Trendy w rynkach europejskiej nawigacji
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Jeszcze do niedawna wskazywano jedynie podobne tendencje jak w kategorii samochodowego sprzętu audio i nawigacji – spadek sprzedaży (szczególnie w Europie południowej). I to dwucyfrowy, z roku na rok. W tegorocznym raporcie GfK także wskazano kolejne spadki popytu, lecz mniejsze niż wcześniej: w pierwszej połowie 2014 r. wyniosły one 11,3 proc., a w tym samym okresie 2013 r. – 15 proc. Jeśli chodzi o dochody, było to odpowiednio 8 i 15 proc.
REKLAMA
„Spadek popytu na urządzenia PND nie dziwi. Obserwujemy go od kilku lat i postępuje wraz ze wzrostem liczby smartfonów. Coraz więcej osób docenia przewagi, jakie dają nawigacje online: funkcje omijania korków, ostrzeżenia o fotoradarach i kontrolach drogowych czy najaktualniejsze informacje o remontach i nowych inwestycjach drogowych przy braku konieczności dokonywania samodzielnych aktualizacji map. Nawigacje w smartfonach wygrywają także tym, że telefony mamy zawsze przy sobie i nie ma potrzeby inwestowania pieniędzy w dodatkowe urządzenia” – mówi Adam Bąkowski, prezes zarządu NaviExpert. Dodaje, że mimo to pewna część konsumentów nie jest w ogóle zainteresowana urządzeniami wielofunkcyjnymi. „Mają telefon do dzwonienia i smsowania, aparat do robienia zdjęć czy nawigację do prowadzenia i to oni napędzają popyt na rynku urządzeń PND” – stwierdza Bąkowski.
Zobacz też: Test Infiniti Q50 2.2d: szlacheckie aspiracje
REKLAMA
GfK utrzymuje, że rynek nawigacji dalej ma potencjał. Szans na stabilność upatruje w zamiłowaniu klientów do produktów i usług umownie klasyfikowanych jako „premium”. Pod tym pojęciem kryją się urządzenia z ekranem 5 cali i większe, a także bezpłatne aktualizacje map. A w ramach usług : informacje o ruchu drogowym udostępniane w trybie on-line oraz poprzez sieć cyfrowej radiofonii DAB (w Polsce wciąż niewykorzystane: jedynie w fazie testów na ograniczonym obszarze kraju).
Czy nawigacja z ekranem 5” jest traktowana w Polsce jako produkt premium? Niekoniecznie. Wyznacznikiem tej klasy wciąż są wyższa cena, funkcjonalność oraz pakiet usług. Urządzenie z zestawem głośnomówiącym, dożywotnią aktualizacją map, a także dostępem do stale aktualizowanych informacji o ruchu drogowym zasługuje na miano produktu wyższej klasy. Czy jednak istnieje u nas wystarczająco duże zapotrzebowanie na droższe produkty? Chyba nie. Wydaje nam się jednak, że coraz więcej użytkowników zacznie doceniać nawigację, dzięki której będzie można efektywniej podróżować z ominięciem korków. Ale czy to będzie tradycyjna nawigacja w formie PND przy coraz poważniejszej konkurencji ze strony smartfonów? To już nie jest takie oczywiste w przypadku tradycyjnej nawigacji samochodowej.
Zobacz też: Test Ford KA 1.2 69 KM
„Rynek nawigacji zdecydowanie nadal ma potencjał, a clue leży w wartości dodanej do urządzeń, jakości produktu i świadczonych usług. Przewidywanie tego czego użytkownik już niebawem będzie potrzebował i czego potrzebuje w tym momencie. O ile kiedyś faktycznie wystarczyła mapa i algorytm wyliczający trasę, to dziś wielu użytkownikom to już nie wystarcza” – podkreśla Sylwia Kulesza, dyrektor marketingu TomTom na region Europy Środkowej i Wschodniej. Zwraca przy tym uwagę, że od marek oferujących produkty pozycjonowane w segmencie premium oczekuje się wytyczania trendów oraz stawiania na jakość i… przewidywalność. „Istotna jest także wielkość ekranu oraz oprogramowanie i usługi. To jest to, co odróżnia nawigację przenośną od aplikacji mapowej w smartfonie. Elementy, które zapewniają komfort i bezpieczeństwo podróży” – dodaje Kulesza.
Autorem tekstu jest Tomasz Okurowski, Lokalizacja.info
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.