Prędkość – jak szacują ją media?
REKLAMA
REKLAMA
Wypadek pociągu w Hiszpanii 2013
Wczoraj, tj. 24 lipca 2013 r. w Hiszpanii miała miejsce katastrofa pociągu osobowego. Ta tragiczna wiadomość błyskawicznie trafiła do środków masowego przekazu. Mimo że nie powołano nawet jeszcze żadnej komisji do spraw wypadku, w mediach zawrzało od przyczyn wykolejenia się pociągu. Wielu dziennikarzy szacowało prędkość w chwili zdarzenia na ok. 180-220 km/h, mimo że w miejscu tym było ograniczenie do 80km/h. Na podstawie jakich wytycznych i wskaźników określili oni prędkość poruszania się pociągu?
REKLAMA
Zobacz też: Jak zbadać, czy dana prędkość jest bezpieczna?
Wypadek na Gran Turismo Polonia 2013
30 czerwca 2013 roku, Poznań. W trakcie imprezy motoryzacyjnej Gran Turismo Polonia ma miejsce wypadek. Rozpędzony Koenigsegg CCR wypada z drogi i uderza w kibiców stojących na poboczu. Rannych zostaje 17 osób. Według dziennikarzy relacjonujących na bieżąco przebieg zdarzenia prędkość pojazdu po przebyciu ok. 80 metrów, oscylowała w okolicach 150 km/h. Szwedzkie auto osiągnęło ją bez problemu, mimo że miało wyraźne problemy z trakcją. Na podstawie jakich danych tak szybko ustalono szybkość z jaką poruszał się, a właściwie ślizgał się po drodze, Koenigsegg?
Wypadek Ferrari 360 Modena 2008
27 lutego 2008 roku, Warszawa. Na ulicy Puławskiej roztrzaskuje się Ferrari 360 Modena prowadzone przez Macieja Zientarskego. W wypadku ginie dziennikarz motoryzacyjny Jarosław zabiega. Według pism tabloidowych auto wypadło z drogi przy prędkości ok. 250 km/h.
Zobacz też: Tolerancja radarowa,czyli z jaką prędkością można poruszać się po polskich drogach
Metody szacowania prędkości pojazdu przez dziennikarzy
Będąc świadkiem relacji mającej miejsce na żywo z miejsca tego typu wypadków trudno nie zadać pytania, w jaki sposób można tak szybko i precyzyjnie określić prędkość pojazdu nie widząc nawet miejsca zdarzenia, nie badając toru jazdy pojazdu czy nie analizując dostępnych nagrań video? Czy dziennikarze posiadają jakiś specjalny sprzęt, który pomaga im w tym zadaniu? Nie, nie posiadają. Co więcej, nie mają żadnej wiedzy praktycznej ani teoretycznej, aby wydawać takie wyroki.
Rzetelne źródło danych - specjalista
Te groteskowe a czasem nawet wzbudzające litość próby rozwikłania problemu w studiu telewizyjnym mają na celu jedynie wzbudzić sensację. Ustalenia i wnioski do jakich dochodzą niektórzy redaktorzy są absurdalne i oderwane od rzeczywistości. Jeśli jesteście świadkiem takiej relacji i wnioski na temat wypadku próbuje ustalić dziennikarz bądź pesudospecjalista zaproszony do studia, to możecie natychmiast zmienić kanał. Szansa, że dowiecie się czegoś konkretnego jest bliska zeru.
Zobacz też: Przyczyny przekraczania prędkości przez polskich kierowców
Obalenie mitu
REKLAMA
Wypadek Koenigsegga był dobitnym przykładem na to, że relacje nadawane przez kanały informacyjne są bardzo niskiej jakości, zwłaszcza pod względem merytorycznym. Dziennikarz, nie znający się na tematyce motoryzacyjnej (o czym sam wspomniał na początku relacji) po obejrzeniu nagrania stwierdził, że skoro Koeningsegg CCR przyspiesza 0-100 km/h w czasie ok. 3 sekund, to w momencie uderzenia w barierki ochraniające widzów musiał pędzić ok. 150 km/h. Nikt jednak nie powiedział mu, że deklarowane przez producenta przyspieszenie jest trudne do osiągnięcia w rzeczywistości. Potrzebne jest przyczepne podłoże, odpowiednia temperatura powietrza, bezwietrzna pogoda i bardzo dobry kierowca. Poza tym, aby osiągnąć prędkość 150 km/h potrzeba dodatkowo znacznie większego dystansu.
W związku z tym, że mało osób ma odpowiednią wiedzę, aby zweryfikować poglądy dziennikarza, w Polskę poszły absurdalne wnioski i i kompletnie nierzetelna relacja z miejsca wypadku. Gdyby bowiem auto wpadło w tłum z prędkością ok. 150 km/h to mówilibyśmy raczej o ludziach zabitych a nie rannych. Poza tym uszkodzenia pojazdu byłyby znacznie większe. W tym przypadku szwedzkie auto praktycznie nie ucierpiało.
Do czego zatem zmierzam w tym artykule? Zanim wysłuchacie opinii na temat danego zdarzenia od osób, które nie mają wiedzy ani pojęcia o konkretnym problemie, nie identyfikujcie się z nią i podchodźcie do niej z dystansem i niedowierzaniem. Nie dość bowiem, że będziecie powielać nieprawdziwe informacje wśród innych osób, to dodatkowo możecie wejść w spór z kimś, kto ma mocne argumenty obalające medialną tezę o całym zdarzeniu.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.