Absurdy konstrukcyjne w zabytkowych pojazdach

REKLAMA
REKLAMA
W latach czterdziestych i pięćdziesiątych ubiegłego wieku modne było umieszczenie dźwigni zmiany biegów pod kierownicą. Konstruktorzy wymyślali przeróżne, często skomplikowane systemy cięgieł sztywnych i linek. Potem okazało się, że kierowcy wolą jednak dźwignię biegów w podłodze i trzeba było te systemy demontować.
REKLAMA
Zobacz też: Jak odblokować hamulce tarczowy i bębnowy?
REKLAMA
W pewnym okresie prowadzono próby z układem kierowniczym powodującym skręt przednich i tylnych kół. Miało to miedzy innymi ułatwić parkowanie w miastach. Efekt był taki, że kilka takich samochodów przewróciło się na dach podczas jazdy i pomysł odłożono „do lepszych czasów”.
W Czechosłowacji produkowano dość dziwaczny samochód dla inwalidów o nazwie Velorex. Była to trójkołowa płócienna konstrukcja oparta na rurkowym stelażu, z silnikiem motocyklowym. Pojazd ten z wyglądu przypominał małą kabinową łódkę motorową, do której dodano trzy koła na dość długich wysięgnikach. Był to chyba najbardziej szpetny samochód w historii światowej motoryzacji, ale... przez wiele lat był jedynym dostępnym dla inwalidów, a zwłaszcza dla ich skromnych portfeli.
Również dla inwalidów miał być przeznaczony jeden z modeli Trabanta, wytwarzany w Niemieckiej Republice Demokratycznej, częściowo w oparciu o rozwiązania konstrukcyjne samochodu P-70. Dostosowanie do potrzeb niepełnosprawnych polegało na zastąpieniu nożnego, mechanicznego sterowania sprzęgłem układem elektrycznym, który sterował systemem hydraulicznym Hycomat, a ten poprzez siłownik odłączał mechanizmy skrzyni biegów od silnika w chwili zmiany biegów. Niezbędne ciśnienie płynu hydraulicznego wytwarzała niewielka zębata pompa, sprzężona mechanicznie z wałkiem sprzęgłowym.
Zobacz też: Jakie paliwo stosować w pojazdach zabytkowych?
REKLAMA
Innym okazem brzydoty pojazdów był słynny Citroën 2 CV, z racji wyglądu nazywany „Blaszanką” albo „Puszką do konserw”. Jego karoseria wyglądała tak, jakby ją wykonano z falistej blachy, używanej do krycia dachów. Szyby w oknach drzwi były podzielone na pół poziomą listwą z zawiasami. Okna miały więc dwie pozycje: „zamknięte” i „otwarte” bez żadnych pozycji pośrednich.
Samochód ten, poza licznymi wadami, miał jedną niewątpliwą zaletę: był niesłychanie ekonomiczny. Przy umiejętnej jeździe można było przejechać 100 km na niecałych czterech litrach benzyny. Tyle mniej więcej paliwa zużywały ówczesne motocykle ze znacznie mniejszymi i słabszymi silnikami.
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA