Autonomiczne samochody jeżdżą sprawniej niż prowadzone przez kierowców
REKLAMA
REKLAMA
Koleje stłuczki notowane przez autonomiczne pojazdy Google dowodzą, że człowiek jest najsłabszym ogniwem ruchu drogowego. Wszystkie kolizje, do jakich doszło z udziałem samochodów amerykańskiego giganta, spowodowane były przez innych kierowców.
REKLAMA
„Nawet gdy nasze oprogramowanie i czujniki są w stanie wykryć problematyczną sytuację
i podejmą działanie z większym wyprzedzeniem, niż zrobiłby to człowiek, to i tak fizyki prędkości i czasu nie da się oszukać. Bywa, że autonomiczne auto zostanie uderzone czekając na zmianę świateł. Ważne, aby społeczeństwo miało świadomość takiej sytuacji, tego że chociaż chcielibyśmy całkowicie uniknąć kolizji, to jest to niemożliwe” – mówi Chris Urmson Google.
Zobacz też: Agresywnie jeżdżą niedoświadczeni kierowcy
Dowodów na wyższość samojeżdżących pojazdów nad kierowcami dostarczyło niedawno Audi. Nowa generacja RS7 z systemem autonomicznej jazdy dało pokaz swoich możliwości na kalifornijskim Sonoma Raceway.
„Na torze wyścigowym w Sonomie widzieliśmy, jak Audi RS 7 z systemem autonomicznej jazdy z każdym kolejnym okrążeniem zbliża się do granic swoich fizycznych możliwości z niewiarygodną precyzją” – objaśnia Thomas Müller, odpowiedzialny w Audi za rozwój układu hamulcowego i kierowniczego oraz systemów wsparcia kierowcy. „Czasy okrążeń zdobyte przez ten pojazd okazały się lepsze od czasów przejazdów kierowców sportowych” – dodaje. Audi RS 7 pokonał dystans 4050 m w 2:01,01 minuty.
Zobacz też: Niewyspany kierowca to pijany kierowca?
REKLAMA
Audi już wcześniej testowało system autonomicznej jazdy w warunkach wyścigowych.
W październiku 2014 roku Audi RS 7, zwane „Bobby“, pokonało okrążenie na torze Hockenheimring z prędkością 240 km/h. Pojazd „Robby”, który jest modelem nowszej generacji, jest lżejszy od swojego poprzednika i ma moc 560 KM. Automatycznie kieruje wszystkimi funkcjami, zarówno podczas hamowania, wykonywania manewrów, jak
i przyspieszania. Niemcy przeprowadzają próby również w warunkach rzeczywistego ruchu ulicznego. Na początku 2015 roku jeden z egzemplarzy Audi A7 z systemem autonomicznej jazdy zwany „Jack”, pokonał trasę z Silicon Velley aż do Las Vegas, gdzie odbywały się wówczas targi Consumer Electronics Show (CES). Pierwszym seryjnie oferowanym modelem z Ingolstadt nie wymagającym kierowcy – przynajmniej w pewnym zakresie – będzie Audi A8 następnej generacji. Ma ono przejmować zadania podczas parkowania, a także w powolnym ruchu na autostradzie do prędkości 60 km/h.
W przygotowanie samojeżdżących pojazdów angażują się również dostawcy technologii. „Dynamicznie rosnący rynek systemów wspomagania kierowcy sprzyja rozwojowi technologii umożliwiającej prace nad zautomatyzowaną jazdą” – mówi dr Dirk Hoheisel, członek zarządu Robert Bosch GmbH. „W roku 2016 sprzedaż naszych systemów wspomagania kierowcy przekroczy wartość miliarda euro”.
Zobacz też: Jak wydostać się z tonącego samochodu?
Według prognoz specjalistów, w 2020 r. samochody powinny już automatycznie poruszać się po autostradzie. Jednak aby tak się stało, prawo będzie musiało nadążać za rozwojem technicznym. Obecnie istnieją ograniczenia w postaci chociażby wiedeńskiej konwencji o ruchu drogowym z 1968 r., która mówi, że kierowcy muszą zachować kontrolę nad pojazdem w każdej chwili. Innymi słowy, zautomatyzowana jazda nie jest jeszcze legalna. Niemniej oznaki nadchodzących zmian przepisów są już widoczne. Jednym z możliwych rozwiązań byłoby zezwolenie na zautomatyzowaną jazdę, o ile kierowca będzie w stanie tę funkcję zastąpić lub wyłączyć. Trwają rozmowy na temat zmiany przepisów, które pozwoliłyby zastosować ten wyjątek. Na ich drodze staje inna przeszkoda. Wprowadzenie autopilota do seryjnej produkcji musiałoby być poprzedzone jazdami testowymi obejmującymi wiele milionów kilometrów.
Tekst: Maciej Pobocha
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA