Jak zapobiegać skutkom letnich burz, nawałnic i innych zjawisk meteorologicznych?
REKLAMA
REKLAMA
Nie można dostatecznie skutecznie zabezpieczyć samochodu przed gradobiciem, z wyjątkiem okrycia go czymś, co będzie dostatecznie tłumiło uderzenia brył lodowych. W skrajnym przypadku mogą to być dywaniki z wnętrza pojazdu, którymi można nakryć dach, a gdy ich starczy, to także szyby i maskę. Nieraz warto poświęcić kołdrę lub pierzynę – są one znacznie tańsze niż potrącony przez ubezpieczyciela tzw. udział własny w likwidacji szkody. Na wsiach znakomitym okryciem samochodu są snopki słomy – nie przedrze się przez nie nawet największa lodowa kula podczas gradobicia.
REKLAMA
Zobacz też: Samochód w lecie: czego nie wolno robić podczas upału?
Przed nadchodzącą burzą warto usunąć samochody spod drzew i energetycznych linii przesyłowych. Porywy wiatru, które często pojawiają się na samym początku burzy, mogą łamać gałęzie, a nawet – wywracać drzewa i słupy. Samochód stojący daleko od nich jest w takiej sytuacji prawie całkowicie bezpieczny – rzadko się zdarza tak silny wiatr, aby mógł przenieść ciężką, oderwaną od drzewa gałąź na odległość kilkudziesięciu metrów.
Zobacz też: Jak zadbać o samochód na wiosnę i lato?
Letnie burze charakteryzują się intensywnymi, choć na szczęście niezbyt długotrwałymi opadami. Powodują one wytworzenie się na nawierzchni drogi w początkowym okresie śliskiej mazi, złożonej z pyłu drogowego i kurzu, zmieszanych z wodą. Maź ta ma podobne właściwości jak gołoledź – wydłuża znacznie drogę hamowania i bardzo łatwo wpaść na niej w poślizg. Na szczęście jest ona dość szybko spłukiwana. Na jej miejsce pojawia się warstwa wody, czasem o grubości co najmniej kilkunastu milimetrów. Jeżeli opony samochodu mają zbyt płytką rzeźbę bieżnika, a na dodatek samochód jedzie zbyt szybko, część wody nie zostanie usunięta spod opony, tworząc pod nią klin wodny, Klin ten jest przyczyną bardzo niebezpiecznego zjawiska, nazywanego w fachowej literaturze aquaplanningiem. Koła nie dotykają wówczas drogi, ale unoszą się nad nią, co powoduje całkowitą utratę ich przyczepności, o wiele większą niż utrata przyczepności na gładkim lodzie. Oderwanie kół od nawierzchni drogi nie musi być i często nie jest duże: wystarczy milimetrowa warstwa wody pod kołami aby kierowca całkowicie utracił kontrolę nad pojazdem. Na dodatek nie ma i prawdopodobnie nigdy nie powstanie skuteczna metoda wychodzenia z poślizgu spowodowanego klinem wodnym. Samochód nie reaguje w takiej sytuacji ani na ruchy kierownicy, ani na hamowanie lub przyspieszanie. Jest bezwładną masą, przemieszczającą się po drodze siłą bezwładności w sposób całkowicie przypadkowy. Jedynym sposobem na uniknięcie śmiertelnej pułapki aquaplanningu jest radykalne zmniejszenie prędkości do takiej, przy której nie powstanie klin wodny. Im gorsza jakość bieżnika opon, tym prędkość ta musi być mniejsza.
REKLAMA
REKLAMA