Rozgrzewanie silnika na postoju: dobre czy złe?
REKLAMA
REKLAMA
Popularny mit motoryzacyjny głosi: przed jazdą należy odpalić silnik i poczekać kilka minut przed ruszeniem. Jednostka wykorzysta ten czas na "ogrzanie się". Czemu to ważne? Bo zgęstniały po nocy olej będzie mógł nabrać temperatury, stanie się rzadszy i będzie w stanie prawidłowo smarować elementy takie jak turbosprężarkę. Na ile jednak mit ma ukorzenienie w rzeczywistości?
REKLAMA
Rozgrzewanie silnika benzynowego na postoju?
Rozgrzewanie silnika na wolnych obrotach nie ma większego sensu. Szczególnie jeżeli kierowca eksploatuje samochód wyposażony w nowoczesny silnik benzynowy. Czemu? Powody są dwa. Po pierwsze technologia materiałowa i sposób dystrybuowania ciepła wewnątrz motoru sprawiają, że ten szybciej złapie temperaturę roboczą podczas spokojnej jazdy niż na postoju - na postoju może to trwać naprawdę długo. Po drugie powodem są nowoczesne oleje - te nie są tak podatne na działanie niskiej temperatury jak środki smarne starego typu.
Rozgrzewanie silnika diesla?
Identyczna zasada jak w przypadku benzyniaka sprawia, że rozgrzewanie silnika zimą nie ma wielkiego sensu również jeżeli chodzi o jednostki wysokoprężne. Tak, diesel może popracować przez kilka sekund przed ruszeniem z miejsca i tak, nie należy wkręcać go zaraz po starcie na wysokie obroty. Jednak postój z pracującym silnikiem nie ma wielkiego sensu.
Dlaczego nie rozgrzewać silnika na postoju? Mandat to jeden z powodów!
Powodów, dla których nie należy rozgrzewać silnika na postoju jest więcej. A jednym z nich jest groźba otrzymania mandatu karnego. Podstawa prawna? To art. 60 prawa o ruchu drogowym. W jego głos kierowca nie powinien oddalać się od auta, gdy silnik jest w ruchu. Przepis zabrania też używania pojazdu w sposób powodujący uciążliwość dla środowiska. Mandat za rozgrzewanie silnika na postoju to nawet 300 złotych.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.