Ustawodawca szykuje kolejną rewolucję w przepisach drogowych. Tym razem uderzy ona nie tylko w kierowców łamiących przepisy, ale także w właścicieli pojazdów, którzy nie wskażą osoby prowadzącej pojazd w chwili popełnienia wykroczenia. Jeśli fotoradar uchwyci pojazd przekraczający prędkość, a właściciel odmówi podania danych kierowcy, nie tylko zapłaci karę, ale również straci dowód rejestracyjny swojego samochodu.
- Czy właściciel pojazdu jest automatycznie winny?
- Kara administracyjna zamiast mandatu – czy to zgodne z prawem?
- Czy właściciele aut powinni obawiać się nowych przepisów?
Czy właściciel pojazdu jest automatycznie winny?
Zmiana ta ma na celu skuteczniejsze egzekwowanie mandatów. W praktyce oznacza to jednak, że właściciel pojazdu, który nie był sprawcą wykroczenia, zostaje zmuszony do wskazania osoby prowadzącej auto lub poniesienia konsekwencji w postaci sankcji administracyjnej. Tylko czy to zgodne z konstytucją?
Nowe przepisy opierają się na założeniu, że właściciel pojazdu powinien wiedzieć, kto w danym momencie prowadził jego auto. W rzeczywistości bywa jednak różnie – pojazdy są udostępniane rodzinie, znajomym, pracownikom, a nawet wynajmowane.
Polskie prawo dotychczas przewidywało obowiązek wskazania kierowcy, ale w praktyce wielu właścicieli zasłaniało się niewiedzą lub powoływało na prawo do odmowy obciążania bliskich. Trybunał Konstytucyjny już wcześniej uznał, że obowiązek wskazania kierowcy nie narusza prawa do odmowy składania zeznań, ponieważ nie dotyczy przestępstw, a jedynie wykroczeń. Czy jednak nowa sankcja, jaką jest zatrzymanie dowodu rejestracyjnego, nie idzie za daleko?
Warto zauważyć, że takie rozwiązanie wprowadza zasadę domniemania winy właściciela pojazdu. Jeśli nie wskaże sprawcy, to automatycznie ponosi karę. To odwrócenie logiki prawa – zamiast udowadniania winy kierowcy, system egzekwuje konsekwencje od właściciela, nawet jeśli nie był on uczestnikiem zdarzenia.
Polecamy: Samochód w firmie
Kara administracyjna zamiast mandatu – czy to zgodne z prawem?
Zatrzymanie dowodu rejestracyjnego jako forma nacisku na właściciela pojazdu budzi poważne wątpliwości prawne. Po pierwsze, prawo administracyjne nie powinno być narzędziem wymuszania działań, które w inny sposób mogą być trudne do wyegzekwowania. Po drugie, kara ta uderza w osobę, która niekoniecznie jest winna wykroczenia, ale tylko formalnie odpowiada za pojazd.
Pojawia się również pytanie o skuteczność takiego rozwiązania. Co w sytuacji, gdy właściciel rzeczywiście nie wie, kto prowadził pojazd? Co jeśli auto było kradzione, pożyczone lub użytkowane przez kilka osób? Czy zatrzymanie dowodu rejestracyjnego nie spowoduje, że niektórzy właściciele pojazdów zaczną wskazywać fikcyjnych kierowców, by uniknąć konsekwencji?
Czy właściciele aut powinni obawiać się nowych przepisów?
Nowe regulacje pokazują, że państwo coraz bardziej zmierza w stronę automatyzacji systemu kar i egzekwowania przepisów bez konieczności udowadniania winy konkretnej osobie. Jest to z pewnością skuteczny sposób na walkę z unikaniem mandatów, ale jednocześnie budzi wiele kontrowersji.
Właściciele pojazdów powinni być świadomi, że jeśli nowe przepisy wejdą w życie, będą musieli bardzo ostrożnie podchodzić do użyczania swojego samochodu. W przeciwnym razie mogą stanąć przed trudnym wyborem: wskazać kierowcę i narazić go na konsekwencje czy odmówić i samemu ponieść surową karę administracyjną.
Pytanie brzmi – czy takie rozwiązanie rzeczywiście zwiększy bezpieczeństwo na drogach, czy tylko wprowadzi kolejną biurokratyczną pułapkę dla kierowców? Warto śledzić rozwój sytuacji, bo jeśli ustawodawca pójdzie tym tropem, właściciele pojazdów mogą wkrótce ponosić jeszcze większą odpowiedzialność za czyny innych.