Progi zwalniające na autostradach? To bzdura! GDDKiA dementuje
REKLAMA
REKLAMA
- Progi zwalniające na autostradach. To nawet brzmi jak bzdura
- Trasy szybkiego ruchu nie są po to, aby drastycznie ograniczać prędkość
- Progi zwalniające na autostradach to zagrożenie dla bezpieczeństwa!
- O co zatem chodzi z tymi progami na autostradach?
- To dbanie o bezpieczeństwo drogowców. Zagrożone bezpieczeństwo
Progi zwalniające na autostradach. To nawet brzmi jak bzdura
Internet obiegła informacja. GDDKiA z uwagi na ograniczenie prędkości jazdy i dla bezpieczeństwa zacznie montować na drogach szybkiego ruchu i autostradach progi zwalniające. I z tą informacją sprawa jest o tyle prosta, że już samo brzmienie tego komunikatu powinno skierować myślenie w stronę fake news`a. Mimo wszystko GDDKiA postanowiło zabrać głos. Dementuje te plotki.
REKLAMA
Trasy szybkiego ruchu nie są po to, aby drastycznie ograniczać prędkość
Autostrady i drogi szybkiego ruchu z zasady budowane są jako szlaki, na których można bezpiecznie rozwijać większe prędkości. Są oddzielone od ruchu pieszych, rowerów czy pojazdów wolnobieżnych. A do tego są chronione barierami ochronnymi i posiadają zazwyczaj co najmniej dwa pasy ruchu w każdym z kierunków. To dlatego ograniczenia na tych drogach potrafią dochodzić do 140 km/h. To bezpieczna prędkość w tych warunkach.
Progi zwalniające na autostradach to zagrożenie dla bezpieczeństwa!
Patrząc na powyższe, nietrudno stwierdzić, że montowanie progów zwalniających na autostradach nie miałoby żadnego sensu. Po co bowiem wyznaczać ograniczenie na 140 km/h, skoro punktowo prędkość za pomocą progi miałaby zostać zredukowana do powiedzmy 10 czy 15 km/h? Poza tym to tworzyłoby realne zagrożenie karambolem. Tak, progi musiałyby być oznakowane. Mimo wszystko nagłe hamowanie jednego z pojazdów mogłoby sprawić, że kierowca auta jadącego z tyłu nie zdążyłby zareagować. I pisząc o nagłym hamowaniu mamy na myśli naprawdę nagłe. Samochód musiałby wytracić czasami nawet 130 km/h!
O co zatem chodzi z tymi progami na autostradach?
REKLAMA
No dobrze, zatem skąd wzięła się informacja mówiąca o tym, że GDDKiA chce montować progi spowalniające na autostradach? Bo poniekąd rzeczywiście chce. Tyle że nie progi, a poprzeczne listwy. I choć rzeczywiście na autostradach i drogach ekspresowych, to jedynie na pasach awaryjnych lub pasach wyłączonych z ruchu i to też w miejscu prowadzenia robót drogowych. Chodzi o bezpieczeństwo drogowców. Jak tłumaczy GDDKiA:
Aby wzmocnić oznakowanie prowadzonych robót i jednocześnie ostrzec kierowców, którzy wjadą na pas awaryjny, planujemy wdrożenie pilotażowego rozwiązania, polegającego na ułożeniu specjalnych szerokich listew właśnie na tym pasie. Najechanie kołem pojazdu ma „obudzić” kierowcę, by zdążył zmienić pas ruchu.
To dbanie o bezpieczeństwo drogowców. Zagrożone bezpieczeństwo
Strach ma tylko duże oczy? Bez wątpienia tak. Zwłaszcza że w tym przypadku cel jest można powiedzieć szczytny. Chodzi bowiem o bezpieczeństwo drogowców. Bezpieczeństwo, które jest realnie zagrożone. Jak informuje GDDKiA, "od lipca 2020 r. do czerwca 2022 r. na drogach krajowych doszło do 179 zdarzeń z udziałem firm wykonujących prace w pasie drogowym. Niestety zginęło w nich 14 osób, a 63 osoby zostały ranne. Większość tych zdarzeń to najechanie na pracowników służb utrzymaniowych lub wykorzystywane przez nich pojazdy".
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.