Archaiczne rozwiązania konstrukcyjne w pojazdach zabytkowych
Bez wątpienia szokującym rozwiązaniem są silniki dwusuwowe w Wartburgach, Syrenach i Trabantach. Każdy z nich został wyposażony w tyle cewek zapłonowych, ile ma cylindrów. W Syrenie chłodnica jest umieszczona za silnikiem, co powoduje, że przepływające przez nią powietrze jest wstępnie ogrzane po przepłynięciu w pobliżu silnika i jego kolektora wydechowego. Bez wątpienia zimą jest to zaletą, ale nie podczas upałów.
Zobacz też: Absurdy konstrukcyjne w zabytkowych pojazdach
Każdy z tych samochodów jest zaopatrzony w tzw. wolne koło, co powoduje, że silnik przy przejściu na wolne obroty jest automatycznie odłączany od układu jezdnego, tak jakby kierowca włączył bieg jałowy. Teoretycznie rozwiązanie takie miało służyć oszczędności paliwa i zmniejszeniu zużycia silnika, w praktyce na śliskiej nawierzchni stwarzało poważne zagrożenie podczas hamowania, a także całkowicie uniemożliwiało hamowanie silnikiem. W Wartburgu i Syrenie kierowca mógł to urządzenie wyłączyć ręcznie (o ile pamiętał o tym), w Trabancie było ono włączone na stałe przy czwartym biegu.
Dziwnym i niebezpiecznym rozwiązaniem są poprzeczne resory, stosowane w niektórych samochodach. Auto w nie wyposażone jest bardzo niestabilne, występują w nim pewne trudności w utrzymaniu prostego toru jazdy, a w przypadku pęknięcia takiego resoru przy większej prędkości w 5 na 10 wypadków dochodzi do wywrócenia samochodu na dach.
Niezwykle szokującym rozwiązaniem było zastosowanie w Mikrusie sterowania hamulcami za pomocą linek. Nie mniej dziwne było zamontowanie w Fiacie 125p bardzo skutecznych hamulców tarczowych na tylne koła z równoczesnym automatycznym reduktorem siły hamowania.
W Mercedesach natomiast hamulec postojowy tylko z nazwy był ręcznym, ponieważ kierowca obsługiwał go lewą nogą. W praktyce utrudniało to ruszanie pod strome wzniesienia, ponieważ hamulec ten miał tylko dwa skrajne położenia: blokada i całkowite zwolnienie kół, a przytrzymanie go nogą w położeniach pośrednich nie wchodziło w grę, gdyż noga ta była potrzebna w tym czasie do obsługi pedału sprzęgła.
Zobacz też: Jak kupić używane auto? – sprawdzenie karoserii
Dziwnym, choć interesującym rozwiązaniem było wyposażenie reflektorów Peugeota 504 w dodatkowe żarówki halogenowe. Konstruktorzy tych reflektorów zauważyli, że podczas używania świateł mijania dolna część klosza reflektora nie jest używana. Umieścili więc w niej paraboliczne zwierciadło w formie szerokiego pasa odpowiadającego kształtowi i wielkością niewykorzystywanej części reflektora, czyli o kształcie cienia przy światłach mijania. W jego ognisku umieścili żarnik silnej żarówki halogenowej.
Efekt był taki, że światła drogowe (długie) miały zasięg ponad 1 km, jednocześnie dobrze oświetlając drogę na odcinku od kilku do ponad 100 metrów przed samochodem. Po zmianie na światła mijania kierowca musiał przez chwilę przyzwyczajać wzrok do znacznie gorszego oświetlenia drogi.

© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
Komentarze(0)
Pokaż: