Zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych w Unii Europejskiej od 2035 r. nie będzie całkowity. Komisja Europejska zaprezentowała nowy pakiet motoryzacyjny, który koryguje dotychczasowe założenia i otwiera drogę do większej elastyczności technologicznej. Branża motoryzacyjna ocenia to jako dobry początek, ale jednocześnie ostrzega, że cele redukcji emisji na 2030 rok mogą okazać się bardzo trudne do osiągnięcia, zwłaszcza bez zmian po stronie regulacji i infrastruktury.
- Bruksela wycofuje się z pełnego zakazu aut spalinowych
- Branża: skupienie na 2035 roku to za mało
- Dostawczaki i ciężarówki najsłabszym ogniwem transformacji
- Floty firmowe pod presją regulacji
- "To dobry początek, ale pytań jest więcej niż odpowiedzi"
- To jeszcze nie koniec. Decyzja należy do UE
Bruksela wycofuje się z pełnego zakazu aut spalinowych
Zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych w Unii Europejskiej od 2035 roku nie będzie miał absolutnego charakteru, jak jeszcze niedawno zapowiadano. Komisja Europejska przedstawiła nowy pakiet motoryzacyjny, który zmienia dotychczasowe podejście do transformacji transportu.
Zamiast całkowitego wyeliminowania silników spalinowych, Bruksela proponuje model oparty na redukcji emisji CO₂ o 90 proc. Pozostałe 10 proc. emisji miałoby być kompensowane m.in. poprzez stosowanie e-paliw, biopaliw lub stali niskowęglowej produkowanej w UE. To wyraźny sygnał odejścia od najbardziej restrykcyjnego scenariusza, który przez lata budził ogromne kontrowersje wśród producentów i kierowców.
Zmiana kursu oznacza większą neutralność technologiczną i otwarcie drzwi dla rozwiązań pośrednich, które mogą odegrać istotną rolę w najbliższej dekadzie.
Branża: skupienie na 2035 roku to za mało
Jak podkreśla Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego, koncentracja Komisji Europejskiej na roku 2035 bez pilnych rozwiązań przejściowych może przynieść ograniczony efekt.
Komisja Europejska skupiła się na celach redukcyjnych roku 2035, lecz bez pilnych działań w zakresie elastyczności dla samochodów osobowych i dostawczych w 2030 roku (…) działania proponowane przez KE na rok 2035 mogą przynieść ograniczony efekt” – ocenił PZPM w rozmowie z PAP.
To właśnie 2030 rok jest pierwszym realnym sprawdzianem dla producentów. UE wymaga do tego czasu:
- 55 proc. redukcji CO₂ dla samochodów osobowych,
- 50 proc. redukcji dla pojazdów dostawczych.
Zdaniem branży, bez większej elastyczności osiągnięcie tych poziomów będzie bardzo trudne.
Dostawczaki i ciężarówki najsłabszym ogniwem transformacji
PZPM zwraca uwagę, że lekkie samochody dostawcze (LCV) pozostają segmentem, w którym postęp redukcji emisji jest niewystarczający.
Z zadowoleniem przyjmujemy uwagę poświęconą lekkim samochodom dostawczym (LCV), segmentowi pojazdów, gdzie postęp redukcji jest dalece niewystarczający oraz decyzję o obniżeniu celu redukcyjnego w 2030 roku do 40 proc., choć i tak spełnienie go wydaje się bardzo trudne – podkreślił Związek.
Jeszcze większym wyzwaniem są pojazdy ciężarowe. W przypadku Polski ma to znaczenie systemowe, bo krajowe firmy transportowe obsługują przewozy w całej Europie i są ważną częścią gospodarki.
Sektor pojazdów ciężarowych potrzebuje pilnej oceny i regularnego monitorowania stanu najistotniejszych warunków umożliwiających transformację tego segmentu – zaznaczył PZPM.
Floty firmowe pod presją regulacji
Kontrowersje budzą także zapowiedzi dotyczące obowiązkowego przechodzenia flot korporacyjnych na pojazdy zeroemisyjne.
Zapowiedziane środki mające na celu nakazanie przechodzenia flot korporacyjnych na pojazdy zeroemisyjne mogą być sprzeczne z podejściem rynkowym opartym na zachętach – wskazano w stanowisku.
Jak podkreślono, sektor popiera zachęty i sprzyjające warunki zakupu oraz eksploatacji pojazdów we wszystkich segmentach, w tym w transporcie ciężkim, który szczególnie potrzebuje bodźców popytowych.
"To dobry początek, ale pytań jest więcej niż odpowiedzi"
Prezes PZPM Jakub Faryś pozytywnie ocenia pierwsze propozycje Komisji Europejskiej.
Pierwsze wrażenia po opublikowaniu przez Komisję Europejską pakietu motoryzacyjnego są pozytywne. To dobry początek – ocenił.
Jak dodał, zmiana celu redukcyjnego dla samochodów osobowych na 2035 rok, uwzględnienie neutralności technologicznej oraz większa elastyczność przy osiąganiu progów redukcyjnych to dobry sygnał dla rynku.
Jednocześnie prezes PZPM zwrócił uwagę na liczne niewiadome. W jego ocenie nadal nie wiadomo m.in., jak będą wyglądały przepisy dotyczące zazielenienia flot korporacyjnych, kiedy nastąpi generalny przegląd regulacji emisyjnych oraz jakie zasady obejmą pojazdy ciężkie.
To jeszcze nie koniec. Decyzja należy do UE
Propozycje Komisji Europejskiej muszą zostać zatwierdzone przez Radę Unii Europejskiej oraz Parlament Europejski. Negocjacje w Brukseli i Strasburgu potrwają kolejne miesiące i mogą istotnie wpłynąć na ostateczny kształt przepisów.
Jedno jest pewne: zakaz aut spalinowych w UE nie będzie już rozwiązaniem zero-jedynkowym, a kierunek obrany przez Brukselę otwiera nowy etap dyskusji o tempie i kosztach transformacji transportu.