Jak pokonywać długie podjazdy na górskich drogach?
REKLAMA
REKLAMA
Zacznijmy od pokonywania stromych podjazdów. Widząc taki przed sobą należy samochód rozpędzić do jak największej, ale ciągle bezpiecznej w danych warunkach prędkości. I być przygotowanym na szybką redukcję biegów. Siła bezwładności, która będzie przez jakiś czas wspólnie z silnikiem popychała auto pod górę, skończy się i wówczas, dostatecznie wcześnie należy zredukować bieg, być może od razu do jednego z najniższych. Nie wolno dopuścić, aby auto zatrzymało się na takim podjeździe. Ruszanie pod stromą górę przy braku wprawy może skończyć się nawet nadpaleniem okładzin sprzęgła.
REKLAMA
Zobacz również: Jak jeździć w górach zimą?
Optymalne obroty, z jakimi powinien pracować silnik na podjeździe, są zbliżone do obrotów maksymalnego momentu obrotowego. Trzeba w instrukcji samochodu, odczytać wartość tych obrotów. Przy braku instrukcji można przyjąć, że dla większości silników benzynowych przypadają one w okolicy 4000 obrotów na minutę. W przypadku silników wysokoprężnych są nieco niższe. Najprostszym sprawdzianem, czy silnik pracuje z właściwymi obrotami, jest próba przyspieszenia. Powinno być możliwe! Jeżeli nie, obroty są za niskie, albo już osiągnęły górny pułap i silnik pracuje pełną mocą, co nie jest wskazane.
Temperatura silnika
REKLAMA
Jadąc pod górę kontrolować temperaturę cieczy chłodzącej i kontrolkę ciśnienia oleju. Gdy temperatura osiągnie maksimum, lub zacznie zapalać się lampka ciśnienia oleju, przerwać jazdę, zjechać na pobocze (o ile jest), zaciągnąć ręczny hamulec, podłożyć kliny lub kamienie pod tylne koła (nie wolno ufać samemu hamulcowi!), otworzyć maskę i – nie wyłączając silnika, poczekać, aż temperatura spadnie do normalnej. W chłodnym górskim powietrzu nastąpi to dość szybko.
Po osiągnięciu wierzchołka wzniesienia trzeba przygotować się do zjechania z niego. Jakkolwiek nie jest problemem nawet bardzo stromy zjazd o długości 1 km, to jest problemem i to dużym, średnio nachylony zjazd o długości kilku lub nawet kilkunastu kilometrów, z zakrętami. Nie wolno dopuścić, aby samochód rozpędził się nadmiernie, zaś zbyt mocne hamowanie hamulcami, może doprowadzić do ich przegrzania się i spalenia okładzin.
Przy hamowaniu silnikiem nie wolno wyłączać silnika!
Hamulce
Aby nie spalić hamulców można spróbować zastosować następującą technikę. Po rozpędzeniu się do mniej więcej 30 km/godz. (do prędkości pozwalającej w pełni panować nad autem), należy mocno przyhamować, aby pojazd jak najszybciej się prawie zatrzymał. Gdy silnik będzie zaczynał szarpać, całkiem puścić hamulec, tak aby samochód znów się rozpędził do 30 km/godz. po czym znów przyhamować go prawie do zera i tak postępować aż do końca zjazdu.
Zobacz również: Co to jest bezpieczeństwo bierne i aktywne?
Na czym polega wyższość tej techniki nad ciągłym hamowaniem? Ilość wydzielonego ciepła w hamulcach będzie zawsze ta sama, bez względu na sposób hamowania. Ale hamując mocniej i „na raty” pozwalamy hamulcom nieco ostygnąć, wydłużając jednocześnie czas zjazdu prawie dwukrotnie. Tak więc wydzielona w hamulcach ilość ciepła w jednostce czasu będzie średnio o połowę mniejsza, niż w przypadku hamowania ciągłego.
Nie wolno bardzo rozgrzanych hamulców chłodzić wodą! A więc nie wjeżdżać w kałuże i do przydrożnych potoków! Poczekać aż same ostygną.
REKLAMA
REKLAMA