Zmarł Niki Lauda. Legenda F1 miała 70 lat.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Gdy ten młody Austriak o nieśmiałym uśmiechu pojawił się w Formule 1 w roku 1973, nie śniły mu się ani tytuły mistrza, ani nawet możliwość prowadzenia bolidu Ferrari. Już po kilku miesiącach wybrał go jednak sam Enzo Ferrari. Tym samym od sezonu 1974 zaczęła się typologia wielkich sukcesów Laudy. Początkowo Niki pokazał się jako wielki bojownik - walczył i ze swoimi słabościami, i niedoskonałościami auta. Trud został jednak doceniony już rok później - w sezonie 1975 został mistrzem świata Formuły 1!
REKLAMA
W sezonie 1976 Niki Lauda był już świetnie znanym zawodnikiem, który jak burza szedł po kolejny tytuł mistrzowski. Niestety los chciał inaczej. Podczas zawodów rozgrywanych na torze Nurburgring Ferrari prowadzone przez Austriaka wypadło z drogi. Po zderzeniu z innym bolidem stanęło w płomieniach, a świat zamarł. Inni kierowcy F1 - Arturo Merzario i Guy Edwards co prawda wyciągnęli Laudę z bolidu, mimo wszystko ten doznał ciężkich poparzeń.
Niki Lauda - wielka wola walki
REKLAMA
Lauda po wypadku był w stanie ciężkim. To jednak nie przeszkodziło mu już 6 tygodni później... zasiąść za kierownicą bolidu. Chciał dalej walczyć o drugi tytuł mistrzowski! Los miał jednak inny plan. W roku 1976 Niki przegrał z Jamesem Huntem zaledwie 1 punktem. Kolejny sezon skończył się zwycięstwem Austriaka. Niedługo później mistrz rozstał z teamem Ferrari. W kolejnym - Brabham nie szło mu już równie dobrze. W roku 1979 Lauda wycofał się z F1 po to, aby w roku 1982... ponownie pojawić się na torze wraz z McLarenem.
Decyzja dotycząca powrotu na tor była strzałem w dziesiątkę. Niki Lauda w roku 1984 zdobył trzeci tytuł mistrza świata. 35-letni Austriak pokonał tym samym o zaledwie pół punktu innego zawodnika - Alaina Prosta. I choć od połowy lat osiemdziesiątych Lauda nie był już zawodnikiem podczas wyścigów, cały czas był obecny w F1. Dla przykładu od roku 2012 wspierał swoim doświadczeniem zespół Mercedesa.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.