Sprawca kolizji uciekł. Co robić?
REKLAMA
REKLAMA
W dodatku przybyła na miejsce zdarzenia załoga policji, wezwana przez naszego Czytelnika, ukarała go mandatem za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym. Nic dziwnego zatem, że autor maila do naszej redakcji czuje się rozgoryczony i pokrzywdzony. Co można zrobić w takiej sytuacji?
REKLAMA
Zobacz też: Ucieczka po zarysowaniu zderzaka
Najlepiej mieć rejestrator
REKLAMA
Coraz więcej pojazdów jest wyposażanych przez właścicieli w wideorejestratory. Dotyczy to nie tylko samochodów prywatnych, ale także autobusów, ciężarówek, a także motocyklistów, rowerzystów itd. Dzięki temu w razie kolizji lub wypadku, a także uszkodzenia auta przez nieznanego sprawcę mamy możliwość obejrzenia nagranego materiału i posłużenia się nim jako materiałem dowodowym. Wówczas istnieje szansa nie tylko na odczytanie numerów rejestracyjnych pojazdu sprawcy (jeśli uciekł), ale także odtworzenie przebiegu zdarzenia. Mamy więc szansę wykazać, że nie jesteśmy winni zaistniałej sytuacji.
Oczywiście niezwłocznie po zdarzeniu należy zablokować nagrywanie w rejestratorze, aby nie nadpisał on nowego nagrania kasując tym samym interesujący nas plik filmowy. Warto podkreślić, że nagranie z rejestratora nie może być poddawane żadnym przeróbkom, montażowi itd. W razie poważnego wypadku eksperci będą badać autentyczność nagrania i jeśli stwierdzą, że zostało poddane jakiejkolwiek obróbce, mogą zakwestionować jej jako dowód w sprawie.
Zobacz też: Czy uczestnicy stłuczki zawsze dmuchają w alkomat?
Zanotuj numery, zrób zdjęcie
Jeżeli nie mamy rejestratora w samochodzie, niezwłocznie po zaistnieniu kolizji zróbmy fotografię pojazdu sprawcy telefonem komórkowym. Wiem, że w takiej sytuacji kierowca jest zdenerwowany, zaszokowany tym, co się zdarzyło, ale warto szybko opanować się i starać się zabezpieczyć swoje interesy. Zróbmy także kilka fotografii po wyjściu z samochodu, zanim usuniemy go w inne miejsce. Postarajmy się też dyskretnie sfotografować twarz uczestnika kolizji, gdyż bywa tak, że niekiedy nieuczciwe osoby próbują mataczyć, twierdzą na przykład, że to nie one kierowały samochodem.
Zanotujmy też możliwie jak najprędzej numery rejestracyjne pojazdu uczestniczącego w kolizji. Pamięć ludzka nie jest doskonała. Bardzo często zdarza się, że potem kierowca nie jest w stanie odtworzyć z pamięci numeru rejestracyjnego, chociaż wydaje mu się, że go zapamiętał.
Zobacz też: Kolizja za granicą. Jak postępować?
Poszukaj świadków, sprawdź czy w danym miejscu nie ma monitoringu
Po zaistnieniu kolizji możemy próbować pozyskać świadka, który złoży zeznanie potwierdzające naszą wersję zdarzenia. Nie chodzi mi rzecz jasna o namawianie kogoś do poświadczenia nieprawdy, ale o znalezienie osoby, która widziała zdarzenie. Możemy więc zapytać kierowcę lub przechodnia, czy widział jak doszło do kolizji, czy zechce nam podać swoje dane personalne i w razie potrzeby wystąpić jako świadek w postępowaniu dochodzeniowym lub przed sądem.
Zazwyczaj jednak osoby postronne nie chcą angażować się w takie sprawy, bo wiąże się to ze spodziewaną stratą czasu, chodzeniem po sądach itd.
Możemy też spróbować dowiedzieć się, czy miejsce, w którym doszło do zdarzenia, nie jest objęte system monitoringu miejskiego bądź prywatnym monitoringiem jakiegoś sklepu, banku, budynku mieszkalnego itd. I tu jednak trudno być optymistą, bo nagrania takie nie zawsze są chętnie udostępniane osobom postronnym. Ponadto w sprawach dotyczących roszczeń cywilnych żaden podmiot nie ma obowiązku udostępnić zapisu monitoringu. Podobnie, nie możemy zmusić żadnej osoby do zeznawania jako świadek.
Można nie przyjąć mandatu
REKLAMA
Odrębną kwestią jest ukaranie naszego Czytelnika mandatem. Zawsze mamy prawo odmówić przyjęcia mandatu, jeśli nie zgadzamy się w oceną policjanta. Wówczas funkcjonariusz ma obowiązek skierowania wniosku o ukaranie kierowcy do sądu. Przed sądem możemy próbować bronić swoich racji. Oczywiście wiąże się to z dodatkowo zajętym czasem, a niekiedy wyjazdem do miasta, w którym sąd się znajduje (jeżeli zdarzenie miało miejsce poza naszą miejscowością).
Jest to zatem kwestia naszej oceny, czy warto poświęcać czas, czy lepiej zapłacić mandat, nawet niesłusznie wymierzony. Jest to również pytania, na jakiej podstawie policjant uznaje naszą winę, jakie ma dowody czy argumenty. Samo dachowanie samochodu nie świadczy, że jego kierowca jest winien takiego zdarzenia.
Pamiętajmy też, że w razie kolizji z innym pojazdem, jeśli przyjmiemy mandat, oznacza to, że zgodziliśmy się z werdyktem policjanta, bierzemy winę na siebie, a to z kolei może mieć wpływ na kwestię odpowiedzialności za powstałe szkody.
Wniosek jest więc taki: najlepszym zabezpieczeniem naszych praw i interesów jest zawsze wideorejestrator, dla zachęcam do jego zainstalowania, zwłaszcza tych kierowców, którzy dużo jeżdżą.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.