Lód spadł na samochód? Co w takim przypadku?
REKLAMA
REKLAMA
Zima często oznacza opady śniegu, a opady śniegu powodują, że na dachu ciężarówek i ich naczep zaczyna zalegać gruba warstwa lodu. Jazda z lodem na dachu jest jednak złamaniem przepisów - te wyraźnie mówią bowiem, że "pojazd ma być tak utrzymany, aby nie zagrażał bezpieczeństwu innych uczestników ruchu". Czy usunięcie zalegającego lodu jest możliwe przed jazdą? Raczej nie. Wymagałoby to użycia podnośnika, jakiś maszyn i posiadania przez kierowcę... uprawnień do pracy na wysokości. W efekcie prowadzący TIR-a ruszają w trasę i gdy wyjadą poza miasto oraz zwiększą prędkość, bryły zaczynają spadać z dachu ich pojazdu na drogę i poruszające się nią auta.
REKLAMA
Lód spadł z ciężarówki - to poważny problem!
Lód spadający z dachu ciężarówki stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa jazdy. Pół biedy jeżeli warstwa jest cienka i powoduje jedynie zadrapania na karoserii oraz strach u kierowcy samochodu osobowego. Zdarza się jednak, że tafle są naprawdę grube. A w takim przypadku mogą spowodować nawet przecięcie czołowej szyby, poważne uszkodzenia ciała u pasażerów oraz doprowadzić do wypadku drogowego.
Bryła lodu spadła na samochód. Jak dochodzić swoich praw?
Sytuacja, w której bryła lodu spada na samochód i doprowadza do jego uszkodzenia sprawia, że poszkodowanemu kierowcy należy się odszkodowanie z OC sprawcy - zupełnie jak w przypadku kolizji. Problemem może być jego dochodzenie. Bo ciężarówkę, która spowodowała uszkodzenie należy zatrzymać (jechać za nią np. na stację benzynową lub zmusić do zatrzymania na poboczu), opisać sytuację jej kierowcy (bo mógł nawet nie wiedzieć o spadającym z dachu lodu) i poprosić go o spisanie stosownego oświadczenia. To stanie się podstawą do dochodzenia odszkodowania, ewentualnie pokrycia kosztu naprawy pojazdu.
Lód spadający z ciężarówki. A gdy kierowca się nie przyzna?
Jeżeli prowadzący ciężarówkę nie przyzna się do winy, zaczyna się problem - i to dość poważny tak naprawdę. Bo właściciel samochodu osobowego musi wezwać policję. I gdy nie będzie miał zamontowanej kamery rejestrującej jazdę, jego zeznania staną się słowem przeciwko słowu. A to sprawia, że funkcjonariuszom trudno może być rozstrzygnąć kwestię winy na miejscu - skierują prawdopodobnie wniosek do sądu o rozstrzygnięcie odpowiedzialności. Co może pomóc? W razie braku kamery rejestrującej głównie zeznania świadków - czyli np. innych kierowców lub przechodniów.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.