W piątek na drogach w Polsce rusza akcja "Znicz 2015"
REKLAMA
REKLAMA
Policyjna akcja "Znicz 2015"
Już w piątek po południu na polskich drogach może być bardzo tłoczno; wiele osób zdecyduje się na świąteczne wyjazdy. Policjanci apelują do kierowców o ostrożność, dostosowanie się do zmian w organizacji ruchu i zwracanie uwagi na pieszych - do 2 listopada trwać będzie policyjna akcja "Znicz 2015".
REKLAMA
Jak co roku w związku ze świętem Wszystkich Świętych w okolicach cmentarzy, na trasach wyjazdowych i wjazdowych do miast będzie więcej policjantów. Kierowcy powinni spodziewać się kontroli prędkości i ich trzeźwości. Funkcjonariusze będą też - szczególnie przy cmentarzach - kierować ruchem.
Zobacz też: Most Łazienkowski został otwarty
REKLAMA
"To szczególny czas. Przede wszystkim dlatego, że już od soboty (31 października), w okolicach cmentarzy będzie bardzo dużo pieszych. Generalnie jesień i zima to okres kiedy w wypadkach ginie ich znacznie więcej. Wcześnie zapada zmrok, w ciemnych ubraniach piesi są gorzej widoczni. W ubiegłym roku, tylko 31 października zginęło w wypadkach aż 10 osób, w tym aż 7 pieszych" - mówi PAP młd. insp. Marek Konkolewski z Biura Prewencji i Ruchu Drogowego KGP.
Dlatego zaapelował do pieszych, by nie zapominali, że poza terenem zabudowanym, zobowiązani są do noszenia elementu odblaskowego. Od początku tego roku, policjanci wystawiają za to wykroczenie mandaty - od 20 nawet do 500 zł.
Pieszy może się poruszać bez elementów odblaskowych po zmierzchu jedynie po drodze przeznaczonej wyłącznie dla niego lub po chodniku, bądź w strefie zamieszkania, gdzie ma pierwszeństwo przed pojazdem.
"Nie traktujmy tego przepisu przez pryzmat jakiegoś nieprzyjemnego obowiązku, bo ktoś nas zmusza do noszenia elementów odblaskowych, ktoś straszy mandatem karnym. Traktujmy to zdroworozsądkowo - ten przepis ratuje nasze życie. Nośmy elementy odblaskowe, korzystajmy z latarek, bo to ważne, by kierowcy mogli nas zobaczyć na drodze" - dodał Konkolewski.
Zobacz też: Policja zatrzymuje prawa jazdy piratom drogowym
REKLAMA
Policjanci przypominają również, że jak co roku, w rejonie cmentarzy będą wprowadzane zmiany w organizacji ruchu. "Nie jedźmy na pamięć, stosujmy się do znaków drogowych, do informacji o ewentualnych ograniczeniach, objazdach. Warto przed wyruszeniem w drogę sprawdzić też strony internetowe poszczególnych zarządców dróg. Słuchajmy poleceń policjantów, straży miejskiej, harcerzy. Ten czas, kiedy spieszymy się na cmentarz, nie jest najlepszym do tego, by wykłócać się z policjantem np. o ulice zamknięte dla ruchu czy objazd" - podkreślił Konkolewski.
Zaapelował, by w miarę możliwości korzystać z komunikacji miejskiej. "Autobusy będą uprzywilejowane. Pamiętajmy o tym, że ruch będzie duży, każdy będzie chciał zaparkować jak najbliżej cmentarza. Nawet jeśli dojedziemy blisko może się okazać, że ktoś nas zastawi. Do tego dochodzi jeszcze czas spędzony w korkach" - dodał.
Kolejną kwestią, na którą zwrócił uwagę Konkolewski to awarie, do których może dochodzić podczas dojazdów na cmentarze. "Im większy ruch, im większe korki, tym większe prawdopodobieństwo, że do awarii aut dojdzie. Zamiast trąbić na takiego kierowcę i próbować objeżdżać jego auto, pomóżmy w usunięciu pojazdu z ulicy" - dodał.
Ci, którzy wyjadą w dalszą trasę powinni natomiast - jak zaznaczył Konkolewski - odpowiednio przygotować się do podróży. "Po pierwsze trzeba sobie uświadomić, że jest już jesień, zmieniła się aura, rano są mgły, wcześniej robi się ciemno. Na jezdniach zalegają liście, może padać - więc może też być ślisko. To co nam uchodziło latem, na suchym asfalcie - mocne naciskanie hamulców, pedału gazu, ostre pokonywanie zakrętów - teraz może skończyć się tragicznie" - ocenił.
Z danych policji wynika, że właśnie okres jesienny, przejściowy, jest najbardziej tragiczny jeśli chodzi o liczbę wypadków. "Najwyższy czas żeby zmieniać opony z letnich na zimowe, sprawdzić stan techniczny swojego auta pod kontem oświetlenia, sprawności hamulców, amortyzatorów. Przede wszystkim zmieńmy jednak sposób jazdy - z letniego na jesienno-zimowy. Wolniej, ostrożniej, zachowując większe odstępy od auta przed nami" - dodał Konkolewski.
Policjanci przypominają też, że ciężkie przedmioty - znicze - nie powinny być przewożone wewnątrz auta, przykładowo za tylnymi fotelami, ale w bagażniku. "Weźmy pod uwagę to, że kierowca może ostro zahamować. Wtedy takie niezabezpieczone odpowiednio, ciężkie znicze, mogą doprowadzić do dodatkowych obrażeń" - powiedział. "Wyjeżdżając w dłuższą podróż pamiętajmy też o tym, by zabrać termos z ciepłą herbatą, kawą, koce. Może się zdarzyć, że utkniemy w korkach i wtedy te rzeczy będą bardzo przydatne" - podkreślił Konkolewski.
Ci, którzy jeżdżą brawurowo powinni też pamiętać, że za przekroczenie prędkości o więcej niż 50 km/h w terenie zabudowanym traci się prawo jazdy. Obowiązuje też zapis, który daje policji możliwość odebrania prawa jazdy za rażące naruszenie przepisów ruchu drogowego (policja występuje wtedy do sądu o czasowe odebranie kierowcy prawa jazdy - PAP). W jakich sytuacjach? Przykładowo, kiedy kierowca wyprzedza na trzeciego, wpycha się pomiędzy inne pojazdy, kiedy zmusza inny pojazd, żeby zjechał na pobocze lub kiedy wymija auto, które zatrzymało się przed przejściem, żeby przepuścić pieszego.
Od maja obowiązują też zaostrzone kary dla tych, którzy zdecydują się na jazdę "na podwójnym gazie". Niezależnie od orzeczonej kary (gdy zawartość alkoholu we krwi kierowcy wynosi od 0,2 do 0,5 promila - grozi im zakaz prowadzenia pojazdów i m.in. do 30 dni aresztu; jeśli stężenie alkoholu przekracza 0,5 promila, kierowcy grozi do 2 lat więzienia - PAP), sąd ma obligatoryjnie orzekać świadczenie pieniężne w wysokości nie mniejszej niż 5 tys. zł w przypadku osoby po raz pierwszy dopuszczającej się tego czynu oraz nie mniejszej niż 10 tys. zł, gdy osoba po raz kolejny kierowała pojazdem w stanie nietrzeźwości.
Źródło: materiały prasowe PAP
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.