Polskie realia motocyklowe
REKLAMA
REKLAMA
Jednoślady niestety zajmują tutaj szczególną pozycję. W dużej części, bo na pewno nie w większości, użytkownicy monośladów traktują swoje pojazdy bardziej jako zabawkę i coś nieszkodliwego niż pełnoprawny pojazd ruchu drogowego. Co się z tym wiąże? Fakt, że do eksploatacji i stanu technicznego nie jest przywiązywana praktycznie żadna waga. Tak samo do ubioru, który często ogranicza się jedynie do przepisów prawa czyt. kasku.
REKLAMA
Zobacz też: Jak przygotować motocykl do podróży?
Jednym z takich przypadków kompletnej niedbałości o stan techniczny spotkałem w ubiegłym roku, kiedy na pewnym forum ktoś się „chwalił”, że obwiązał swoje lagi szmatami bo ciekną i nie ma chwilowo czasu, aby wymienić uszczelniacze w tych lagach. Gratulacje za pomysłowość, bo szmata jest znana z tego że w bardzo dobry sposób chłonie olej. Co się jednak wiąże z takim zaniedbaniem? Poziom oleju w lagach jest decydującym czynnikiem mający wpływ na pracę przedniego zawieszenia, a co za tym idzie prowadzenia motocykla. Sprawa komplikuje się, kiedy ten olej nam ucieka nierównomiernie z obu lag. W tym momencie każda zmiana kierunku jazdy grozi tym, że możemy się niespodziewanie przewrócić, albo koło nam ucieknie. Nie wspomnę już o hamowaniu awaryjnym, gdzie na tylko dwa amortyzatory wypełnione (w tym wypadku nie wypełnione) olejem działają siły rzędu kilkuset kilogramów. Brak odpowiedniego tłumienia równa się z utratą kontroli nad motocyklem co może pociągnąć za sobą znacznie gorsze konsekwencje.
Zobacz też: Co zabrać w podróż motocyklem?
Rozciągną się łańcuch a żeby na zębatce zdawczej i odbiorczej są już zjedzone? Czas wymienić łańcuch, bezwarunkowo. Kolejny przypadek na który sam się natknąłem. Co się dzieje w pierwszej kolejności kiedy jeździmy na wyciągniętym i zużytym zestawie napędowym? Najmniej szkodliwe co może się stać to wykruszenie się zębów z zębatek. Znacznie gorsze w skutkach jest np. przerwanie się łańcucha, lub ułamanie popychacza sprzęgła przez przeskok łańcucha na przedniej zębatce. Nie wiem co jest gorsze, bo oba te wypadki mogą być fatalne w skutkach. Jeżeli się zerwie łańcuch są dwie opcje, pierwsza z nich to stracimy napęd i łańcuch w efektownym snopie iskier zostanie za nami, bądź uderzy w zadupek i w nim utknie, albo uderzy w naszą nogę, która będzie wymagać bardzo długiego leczenia. Druga opcja nie jest o wiele bardziej ciekawa, bo złamanie popychacza sprzęgła grozi wyciekiem oleju prosto pod tylne koło, a z czym to się wiąże już wiadomo. Popychacz sprzęgła można również złamać kiedy zapomnimy naciągnąć łańcuch do nominalnych wartości, czego niestety sam doświadczyłem.
Zobacz też: Motocyklowe SUVy
Opony są tematem rzeką w naszym kraju szczególnie wśród motocyklistów, gdzie nierzadkie są praktyki kupowania opon używanych bądź potorowych. O ile weryfikując to co kupujemy jesteśmy w stanie nabyć używane opony będące w dobrym stanie, o tyle często jest to traktowane na równi z zakupem pełnowartościowych nowych opon. Skutek, jest taki że w najlepszym wypadku po 2-3 tyś km jeździmy na prawie zupełni łysych gumach. Na suchym może to nawet nie jest takie niebezpieczne i przyczepność nie maleje drastycznie, jednak w przypadku, kiedy spadnie nawet odrobina deszczu „tańczymy” jak na lodzie. A latem jak dobrze wiadomo burza może zdarzyć się w najmniej spodziewanym momencie. Wystające druty z opon również nie należą do rzadkich okazów, szczególnie wśród miłośników palenia gumy. Wystające druty nie świadczą o tym, że opona jest zużyta i już dawno powinna zostać przerobiona na gumki do ścierania. Tutaj również w najlepszym wypadku zejdzie nam powietrze, a w najgorszym opona po prostu wybuchnie w trakcie jazdy.
Zobacz też: Pierwszy motocykl - najgorsze wybory
Mimo tych już i tak przykrych uchybień lista naszych grzechów ciągnie się o wiele dalej, tylko że tym razem na papierze. Założę się, że każdy z Was zna choć jedną osobę poruszającą się na motocyklu bez prawa jazdy odpowiedniej kategorii. To jest chyba najpopularniejsze wykroczenie, ale nie jedyne. Również na własne oczy widziałem jak pewna „motocyklistka” przejechała przez pół polski bez prawa jazdy, bez dowodu rejestracyjnego, bez ubezpieczenia i na dodatek z na pół przeciętą i złożoną na nowo na kształt motocyklowej, angielską tablicą rejestracyjną. Skutki jazdy bez prawka odpowiedniej kategorii są jeszcze wymiernie niskie, bo czeka nas mandat w wysokości 300 zł, pod warunkiem że posiadamy inną kategorię inaczej jest 500zł. Wyżej opisany przypadek jest nieco ekstremalny i należy raczej do rzadkości, jednak tutaj interwencja stróżów prawa byłaby znacznie ostrzejsza i prawdopodobnie zaczęłoby się na areszcie i skończyło na sądzie. Równie nieprzyjemna jest sytuacja, w której motocyklista bez prawa jazdy spowoduje wypadek. Nawet jeżeli w wypadku jest on poszkodowanym nie może liczyć na wypłacenie odszkodowania z ubezpieczenia OC.
Zastanówmy się, dlaczego media postrzegają nas (motocyklistów) tak, a nie inaczej? Czy przez przypadek sami się do tego nie przyczyniamy?
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.