ryzykiem. Z pobudek tylko sobie znanym może on zechcieć sprzedać auto pod nieobecność właściciela i po prostu na tym zarobić. Nie mając na umowie autentycznego podpisu właściciela pojazdu, taka umowa jest nieważna.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.