Sedana zaprojektować nie jest łatwo. Wychodzi albo coś zbliżonego do coupe, co wcale nie jest takie złe, jednak wymaga projektu od podstaw, albo niestety jakaś dziwna składanka hatchbacka i wystającej bryły bagażnika. Wszystko przez te obłe, nowoczesne kształty. Kiedyś Corolla to były po prostu sklejone ze sobą trzy pudełka różnej wielkości. Dziś można mówić o płynnej linii. Proporcje są podobne, ale dla wygładzenia kształtów musiały pojawić się kompromisy. Najmniejszy sedan Toyoty nie jest więc coupe i choć niektórym się nawet podoba, to w swojej klasie wyglądem nie wygrywa. Moim zdaniem najlepiej się broni w jasnych, zdecydowanych kolorach. Ciemne barwy osobiście mi nie leżą, szczególnie zimne odcienie. Chociaż z takimi dobrze kontrastują chromowane listwy mające nadawać autu szyku.
Zobacz też: Opinie kierowców o Toyocie Corolli
Jednak Toyocie trudno odmówić konsekwencji w nacisku na funkcjonalność. Poszczególne elementy nadwozia układają się w jakąś spójną całość, a najwięcej zyskuje na tym wnętrze. Jest wystarczająco przestronne zarówno na wysokości ramion, jak i nad głowami pasażerów, nawet na tylnej kanapie. Podwójne zegary podświetlone na pomarańczowo i zintegrowany z nimi wyświetlacz komputera pokładowego dostarczają wszystkich potrzebnych informacji nie męcząc przy tym wzroku. Środkowy panel kojarzący się z wyglądu z japońskim mini-hifi z końca poprzedniego stulecia też się wizualnie nie narzuca i jest przyjazny w obsłudze. Fotel kierowcy i kierownica mają wystarczający zakres regulacji i dobre trzymanie boczne. Z tyłu kanapa jest ergonomicznie ukształtowana dla dwóch pasażerów, z trzeciego miejsca lepiej sobie wyciągnąć podłokietnik z uchwytami na napoje.
Zobacz też: Test Toyota Yaris: nowy wymiar
Mnóstwo schowków i kieszeni ukształtowanych funkcjonalnie i rozmieszczonych logicznie sprawia, że wszelkie przydatne drobiazgi, które ze sobą się wozi znajdą swoje miejsce, w większości w bezpiecznym zamknięciu. W kieszeniach tylnych drzwi jest specjalne wyprofilowanie na dużą butelkę z napojem. Większe rzeczy oczywiście pomieści bagażnik, który można rozciągnąć na pół samochodu składając oparcie kanapy, jednak pralki czy ula tu nie przewieziemy, jedynie płaskie rzeczy, czyli na przykład szafę w paczkach. Upychając torby na wakacyjny wyjazd trzeba tylko pamiętać, że zawiasy klapy wchodzą do środka.
Silnik użyty do napędu naszej testówki to benzynowy1.6 Valvematic o mocy 132 koni połączony z sześciobiegową skrzynią, a więc zestaw klasyczno-nowoczesny łączący w sobie najlepsze cechy sprawdzonych rozwiązań. Potrafi pokazać pazur, jest bezpieczny i elastyczny w trasie, a przy dobrym traktowaniu potrafi się odwdzięczyć zaskakująco niskim zużyciem paliwa (system Toyota Optimal Drive pokazuje, kiedy najlepiej zmienić bieg). Na szczęście jest dobrze wyciszony i nie nakręca specjalnie niepotrzebnych emocji. Zawieszenie oparte na MacPhersonie z przodu i belce skrętnej z tyłu jest zestrojone dość sztywno, żeby szybko pokonywać zakręty, a jednocześnie na tyle sprężyście, że nie dobija na nierównościach i nie generuje żadnych podejrzanych dźwięków. To również zasługa opon o normalnym profilu.
Zobacz też: Test: Toyota RAV4: weteran klasy SUV
Toyota Corolla nie jest autem dla młodego kierowcy o sportowym zacięciu. Raczej się nie sprawdzi jako auto rodzinne. To samochód dla statecznego obywatela, który szaleństwa i nerwy codzienności ma już za sobą, nie pociągają go też kosmiczne kształty najbliższej konkurencji. Stosunkowo mały, a więc ekonomiczny, ale wystarczająco pojemny i szykowny. Wszystko za cenę zaczynającą się od 61700 zł w wersji Terra, choć teraz korzystnie nabyć Premium za 67900.